Bolą mnie niezagojone rany. Jątrzą się, choć powinny już dawno zamienić się w blizny. Może po prostu nie potrafię ich w nie zamienić. Jest ich już chyba za dużo.
Rany zawsze pozastawiają ślady. Ślady nie widoczne dla przeciętnego człowieka. Ślady widoczne jedynie w oczach. Jedynie pod maską szczęścia.
Dlaczego znowu to zrobiłaś mamo? Dlaczego znów mnie ranisz? Dlaczego każesz mi płakać gdy roztrzaskujesz kolejną, opróżnioną butelkę o podłogę? Boję się ciebie. Wiem, że to widzisz. Wstydzę się tego. Powinnam ci się postawić, ale już nie mogę. Krwawię. Czujesz na sobie mój wzrok przerażonego zwierzęcia w klatce. Ale znowu to robisz... zadajesz głębokie rany... wykrwawiam się... wiesz..?
Nie chcę wracać ze szkoły do domu. Wszyscy kochają ostatni dzwonek. Ja go nienawidzę. Jego szyderczego dźwięku zwiastującego kolejne rany. Niczym dźwięk trąbki sterującej żołnierzami na wojnie.
Nikt wokół nie zauważa moich blizn, nikt nie zauważa moich ran, siniaków. Jestem zawsze uśmiechnięta. Jestem zwiastunem szczęścia dla ludzi wokół. Śmieję się i rozmawiam jakby nigdy nic. Ale nigdy o domu. Tam moje imię i nazwisko jest tylko skleconymi literami na papierze. Nic nie znaczy.
Codziennie rano zdzieram zaznaczoną łzami twarz i przyszywam nową z szerokim uśmiechem. Trochę boli, ale warto, pięknie się dopasowuje, nie widać żadnych uchybień. Szkoda, że oczu się nie da tak wymienić. Na szczęście nikt w nich dotychczas nic nie zauważył.
CZYTASZ
Opowiadania
Short StoryCzasami coś mnie tchnie i po prostu piszę krótkie opowiadania, nieraz nawet nie mają one strony. Nie są ze sobą połączone niczym i są w różnych kategoriach. Zazwyczaj po prostu łączę świat rzeczywisty z fantastyką albo SF. Są to moje uczucia przelan...