Rozdział 17

2.9K 132 3
                                    

Strach. Panika. Łzy. Cierpienie. I nagle koniec. Wolne ręce. Niczym niezatkane usta. Wolna. Szybki bieg w stronę magazynu i dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Uciekł. Jednak dalej nie mogłam się ruszyć, a przecież mogłabym go zabić jednym ciosem. Co strach robi z człowiekiem. Boje się. Boję się, że zaraz wróci, ale nie moge uciec. Stoję i płacze. Co teraz? Co mam zrobić? Usłyszałam kroki, zamknęłam oczy bojąc się, że wrócił.
- Sakura? - Poczułam niewyobrażalną ulgę, jego głos sprawił, że czułam się bezpieczna. Podbiegłam i najzwyczajniej w świecie, wtuliłam się w niego zaciskając palce na jego marynarce. Szybko oddał uścisk przyciągając mnie bliżej siebie. - Co się stało? - Dało się wyczuć troskę.
- Zabierz mnie stąd. - Powiedziałam przez łzy. Nic nie odpowiedział, tylko podniósł mnie jedną rękę kładąc na moich plecach i lekko je pocierając, a drugą podtrzymywał, żebym nie spadła. Wtuliłam głowe w przestrzeń pomiędzy jego szyją a ramieniem. Opuściliśmy korytarz moich koszmarów.
Sprawnie otworzył drzwi, myślałam, że postawi mnie i zostawi. Ale nie. Podszedł do łóżka, usiadł na nim razem ze mną na rękach, więc siedziałam na nim okrakiem. Cały czas trzymałam głowe pomiędzy jego szyją, a ramieniem. Wdychając, w tym momencie, zapach bezpieczeństwa. Jak mogłam do tego dopuścić. Znowu. Strach mnie sparaliżował. Jak bym zupełnie nie była kunoichi, tylko zwykłą dziewczyną niemających, żadnych szans z napastnikiem. Jestem słaba. Poczułam jak Sasuke rozpina moje buty, potem stawia je obok.
- Sakura, powiesz mi o co chodzi?
***
Co mogło się takiego stać, że aż tak zareagowała? Niedawno siedziała obrażona i prawie w ogóle się do mnie nie odzywała. Teraz płacze i przytula się do mnie, co najmniej jakbym uratował jej życie. Może ktoś coś jej zrobił. - Zrobił ci ktoś krzywdę? - Zabiłbym gdyby ktoś jej dotknął. Pokręciła głową. To o co chodzi. Aż tak tęskni za Konohą? Sakura ruszyła się lekko, zmieniając pozę. Złapała jedną ręką za moje ramie. Dopiero teraz mogłem zobaczyć jej nadgarstek. - Kto ci to zrobił?! - Podskoczyła. Złapałem jej nadgarstek. Wyraźnie miała na nim odciśnięte czyjeś palce. Złość. Odszukałem jej drugą dłoń. Odciski. - Sakura. Powiedz mi. Kto ci to zrobił. - Wycedziłem. - Popatrz na mnie. - Chwyciłem ją lekko za głowe i spojrzałem na nią. - Ja pierdole Sakura, kto to zrobił. - Wokół jej ust był ten sam czerwony ślad. - Powiedz. - Potrząsnąłem ją.
- Sasuke przestań, to boli. - Powiedziała cicho, patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
- Gdzie? Gdzie boli? Gdzie on cię dotknął? - Spojrzała w bok, a z oczu poleciała kolejna fala łez. Już wiedziałem gdzie. Kurwa. Sięgnąłem do trzech guzików, na jej karku. Odsunęła się. - Nie bój się, Sakura. Proszę pokaż. - Powiedziałem najczulej jak potrafiłem. Odpiąłem guziki i zsunąłem troche materiał. - Kurwa mać. - Przytuliłem ją. Jej prawa pierś miała czerwony odcisk zmieniający się powoli w siniaka w kształcie dłoni. Co za sukinsyn musiał jej to zrobić. Zabije go. Będzie umierał w kurewskich męczarniach.
- Sasuke miałeś racje. - Powiedziała w moją klatkę. Wiedziałem o co jej chodzi. Właśnie powiedziała, kto jej to zrobił i on za to zapłaci, najwyższa ceną. Podciągnąłem z powrotem materiał i zapiąłem guziki. - Nie chce zostać tu sama. - Chwyciłem Katane.
- Juugo zaraz do ciebie przyjdzie, o nic się nie martw. - Pocałowałem ją w czoło. Chciałem ją jakoś tym uspokoić. Wyszedłem. Zahaczyłem jeszcze o pokój Juugo. Ruszyłem w poszukiwaniu tego kutasa. Nikt miał się nie dowiedzieć, że jesteśmy ninja, ale w takiej sytuacji pierdole to. Pożałuję, że w ogóle się urodził i będzie błagał, żebym przestał.

You're My Cult Leader- SasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz