Rozdział 11

280 20 1
                                    

POV Mikeyla

Nie wróciłam do domu. Zajechałam na jakiś opustoszały parking i próbowałam się uspokoić.

Gdy w miarę się ogarnęłam napisałam do Teda aby zabrał mojego synka do wesołego miasteczka.
Nie chciałam żeby wrócili do domu i nie daj Boże wpadli na Devraja, który pewnie będzie wściekły.

Odrzuciłam telefon na siedzenie pasażera, głowę odchyliłam do tyłu i próbowałam uspokoić oddech.

Gdy już byłam pewna, że nie rozpadnę się jak tylko zobaczę Deva, skierowałam samochód w drogę powrotną do domu.

Po jakichś piętnastu minutach byłam na miejscu. Światła były pogaszone. Chciałam odczuwać ulgę ale za bardzo się bałam.

Po długiej walce z samą sobą w końcu weszłam do środka. Chwilę zajęło mi  zorientowanie się, że dom jest pusty. Odetchnęłam z ulgą i postanowiłam wziąć kąpiel, było nie było dalej miałam ślady krwi na ciele...

Nagle zaczęłam niekontrolowanie drżeć, po chwili siedziałam na schodach i płakałam z głową schowaną między nogami.

Dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam?

Chwilowe załamanie przerywa krzyk mojego kochanego chłopczyka.

- Mamusiu!

Podbiega do mnie, wdrapuje  mi się na kolana, swoje małe ramionka zawiesza mi na szyi i przytula mnie najmocniej jak potrafi.

W drzwiach stoi mój brat ze zmartwionym wyrazem twarzy, nie no, teraz rozklejam się całkowicie.

Wtulam twarz w blond włoski mojego synka i łkam, mając nadzieję, że to pomoże na ten okropny ból.

***

Pół godziny później siedzę w łóżku oparta o stertę poduszek, z kubkiem ciepłego kakao w ręce, właśnie skończyłam brać kąpiel i czuję się nieco lepiej.

Ted usypia Briana a zaraz ma przyjść do mnie. Jestem pewna, że nie ominie mnie wyznanie mu prawdy.Ale może to i lepiej.

Po Devraju słuch zaginął. Nie pojawił się w domu, zresztą zauważyłam, że ten idiota nie wziął kluczy.

Moje rozmyślania przerywa Ted, który właśnie wszedł do pokoju z poważną mina. Siada obok mnie, również opierając się o poduszki, umieszcza swoje ciało w taki sposób, że patrzy na mnie z boku.

- Mała, mów co się dzieje. I nie próbuj mydlić mi oczu.

Wzdycham cicho, wpatrując się niewidzącymi oczami w zawartość mojego kubka.

- To strasznie skomplikowane... - zaczynam cicho.

Odpowiedziałam mu wszystko. Od nocy spędzonej z Ashtonem (oczywiście bez wydawania się w szczegóły) do tego jak potraktował mnie Dev i jak pojechałam do Asha oraz kogo tam zostałam.

Powiedziałam mu że wiem o tym co mówił mu o mnie Ashton, a gdy próbował zaprzeczyć nie dopuściłam go do słowa

- Proszę Cię Teddy. Jest dobrze jak jest. On jest z Leą a ja nie chcę wracać do tego co było.

Mój brat przestaje drążyć temat ale wyraźnie nie ogarnia kilku faktów.
Jednak nic nie mówi o mojej relacji z Ashtonem, skupia się na tym co zrobił mi Dev.

-  A to sukinsyn - warczy - Przepraszam mała, że mnie tutaj wtedy nie było... Nie - Mówi gdy widzi że chce mu przerwać - Nie powinienem był Cię z nim zostawiać ani w ogóle zgadzać się aby z nami zamieszkał.  Ale obiecuję Ci, że jak go tylko dorwę to mnie popamięta.

Później już nic nie mówiliśmy, tylko tak jak za czasów dzieciństwa mocno się do siebie przytuliliśmy i w taki sposób zasnęliśmy.


POV Ashton

- Chyba sobie ze mnie kpisz! - wydarłem się, na stojącą przede mną blondynkę.

- Mó?wię prawdę! Jestem w ciąży!

- Nawet jeśli, to skąd pewność, że to moje?

- Bo tylko z Tobą spałam w ciągu ostatnich miesięcy.

Nie mogłem w to uwierzyć, już wszystko powoli się układało a tutaj taka katastrofa.

Jednak nie mogłem się poddać, tak długo jak nie mam pewności, nie uznam tego dziecka.

- Chcę testu na ojcostwo - Wręcz wysyczałem te słowa.

Dziewczyna wyraźnie nie spodziewała się takiej reakcji.

- Nie wierzysz mi?!

Zaśmiałem się szyderczo na jej oburzenie.

- A co myślałaś do cholery, że tak bez niczego pozwolę Ci wrobić mnie w dziecko?

Blondynka wyraźnie się wściekła, ale dała mi spokój i odeszła tupiąc głośno.

Jak tylko zniknęła mi z oczy załamany usiadłem na schodach przed drzwiami wejściowymi, a twarz ukryłem w dłoniach.

Wtem przypomniałem sobie, że mój dobry kolega zamjume się takimi testami, może załątwię tę sprawę szybciej niż myślałem.

Odruchowo sięgnąłem do kieszeni po telefon i wtedy uświadomiłem sobie, że przecież jestem tu bo zostawiłem go w domu.

Miałem też poszukać Mikeyli.

Właśnie, Miki.

Co jeśli okaże się, że ten dzieciak naprawdę jest mój?

Nie żebym miał coś przeciwko byciu ojcem, ale fakt, że to Lea ma być matką jest dla mnie cholernie dołujący.

Nie mówiąc już, żw gdy Miki dowie ię o wszystkim to dla nas nie będzie szans. W tym momencie postanowiłem, że nie powiem jej nic póki sprawa sie do końca nie wyjaśni.

Z tą myślą wszedłem do domu i zacząłem szukać telefonu, aby zadzwonić do starego kolegi.

Im szybciej dowiem się prawdy, tym lepiej.

~~~~~~~

Dodaję szybciej - taki mały prezent z powodu ostatniego dnia szkoły ♥ ŚWIĘTA ♥

Teraz gdy mam wolne rozdziały będą pojawiać się częściej ;)

Komentujcie kochani :* Głosy również mile widziane :3

Ily, Nao xx


Last Hope Of My Heart [EDYTOWANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz