Rozdział 4

59 7 1
                                    

Dla kogoś, nie wiadomo kogo. Może właśnie dla ciebie?

*Aron*

- Bella, jeju! Mam tyle pytań!

- Ciszej(!)Oscar odpoczywa(!)

- Oscar to tamten gostek, co to mi cię zgarnął sprzed nosa?

- O czym ty mówisz?

- A nie jesteśmy parą?

- Po pierwsze: Oscar to mój brat; a po drugie: nie, nie jesteśmy.

- Dobrze wiedzieć!

- Ciszej mówiłam (!)

- Przecież jest dzień. Dlaczego śpi?

- A ty dlaczego spałeś?

- Bo moje gałki oczne się zbuntowały.

- Aha.

- Nom. OK. To teraz mi wszyyystko wytłumacz.

- To mniej więcej było tak: Gościu, co cię porwał jest moim byłym i się we mnie kocha. Jest zmiennokształtnym, czyli po części człowiekiem, po części wilkiem i po części żukiem...

- Nie dam się nabrać Bella.

- Mów mi Emma. A na razie daj mi skończyć. ...Właśnie ten chłopak - Mark - umie przewidywać przyszłość. Miał wizję, że mnie uwiedziesz...

- Ja?

- Tak. Nie przerywaj. ...Worek, narzędzia tortur i ostre jak brzytwy noże to jego zabaweczki. Chciał cię zabić, żebym się w tobie nie zakochała. Obiecałam mu, że zrobię to za niego, ale nie umiałam. Wiedziałam, że w końcu cię dopadnie. Przybyłam ci na ratunek, ale ty koniecznie chciałeś umrzeć. Potem zakrwawionego zaniosłam cię bratu, który uzdrowił cię swoją mocą. A no właśnie! Jestem wilkołakiem. - dobra, trochę mnie zatkało.

- Aha...?

- Mam straszną wiadomość.

- Co?

- Ty też nim będziesz...

- Dl...Dla...Dlaczego?

- Bo cię ugryzłam. - jej miły głos się nie zmieniał. Mówiła to tak jakby to nie było nic poważnego.- Wiem, co teraz przeżywasz. Ja to samo miałam dwa lata temu. I może ci się to wydawać dziwne, ale wszystko, co powiedziałam, to prawda. Ja bym cię nie okłamała, Gold. - zastanowiłem się chwilę.

- Wierzę ci Emma.

- I pomijając twoje pytanie, na razie bądźmy tylko przyjaciółmi. To wszystko dzieje się dla mnie za szybko, więc poczekajmy z tym trochę, a teraz napij się tojadu. - powiedziała po czym podała mi szklankę z jakimś napojem.

Powąchałem płyn. Strasznie cuchnął.

- Nie chcę! - wrzasnąłem

- Przestań krzyczeć. To pomoże ci przy przemianie, a to już za dwa dni. Do poniedziałku pijesz to codziennie.

- Jakiej przemianie?W wilka?

- Tak. A teraz do dna - uśmiechnęła się chytrze.

- A tojad nie jest trujący? - czytałem o nim w pewnej książce o ziołach.

- Jeszcze dwa dni temu umarłbyś po zjedzeniu, ale teraz masz w sobie gen wilka, więc jest dla ciebie niegroźny.

Wypiłem wszystko i nie poczułem żadnej różnicy.

- A moi rodzice? zapytałem nagle. - Na pewno się martwią.

- Wieczorem, kiedy uciekłeś mieli pilną delegację i zostawili ci liścik na stole, że wrócą za tydzień. Do tego czasu mieszkasz u mnie. Muszę nauczyć cię kilku rzeczy.

Tylko MyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz