Następny miesiąc minął szybko.
Sytuacja między mną a Ashem nie zmieniła się... A może wręcz przeciwnie. Sytuacji takich jak ta w kuchni było coraz więcej, co chwila przyłapywaliśmy się nawzajem na przyglądaniu się temu drugiemu.
Ashton zerwał z Leą, pamiętam jak następnego dnia była u mnie cała zapłakana... Ciężko mi było udawać, że o niczym nie wiem.
Co do powodu ich zerwania ; dalej nie poznałam, tej tajemniczej dziewczyny, ale coraz częściej przyłapuję się na myśli, że to o mnie chodzi chłopakowi.
Dzisiaj jest piątek, odebrałam Briana z przedszkola, Ted wrócił wcześniej z pracy, zjedliśmy obiad i teraz siedzimy w salonie grając w gry planszowe, które mój synek uwielbia.
Co chwilę ten mały urwis i mój dzieciakowaty brat wybuchają śmiechem z jakiegoś ich żartu. Cieszę się, że mają ze sobą taki dobry kontakt, mój syn potrzebuje w swoim życiu wzoru w postaci dorosłego mężczyzny... Nawet jeżeli tą osobą jest mój głupawy braciszek.
Wieczór zapowiadał się tak samo jak każdy inny. Czas spędzony z dwójką najważniejszych dla mnie facetów, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo? - pytam znudzona, nie oczekując jakiejś wielkiej rewelacji.
- Hej mała, masz czas? - w słuchawce słyszę niski głos Ashtona, na dźwięk którego momentalnie robi mi się gorąco.
To takie dziwne. Czemu tak na niego reaguję?
- A czemu pytasz? - pytam podejrzliwie.
Po ostatnim takim pytaniu skończyłam na wielkiej imprezie, po której nic nie pamiętałam.
- Tak się składa że mam 2 wejściówki na dzisiejszy koncert na plaży.
Koncert na plaży? Chyba nie mówi o tym wielkim wydarzeniu, na które została zaproszona chyba każda wielka gwiazda o której kiedykolwiek słyszałam.
- Żartujesz sobie ze mnie?... Komu je ukradłeś ?
W słuchawce słyszę cudowny śmiech i momentalnie przechodzą mnie cudowne dreszcze.
- Co to za oskarżenia? - pyta ubawiony - Szykuj się mała, będę po Ciebie za godzinę.
Mówi i się rozłącza. GODZINĘ?! Jak na Boga, mam być gotowa w tak krótkim czasie?
Pędem zrywam się z kanapy i biegnę do pokoju, rzucając przez ramię do brata, że za niedługo wychodzę.
Półtorej godziny później, znajduję się pod samiusieńką sceną, ubrana w błękitną, krótką sukienkę, która nie sięga nawet połowy moich ud.
Obok mnie, stoi jak zawsze przystojny Ash, ubrany na czarno.
- Mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz? - mruczy mi do ucha, a ja jak na zawołanie drżę, chłopak to zauważa i uśmiecha się seksownie.
O mamuniu... w co ja się wpakowałam? I czemu tu jest tak gorąco?
- Przynajmniej z dwa razy. - odpowiadam, siląc się na lekki ton.
Moja odpowiedź spotyka się z jego cudownym chichotem, co natychmiast stawia mnie w jeszcze gorszym położeniu, bo czuję uciążliwą wilgoć między nogami.
Cholera. Dlaczego on? Od baaardzo długiego czasu na nikogo tak nie reagowałam, a teraz ledwo stoję na nogach. Wypuszczam głośno powietrze...
Obok nas staje jakaś zakochana para... No, znaczy takie mam wrażenie, po sposobie w jaki wpychają sobie języki do gardeł, i do tego ręka chłopaka znajduje się w jednoznacznym położeniu... Między ich ciałami. Nie muszę być geniuszem aby odkryć gdzie kieruje dłoń, moją myśl potwierdza głośny jęk dziewczyny i sposób w jaki odchyla głowę, głośno dysząc.
CZYTASZ
Last Hope Of My Heart [EDYTOWANE]
רומנטיקהOPOWIADANIE EDYTOWANE. START NA NOWO OD STYCZNIA Grupa nastolatków. Wielka sylwestrowa impreza. Dużo alkoholu. Przystojny chłopak, w którym jesteś na zabój zakochana. Zdecydowanie za dużo alkoholu. 3 tygodnie później... Test ciążowy. Dwie kreski. **...