Ten rozdział dedykuję aiciw55.
*Aron*
Spojrzałem na gołe dziewczyny idące przede mną
"Gdzie one mnie zabierają" - myślałem - " Przecież Os mówił, że idziemy na północ... Os! Jak zobaczy, że mnie nie ma będzie się martwił. Skąd one o mnie w ogóle tyle wiedzą?! Może to jakieś... no nie wiem... porywaczki? Alfy z wrogich watach? Dziwaczki żyjące w lesie i gadające ze zwierzętami?"
Moje myśli zakłuciła Jakie wybuchem śmiechu.
- Aron - zaczęła nadal nie mogąc się opanować - ja czytam w myślach
Co wy byście odpowiedzieli? Ja nie odpowiedziałem nic.
Po chwili ujrzałem przed sobą ogromną łąkę pełną fioletowych kwiatów. Na środku polany stała jakaś ruda dziewczyna. Była ubrana w różową sukienkę i lekko machała do moich towarzyszek.
Gdy się do niej zbliżyliśmy przykucnęła i zaczęła grzebać w białej torebce leżącej na ziemi.
Wyjęła dwie pary krótkich spodenek - miętowe i żółte - i dwie bokserki - białą i różową. Podała ciuchy Jakie i Minnie, a one zaczęły się ubierać.
- Aron, to jest Roxy. - Jakiw przedstawiła nas sobie
Rudawłosa podała mi rękę i lekko się uśmiechnęła. Teraz mogłem jej się przyjrzeć. Miała czarne oczy i dołeczki w policzkach oraz wytatuowanego orła na szyi.
- Miło mi. Po co tu jesteśmy? - spytałem
- Emm nie dawała ci dziś tojadu, bo bała się, że ci zaszkodzi, ale musimy jej wybaczyć. Zbierzemy go i przygotuję napar - wytłumaczyla mi blondi- Aha. Ok.
###
- Dopiero pół koszyka - westchnęła Minnie
- Jakie?
- Tak?
- Opowiesz mi coś o sobie?
- Urodziła się we wtorek 25 grudnia 2000 roku w Nowym Yorku. Rodzice nazwali ją Jakobina, bo bardzo lubili polskie imiona, ale pielęgniarki mówiły na nią po prostu "Włochate Dziecko" bo nad pupą miała kępkę czarnych włosów... - zaczęła Minnie z wielkim zapałem
- Minnie! - Jakie zarumieniła się i zdzieliła koleżankę łokciem.
- Aha...? Okej...? - odwróciłem wzrok na Roxy. - A ty?
Od razu chwyciła się za gardło i pokazała na Jakie.
- Roxy nie umie mówić. Jej mama - wilkołaczka - i jej tata - też wilkołak - są kuzynami. U wilkołaków pokrewieństwo między "zakochanymi" powoduje różne choroby u ich dzieci, często związane ze słuchem, mową lub wzrokiem. Poza tym Roxy nawet nam nigdy nic o sobie nie opowiedziała.
- A czy mnie rozumie?
- Tak.
- Roxy, przepraszam. Nie wiedziałem. - powiedziałem powoli. W odpowiedzi ruda machała ręką i uśmiechnęła się ukazując dołeczki.
-Jest! - krzyknęła Minnie. Wszyscy na nią spojrzeliśmy. - Mamy cały koszyk tojadu!
- W samą porę! - Jakie wstała i kilka razy kopnęła w powietrze, dla rozprostowania nóg. - musimy już iść.
###
- Jakie?! Minnie?! Roxy?! A my myśleliśmy, że to Mark porwał Arona!
- musiałyśmy iść po tojad - Jakie wcale nie przyjmowała się Osem albo dobrze udawała
- Po co?
- Nie dostał go dzisiaj
- Em...? Czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Ups? -Emma przygryzla wargę
-A nie mogłyście iść same?
- Nie poradzilybysmy sobie w trójkę
- To moglyscie iść wcześniej
- Nie. Nie mogłyśmy.
- Dlaczego?
- Nie możemy powiedzieć.
- Tym razem uszło wam to na sucho. Chcecie iść z nami?
- Tak!!!!!! - odpowiedziały chórem wszystkie trzy.
*Jakie o Aronie*
Od razu, kiedy go zobaczyłam, wiedziałam że to ten z gatunku "bad boys". Ale cóż... teraz będzie należał do watahy, więc trzeba go zaakceptować. Zauważyłam, że przy każdej z nas wbrew pozorom zachowuje się inaczej - przy mnie jest jak najbardziej naturalny. Nie kłamie i mówi co myśli, przy Minnie czuje się niezręcznie i stara się nie wchodzić jej w drogę, a przy Roxy... nie wiem jak to opisać... smutnieje i też czuje się nieswojo, ale trochę w inny sposób... tak jakby nie wiedział jak się przy niej zachować. Dla nas sprawia wrażenie podrywacza, ale kiedy patrzę mu w oczy widzę jego drugą, nieujawnioną naturę. Widzę, że jest czuły i delikatny. Tylko kiedy uda mu się uwolnić siebie? No cóż... życie w watasze zmienia...
*Minnie o Aronie*
Fajny chłopak. Trochę dziwny ale fajny ( jako przyjaciel ;) )
*Roxy o Aronie*
Widzę, że nie czuje się przy mnie swobodnie, ale co zrobić... W końcu się do mnie przyzwyczai. Zależy mi na tym, bo w końcu będzie z nami w watasze. To ważne. Watacha jest jak rodzina. Nie mamy przed sobą sekretów i jesteśmy dla siebie ważniejsi niż cokolwiek innego. Chcę, żeby Aron wiedział, że może mi ufać... to znaczy... nam. Ale boję się, że nie będzie chciał z nami zostać... Boże! Czy ja się zakochałam w Aronie?! Tylko nie to...
*Emma*
... Nikt mnie do niczego nie zmusi, a już na pewno mnie nie zmusicie do wyjawienia uczuć do Arona!
(Kocha go ;) )Bisia: Em... ja prosiłam, żebyś opowiedziała w kilku zdaniach o Aronie, a nie żebyś mi się zwierzała xD
...
Teraz już zaczynamy historię...
*Oscar*
Szliśmy znaną mi drogą na polanę do sąsiedniej watahy, której Alfą był mój przyjaciel - Travis. Młodemu wmówiliśmy, że z tamtąd jest lepszy widok na księżyc, a przecież wszyscy wiedzą, że księżyc nie ma znaczenia przy przemianie. Chcieliśmy zobaczyć jak sobie poradzi w lesie. Ciekawe o czym teraz myśli Berry...
- Oscar...- z rozmyślań wyrwał mnie niepewny głos Aro - Jak wytrzymujesz sam jeden w watasze pełnej bab?
- Hej! Tylko nie bab!! - rozzłościła się Berry.
- Są u nas też faceci... - odpowiedziałem - Ryan, Nathan i Eric.
- Dlaczego z nami nie idą?
- Bo załatwiają ważne sprawy z Omegami z innej watahy.
- A ja też będę Omegą?
- Taak. U nas jest mniej więcej tak:
Alfą jestem ja,
Betą jest Em (szkoli się na alfę),
Delty to Jakie, Minnie, Ryan i Eric
A cała reszta to Omegi - westchnąłem -
"Chociaż chciałbym żeby wciągnąć Berry na pozycję samicy Alfa..."- A od czego zależą wasze stanowiska?
- Alfa, Beta, Delta i Omega to rangi, nie stanowiska. Rangę podwyższamy, kiedy bardzo się angażujemy, a wstępując do watahy otrzymujemy rangę po rodzicach lub rangę najniższą jeżeli rodzice nie byli w watasze.
- Ym... Os?
- Tak?
- Spójrz w lewo...
Wykonałem polecenie i zobaczyłem 2 razy większego ode mnie czarnego wilka szczerzacego białe zębiska.
CZYTASZ
Tylko My
WerewolfKiedy Aron poznaje wilkołaki całe jego życie obraca się w pył. Musi zmierzyć się z łowcami i nielegalnymi naukowcami. A dziewczyny z watahy cały czas będą mieszać mu w głowie... Tutaj, w watasze pozna najważniejszą zasadę: Nikt tu nie jest przyjaci...