Rozdział 3

57 6 4
                                    

Dla mojej mamy. Bardzo dziękuję, że z takim entuzjazmem na wszystko narzekasz i dla wszystkich Kszyków na świecie.

*Aron*

Bałem się. Jeszcze raz sprawdziłem kieszeń - była pełna.

- Uff - odetchnąłem z ulgą.

Puściłem się pędem przez las, a gdy znalazłem się na polance odebrało mi mowę ze strachu. Ten ktoś już tam był! Mniej więcej mój wiek, tyle że on miał biceps... zazdroszczę! Kaptur na głowie zasłaniał mu całą twarz.

- Gdz... gdzie... gdzie jest Bella? I ile za nią chcesz? - zapytałem przestraszony. Nigdzie jej nie widziałem.

- Ona nie ma na imię Bella. A co do ciebie... Podejdź tu. O, twoja Bella przyszła! - wskazał palcem jakiś odległy punkt między drzewami, ale nie było tam tych hipnotyzujących zielonych oczu.

Nagle ujrzałem ciemność. Włożył mi na głowę jakiś cuchnący worek i zaczął mnie ciągnąć po ziemi kiedy nagle... zatrzymał się. Usłyszałem tylko jego stłumiony krzyk. Wyswobodziłem się z wora i zobaczyłem Bellę. Właśnie rzucała się na chłopaka i to miał być jego koniec... .Zmienił się w wilka. Czarnego dużego wilka. Bella ponowiła swoją próbę i znowu coś stanęło na przeszkodzie zabicia chłopaka. Ja. Nie wiem dlaczego, ale wbiegłem przed niego, ratując mu życie. I...

*Emma*

Nie przyszedł. Myślałam, że będzie wiedział, że na niego czekam. Jest 13.00, a jego nie ma!

- Halo! - przemieniłam się w człowieka i zadzwoniłam do Marka. Nie miałam pojęcia po co.

- Hej! Tu Mark. Jeśli tego słuchasz, to znaczy, że jestem zajęty. Oddzwoń później!

Rozłączyłam się.

- No tak! Przygotowaniem śmierdzącego wora i ostrzeniem noży...

###

Przybiegłam w porę! Mark już wlukł Arona do swojego mieszkania. Ugryzłam go najpierw boleśnie, a gdy się zmienił rzuciłam się na niego, ale Gold znowu mi przeszkodził! Wlazł mi pod zęby i już sekundę później leżał cały zakrwawiony. Mamo, co ja zrobiłam?

*Aron*

Otworzyłem oczy i zobaczyłem przed sobą lekko zakrwawioną twarz jakiegoś chłopaka. Przyjrzałem mu się bliżej, przynajmniej próbowałem, bo obraz mi się zamazywał.

- Dobrze mnie widzisz? Mrużysz oczy... - powiedział zamyślony.

- Niezbyt. Kim jesteś?

- Mmm...Przyjacielem Belli - ta odpowiedź mnie zdziwiła.

- Ja ją tak nazwałem i skąd ją znasz?

- Wiem, że nie ma tak na imię i poznaliśmy się daaawno temu.

- Gdzie jestem? - to chyba teraz najistotniejsze... podniosłem się na łokciach i rozejrzałem po pokoju.

Był różowy i widać było, że mieszka w nim jakaś dziewczyna.

- W moim domu. Widzisz już lepiej?
- Tak, o wiele!  Dlaczego tu jesteśmy?

- Wyskoczyłeś Belli pod kiełki.

- I..?

- Bella cię uratowała i przyniosła tutaj.

- Jest tresowana?

- Coś w tym rodzaju. Masz jeszcze jakieś pytania?

- Tak! Dlaczego nic mnie nie boli?

- Rany się zagoiły

- Tak szybko?

- Długo spałeś...

- Ale nie zaszkodzi, jak się jeszcze zdrzemnę...

- Dobryranek!

- Co?

- Nic, dobranoc!

*Emma*

Mark uciekł. Ja obejrzałam Arona i wzięłam go na grzbiet. Jeszcze żył, ale miał kilka głębokich ran.
Biegam tak szybko, jak tylko dałam radę. Było to trudne, bo truchło ciągle chciało ze mnie spaść.
W końcu dobiegłam do domu. Nosem przycisnęłam guzik i już po chwili w drzwiach stał mój starszy brat. Wszystko zrozumiał. Opowiadałam mu już wcześniej o Aronie i o zamiarach Marka. On go dobrze zna... Był przygotowany na tę sytuację.
Wziął chłopca na ręce i zaniósł do mojego łóżka. Później zamknął się z nim w moim pokoju i próbował go wyleczyć. Ja natomiast robiłam sobie grzanki z dżemem i czekałam, aż Gold się obudzi.

###

- Już! Obudził się!- do kuchni wszedł Os, mój brat

- Kontaktuje?

- Tak, ale stwierdził, że może jeszcze sobie pospać...

- Okej. Idę tam.

- A jak cie pozna?

- Nie, no co ty. Widział mnie tylko dwa razy pod postacią wilka i raz, człowieka. Myślisz, że skojarzy?

- Mam nadzieję, że nie...

*Aron*

Rudy wilk... Te zielone oczy...

- Pobaw się ze mną!

- Bella!

- No chodź!

- Nie mogę!

- Trudno...

- Bella!!

- Żegnaj!

- Bella!!!

- Hmmm...

- Aaaaaa!!!!!!!

Zerwałem się na równe nogi i rozglądnąłem się. Jestem w różowym pokoju.

- Hmmm...

Ujrzałem tę dziewczynę ze stacji benzynowej. Siedziała w kącie na krześle. Na uszach miała słuchawki. Z zamkniętymi powiekami nuciła coś pod nosem

- Mondey left me broken... -Avicii! Kocham! "Waiting for love"!!! best song forever!!!

- Cześć...?- powiedziałem niepewnie.

Ona zdjęła z uszu słuchawki i przyjrzała mi się swoimi oczami. Zaraz, czy to możliwe, że... No w końcu ta przemiana chłopaka  na polance...- Bella?

- Nie sądziłam, że tak szybko się domyślisz... Tak, to ja - Bella!

I mamy kolejną postać - Oskara! Miałam kiedyś psa Oskara :'(   ... Nie ważne. Ważne, że następny rozdział będzie super i że Aron żyje, tak?

Tylko MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz