Rozdział 10

795 51 28
                                    


23 wrz

Bardzo Was przepraszamy , ale mamy obie takie problemy rodzinne ,że głowa mała. Obie starałyśmy się to wszystko ogarnąć i dziękujemy wszystkim , którzy nadal są z nami. Życie jest trudne. Postaramy się by notki pojawiały się regularnie.
Bell93&Blondi

- Edwardzie...Dopiero...Odzyskałam siebie...Nie chcę cię ranić...Ani okłamywać...Muszę zobaczyć, dokąd zmierzam... Mam pewien pomysł....-Słuchałem jej uważnie. Starając się zrozumieć, jakie ma plany, co do Nas. Cholera. Przecież nie było Nas. Jeszcze nie...- Powiedzmy, że przez....3 Miesiące będziemy się tylko przyjaźnić...Nie wracać do dzisiejszej nocy....Każde z nas będzie się umawiać na randki..

Westchnąłem cicho na to, ale przytaknąłem. Fakt, że nie tego pragnąłem nie miał żadnego znaczenia. Rozumiałem to. W końcu widziałem wcześniej jej wstyd przed pokazaniem ciała innym niekoniecznie w tak intymnej sytuacji. A jej blizny wcale nie były tak straszne. No dobrze, nie były też czymś pięknym, ale nie czyniły ją w moich oczach ani trochę mniej godną pożądania. Ponownie dotknęła mojego policzka a ja wtuliłem się w jej dłoń.
- Dowiemy się przez to...Co właściwie czujemy...Nie stracisz mnie z oczu, bo tu będę mieszkać i gotować dla Alice. Oczywiście, jeśli dowiem się,że jestem w ciąży to cię poinformuję.
- Dobrze...-Przytaknąłem
- Choć zastanawiam się nad przyrządzeniem trucizny...-powiedziała złowróżbnym tonem, na co nie mogłem się nie uśmiechnąć.
W końcu i ja pragnąłem zabić Alice, choć jednocześnie miałem ochotę ją mocno przytulić. Drzwi nagle się otworzyły i Piekielny Chochlik zajrzał do mojego pokoju. Cóż...Nie mogłem wątpić, że wiedziała, co się między nami wydarzyło. Na tą myśl poczułem jak zdradliwy rumieniec zabarwia moje policzki, także Bella się zarumieniła. Ta Chochlica była za bardzo zadowolona z siebie, widząc nas razem w łóżku. Dlatego też rzuciłem poduszkę w jej stronę mówiąc :
- Mogłabyś... No nie wiem...wyjść ?
Cholera, a to zdolna bestia złapała poduszkę śmiejąc się.
- Daj spokój- to była jedyna reakcja Ali, po czym zwróciła się do mej ukochanej i oświadczyła-Bella byłam u Ciebie w mieszkaniu, przywiozłam resztę ciuchów.
- Włamanie, przetrzymywanie wbrew woli, kradzież mienia.- Wyliczyła Bella
Nie mogłem się nie śmiać. No nie dało rady. Była wyjątkową kobietą....
- Nie wyglądasz jakbyś była tu wbrew woli-odparowała Alice
Moja siostra ma wyjątkowy talent do wprawianie mnie w zażenowanie lub skrępowanie. I znów go wykorzystała. Czy rzeczywiście Bella była tu dobrowolnie?
Dziewczyna wstała i poszła w kierunku mojej siostry. Wziąłem swoją koszulkę i założyłem ją na Siebie, tracąc na chwilę je z oczu i właśnie wtedy usłyszałem nagle zdziwione a nawet zaniepokojone słowo siostry.

- Bella?

Spojrzałem na siostrę i zauważyłem, że jej wzrok wędruje pomiędzy Bellą, łóżkiem a mną. Od razu skojarzyłem, co mogło wywołać takie zachowanie. O Boże...Jak mogłem....zapomnieć,że...?No cóż wiem, że to raczej nie uniknione było...Ale no. Bella była dużo spokojniejsza ode mnie, wzruszyła tylko ramionami i podeszła do torby, po czym się ubrała. Cholera! Jednak zadrapania bolą, ale jakoś nie mogłem się pozbyć wrażenia, że ten ból był wart wszystkiego, co przeżyliśmy. Przyjrzałem się ukochanej, po czym przeniosłem wzrok na siostrę, która dopiero teraz była skrępowana.
-Nie przypuszczałam...-Zaczęła i widziałem, że chce się wytłumaczyć, lecz ma luba na to nie pozwoliła.
- Daj spokój. Umiem samodzielnie myśleć i decydować

Oj, zaczynałem się niepokoić....
- Nie zamknę już drzwi...Sama zdecyduj czy chcesz tu być czy wrócić do swojego pokoju-oświadczyła Alice

Byłem praktycznie pewien, że wróci do siebie. W końcu słyszałem jej słowa....I tą umowę, więc wstałem i poszedłem do łazienki. Musiałem się uspokoić inaczej zacząłbym błagać ją na kolanach by została. Przemyłem twarz zimną wodą. Trochę pomogło, choć w duszy nadal...Chciałem oświadczyć światu, że jestem z nią. Oświadczyć,że jest moja. Wróciłem do pokoju akurat by usłyszeć rozmowę siostry i ukochanej.
-Nie miałabyś nic przeciwko gdybym zaprosiła Denali i Cullenów? Na obiad pojutrze ?
Ej...Tanya...Tutaj, gdy ja...To chyba nie był dobry pomysł. Jednak Bella jak zwykle mnie zaskoczyła.

- Nie. Chętnie zobaczę Carmen, Kate i Irinę

- Jesteś kochana. –Alice przytuliła ją, po czym wyszła.

Uśmiechnąłem się w reakcji na więź, jaka pojawiła się pomiędzy moją siostrą a Bellą. Przynajmniej między nimi. Kiedy Chochlik wyszedł zająłem się poprawieniem pościeli, nie ukrywam, że krępował mnie namacalny dowód na to jak Bella była niewinna. Spojrzałem na nią ukradkiem by przekonać się, co robi, a może by odkryć, jakie są teraz jej myśli. Była właśnie zajęta przeszukiwaniem torby, po chwili w jej dłoni się pojawiła oliwka, jakieś plastry, z którymi poszła do łazienki jak się okazało po płatki higieniczne. Ciekawiło mnie, dlaczego wyjęła akurat te kosmetyki, gdy usiadła na łóżku poznałem na to odpowiedź.

- Chodź tu...Złagodzę zadrapania- zwróciła się do mnie łagodnym głosem
Choć zadrapania nie bolały mnie tak bardzo, to nie mogłem oprzeć się pokusie by jeszcze raz poczuć jej dotyk, a także pragnąłem by się mną zaopiekowała. Z tych właśnie powodów usiadłem posłuszne obok niej i czekałem na dalsze polecenia. Polecenia jednak nie padły, tylko podwinęła mi koszulkę systematycznie i z dużą wprawą przemywając widoczne na moich plecach ślady naszej namiętności. To rzeczywiście pomagało, a gdy jeszcze nakleiła na ranki te łagodzące plastry, czułem się już znacznie lepiej. Przez cały proces byłem spokojny, nie krzywiłem się nawet zbytnio, ponieważ jej dotyk i ta oliwka działały na mnie kojąco. Kiedy spojrzała na mnie uznałem, że teraz mogę się do niej odwrócić przodem, co też uczyniłem,choć nie wiedziałem jak jej podziękować.
-
Wiedziałam,że ci pomogą
Ja zaś nie wiedziałem jak się zachować. Wielkiemu adwokatowi zabrakło słów, ale też to nie była sala sądowa, tylko rozmowa z ukochaną, a ja nadal nie wiedziałem jak poruszać w tych delikatnych kwestiach jak jej zdrowie czy wygląd.

- Skąd?-Spytałem w końcu, choć ciągle się wahałem czy robię dobrze zadając to pytanie.
Moja Piękna chyba wyczuła tą niepewność, bo uspokoiła mnie swoją odpowiedzią.
- Spokojnie...Sama je stosowałam-wzruszyła ramionami jakby to nie było coś wielkiego. Może zresztą miała rację, nie mnie to oceniać- Te mi zostały.

Sekundę później zaskoczyła mnie jeszcze bardziej pytając: Chcesz bym jeszcze tą noc została z tobą a nasza umowa by weszła w życie 23 czerwca? O tak, chciałem tego a jeszcze lepiej by została na resztę życia. Jednak nie powiedziałem jej tego, jedynie odparłem:

- Chciałbym... – Po chwili dodając szybko, by nie odkryła jak bardzo pragnę mieć ją przy sobie-Jeśli ty chcesz...
W odpowiedzi na moje słowa uśmiechnęła się lekko i ułożyła wygodnie w łóżku, po chwil dołączyłem do niej, wpierw musiałem jednak wziąć głęboki oddech by upewnić się, że naprawdę będzie do końca tej nocy moja.
Bella nawiązując do baśni powiedziała uspakajająco: Nie zniknę o północy...

Niestety, nie byłem tego taki pewien. Ta umowa mi nie pasowała, ale jeśli ma jej pomóc, to gotów jestem się poświęcić. Miałem nadzieję, że faktycznie nie zniknie, co nawet wymamrotałem pod nosem do Siebie, ale Bella już nie mogła tego usłyszeć, ponieważ zasnęła. Mnie samemu zajęło to nieco więcej czasu z prostego powodu: zastanawiałem się, co przyniesie jutro, leczy w końcu i mnie zmorzył sen. Ostatkiem świadomości zarejestrowałem, że przyciągam Bellę do siebie. Tu było jej miejsce, z tą myślą zasnąłem


Edward Masen i Isabella SwanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz