Rozdział 6

57 4 0
                                    

Ten rozdział dedykuję aiciw55.

*Aron*

Spojrzałem na gołe dziewczyny idące przede mną

"Gdzie one mnie zabierają" - myślałem - " Przecież Os mówił, że idziemy na północ... Os! Jak zobaczy, że mnie nie ma będzie się martwił. Skąd one o mnie w ogóle tyle wiedzą?! Może to jakieś... no nie wiem... porywaczki? Alfy z wrogich watach? Dziwaczki żyjące w lesie i gadające ze zwierzętami?"

Moje myśli zakłuciła Jakie wybuchem śmiechu.

- Aron - zaczęła nadal nie mogąc się opanować - ja czytam w myślach

Co wy byście odpowiedzieli? Ja nie odpowiedziałem nic.

Po chwili ujrzałem przed sobą ogromną łąkę pełną fioletowych kwiatów. Na środku polany stała jakaś ruda dziewczyna. Była ubrana w różową sukienkę i lekko machała do moich towarzyszek.

Gdy się do niej zbliżyliśmy przykucnęła i zaczęła grzebać w białej torebce leżącej na ziemi.

Wyjęła dwie pary krótkich spodenek - miętowe i żółte - i dwie bokserki - białą i różową. Podała ciuchy Jakie i Minnie, a one zaczęły się ubierać.

- Aron, to jest Roxy. - Jakiw przedstawiła nas sobie

Rudawłosa podała mi rękę i lekko się uśmiechnęła. Teraz mogłem jej się przyjrzeć. Miała czarne oczy i dołeczki w policzkach oraz wytatuowanego orła na szyi.

- Miło mi. Po co tu jesteśmy? - spytałem
- Emm nie dawała ci dziś tojadu, bo bała się, że ci zaszkodzi, ale musimy jej wybaczyć. Zbierzemy go i przygotuję napar - wytłumaczyla mi blondi

- Aha. Ok.

###

- Dopiero pół koszyka - westchnęła Minnie

- Jakie?

- Tak?

- Opowiesz mi coś o sobie?

- Urodziła się we wtorek 25 grudnia 2000 roku w Nowym Yorku. Rodzice nazwali ją Jakobina,  bo bardzo lubili polskie imiona, ale pielęgniarki mówiły na nią po prostu "Włochate Dziecko" bo nad pupą miała kępkę czarnych włosów... - zaczęła Minnie z wielkim zapałem

- Minnie! - Jakie zarumieniła się i zdzieliła koleżankę łokciem.

- Aha...? Okej...? - odwróciłem wzrok na Roxy. - A ty?

Od razu chwyciła się za gardło i pokazała na Jakie.

- Roxy nie umie mówić. Jej mama - wilkołaczka - i jej tata - też wilkołak - są kuzynami. U wilkołaków pokrewieństwo między "zakochanymi" powoduje różne choroby u ich dzieci, często związane ze słuchem, mową lub wzrokiem. Poza tym Roxy nawet nam nigdy nic o sobie nie opowiedziała.

- A czy mnie rozumie?

- Tak.

- Roxy, przepraszam. Nie wiedziałem. - powiedziałem powoli. W odpowiedzi ruda machała ręką i uśmiechnęła się ukazując dołeczki.

-Jest! - krzyknęła Minnie. Wszyscy na nią spojrzeliśmy. - Mamy cały koszyk tojadu!

- W samą porę! - Jakie wstała i kilka razy kopnęła w powietrze, dla rozprostowania nóg.  - musimy już iść.

###

- Jakie?! Minnie?! Roxy?! A my myśleliśmy, że to Mark porwał Arona!

- musiałyśmy iść po tojad - Jakie wcale nie przyjmowała się Osem albo dobrze udawała

- Po co?

- Nie dostał go dzisiaj

- Em...? Czy chcesz mi coś powiedzieć?

-Ups? -Emma przygryzla wargę

-A nie mogłyście iść same?

- Nie poradzilybysmy sobie w trójkę

- To moglyscie iść wcześniej

- Nie. Nie mogłyśmy.

- Dlaczego?

- Nie możemy powiedzieć.

- Tym razem uszło wam to na sucho. Chcecie iść z nami?

- Tak!!!!!! - odpowiedziały chórem wszystkie trzy.

*Jakie o Aronie*

Od razu, kiedy go zobaczyłam, wiedziałam że to ten z gatunku "bad boys". Ale cóż... teraz będzie należał do watahy, więc trzeba go zaakceptować. Zauważyłam, że przy każdej z nas wbrew pozorom zachowuje się inaczej - przy mnie jest jak najbardziej naturalny. Nie kłamie i mówi co myśli, przy Minnie czuje się niezręcznie i stara się nie wchodzić jej w drogę, a przy Roxy... nie wiem jak to opisać... smutnieje i też czuje się nieswojo, ale trochę w inny sposób... tak jakby nie wiedział jak się przy niej zachować. Dla nas sprawia wrażenie podrywacza, ale kiedy patrzę mu w oczy widzę jego drugą,  nieujawnioną naturę. Widzę, że jest czuły i delikatny. Tylko kiedy uda mu się uwolnić siebie? No cóż... życie w watasze zmienia...

*Minnie o Aronie*

Fajny chłopak. Trochę dziwny ale fajny ( jako przyjaciel ;) )

*Roxy o Aronie*

Widzę, że nie czuje się przy mnie swobodnie, ale co zrobić... W końcu się do mnie przyzwyczai. Zależy mi na tym, bo w końcu będzie z nami w watasze. To ważne. Watacha jest jak rodzina. Nie mamy przed sobą sekretów i jesteśmy dla siebie ważniejsi niż cokolwiek innego. Chcę, żeby Aron wiedział, że może mi ufać... to znaczy... nam. Ale boję się, że nie będzie chciał z nami zostać... Boże! Czy ja się zakochałam w Aronie?! Tylko nie to...

*Emma*

... Nikt mnie do niczego nie zmusi, a już na pewno mnie nie zmusicie do wyjawienia uczuć do Arona!
(Kocha go ;) )

Bisia: Em... ja prosiłam, żebyś opowiedziała w kilku zdaniach o Aronie, a nie żebyś mi się zwierzała xD

...

Teraz już zaczynamy historię...

*Oscar*

Szliśmy znaną mi drogą na polanę do sąsiedniej watahy, której Alfą był mój przyjaciel - Travis. Młodemu wmówiliśmy, że z tamtąd jest lepszy widok na księżyc, a przecież wszyscy wiedzą, że księżyc nie ma znaczenia przy przemianie. Chcieliśmy zobaczyć jak sobie poradzi w lesie. Ciekawe o czym teraz myśli Berry...

- Oscar...- z rozmyślań wyrwał mnie niepewny głos Aro - Jak wytrzymujesz sam jeden w watasze pełnej bab?

- Hej! Tylko nie bab!! - rozzłościła się Berry.

- Są u nas też faceci... - odpowiedziałem - Ryan, Nathan i Eric.

- Dlaczego z nami nie idą?

- Bo załatwiają ważne sprawy z Omegami z innej watahy.

- A ja też będę Omegą?

- Taak. U nas jest mniej więcej tak:
Alfą jestem ja,
Betą jest Em (szkoli się na alfę),
Delty to Jakie, Minnie, Ryan i Eric
A cała reszta to Omegi - westchnąłem -
"Chociaż chciałbym żeby wciągnąć Berry na pozycję samicy Alfa..."

- A od czego zależą wasze stanowiska?

- Alfa, Beta, Delta i Omega to rangi, nie stanowiska. Rangę podwyższamy, kiedy bardzo się angażujemy, a wstępując do watahy otrzymujemy rangę po rodzicach lub rangę najniższą jeżeli rodzice nie byli w watasze.

- Ym... Os?

- Tak?

- Spójrz w lewo...

Wykonałem polecenie i zobaczyłem 2 razy większego ode mnie czarnego wilka szczerzacego białe zębiska.

Tylko MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz