Rozdział 31

2.3K 114 0
                                    

- Co tutaj robisz? - Zapytalam nie odrywając się.
- Widziałem jak Sasuke wychodzi, wiec wpadlem.
- Nie powinno cie tu byc.
- Ale jestem. - Prychnelam na jego idiotyczna odpowiedz. - Chodź do mnie. Mieszkaj u mnie po co masz się męczyć z Sasuke.
- To nie jest dobry pomysł. - To definitywnie nie jest dobry pomysł. Tak po prostu mam się przeprowadzic do Deidary? Jak zareagował by na to Sasuke? Znam go tyle lat a nadal jest dla mnie zagadką. Westchnelam z flustracja. Jest taki tajemniczy.
- No we...- Nagle do głowy wpadła mi myśl. Odwrocilam się i podparlam na łokciu marszczac brwi. Nie dbalam o to, ze właśnie mu przerwalam.
- Skad wiedziales, ze Sasuke tu był? - Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki i zobaczylam w nich strach? Niepokój?Panikę?
- Szedłem do stołówki i widziałem jak wychodzi.
-Kłamiesz. - Połączylam wszystkie fakty i wszystko zrozumialam. Zmarszcza pomiędzy moimi brwiami jeszcze bardziej się powiększyła. - Zaplanowałeś to. Wiedziałeś o której wróci Sasuke. Chciałeś żeby zobaczył.
-N-nie to nie tak.
- A jak?! - Krzyknełam poniesiona emocjami. Teraz to widzilam. - Od poczatku chciales mnie wykorzystac do zniszczenia Sasuke. A ja głupia myslalam, ze serio mnie lubisz. Płakałam i błagałam Sasuke żebym mogła cie wyleczyc. Ale wiesz co? - Juz nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak wkurwiona. Wbilam swój zimny wzrok w jego tęczówki. - Teraz zrobilabym ci dokładnie to samo. Kutasie.
- Co ty Sakura wygadujesz?! Nie pamiętasz jak przez ten tydzień codziennie do ciebie przychodzilem, spedzalem z toba cza...
- Proszę cie, jestem medycznym ninja, znam się na psychice człowieka niedojebancu.
- Sak...- Nim się obejrzalam leżał juz na podłodze. Dostał odemnie lewego sierpowego prosto w brzuch. Nie chciałam rozjebac całego pokoju wiec nie uzylam nawet polowy mojej mocy. Uslyszalam jek bólu. Leżał na podłodze załośnie wijac się i skamlac niczym pies. Był taki beznadziejny. Jak ja mogłam być taka ślepa. Spojrzalam na niego wzrokiem pełnym pogardy i trzaskajac drzwiamy wysylam z pokoju.

Nie wiedziałam gdzie idę. Błądzilam wśród ciemnych korytarz. Miałam ochotę wrócić do tego pokoju i rozjebac mu glowe o podłogę. Co zrobił mu Sasuke , ze chciał się na nim zemścić? No w sumie prawie go zabił i odciął mu ramie. Ale czy o to chodzi? Po raz kolejny skrecilam w nieznany mi korytarz. Stanęłam z szeroko otwartymi oczami. Przez chwile nie dowierzalam w to co widze. Gdy na mojej skórze poczulam zimny powiew powietrza, a moje włosy ruszone przez wiatr spoczęły na moich plecach, byłam pewna ze to jest moja szansa. Szansa na powrót do normalnego życia. Ruszylam biegiem w stronę otwartego wyjścia. Nie myslalam o tym czy to dobry pomysl, czy to nie jest zasadzka. Po prostu chciałam uciec. Jak najdalej od tego miejsca. Jak najdalej od tych ludzi. Po prostu jak najdalej od tych wspomnien. Wskoczylam na najbliższe drzewo i ruszylam do przodu.

Biegłam juz jakieś 15 minut, wiec byłam przeszczęśliwa, ze wreszcie jestem wolna. Zamknelam oczy i zaciagnęłam się zapachem wolności. W mojej głowie widziałam moich przyjaciół witających mnie zaskoczonymi minami, które zaraz przerodza się w wielki uśmiech i łzy w oczach. Otula mnie swoimi ramionami i będą mi mówić jak bardzo się martwili o mnie i jak długo mnie szukali. Jestem pewna, ze mnie szukali. Pewnie będą zadawać mnóstwo pytań. Gdzie byłam, czy byłam bezpieczna, kto mnie porwał. Co im powiem? Otworzylam szeroko oczy kiedy moje ciało odbilo się od czegoś twardego. A zamiast upragnionego zapachu wolnosci poczulam woń męskiego ciała. Moje nozdrza oplótl jego zapach, wywołując ciarki wzdłuż kręgosłupa. Nim się otrzasnelam z chwilowego amoku i ogarnelam sytuację, moje ciało niebezpiecznie odchylilo się i gdyby nie silne ramiona, pewnie lezalabym wbita w ziemie.
- Co tu robisz? - Wcedził wlepiając swój zimny wzrok w moje oczy. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Przecież to oczywiste ze uciekalam. - Odpowiedz. - Raptownie zacisnął dłoń na moich plecach, drgnelam czując pięść zaciskajaca moja bluzkę. Przełknelam głośno ślinę. Czułam się taka malutka, taka bezbromna. Górował wzrostem, posturą, siłą. Przy nim czułam się jak gennin.
- Ch-chcialam...
- uciec do Konohy. - Bardziej stwierdził niż zapytał. Niepewnie kiwnelam głową. - Co jest z toba nie tak? - Zmarszczylam brwi, co to za pytanie. - Nie wiem czy tylko udajesz, czy naprawde tego nie widzisz. Denerwuje mnie to. - Poczuł ciepły oddech przy moich ustach. - Ty mnie denerwujesz, Sakura. - Lekko przejechał swoimi pełnymi ustami po moich. W moim brzuchu wybuchło stado motyli kiedy delikatnie przywarl do moich ust. Zamknęłam oczy i jedyne czego chciałam to zapomnieć o wszystkim i delektowac się ta chwila. Jednak to nie trwało długo. Poczułam to. Sasuke zapewne tez, bo momentalnie się ode mnie oderwał. Spojrzał na moja twarz i szybko obrócił mnie tyłem. Moje plecy zderzyły sie z jego torsem a usta zostały zatkane przez dużą dłoń.
- Bądź cicho i zmniejsz swoja czarke do minimum. - Wyszeptal mi do ucha. Nie wiedziałam co mam zrobic. Wlepilam paniczny wzrok przed siebie. - Sakura. - Warknal mi do ucha. Czuje ich. Wyraźnie czułam ich czakrę. Naruto, Kiba, Lee, Shikamaru, TenTen i Ino.
- Czuje jej zapach, jest gdzieś blisko! - Zamarłam. To jest moja szansa, szansa na powrót do domu. Szansa na powrót do normalnego życia. I szansa na to ze może juz nigdy nie zobacze Sasuke. Poczułam łzy na moich policzkach.
- Dobra dziewczynka.

You're My Cult Leader- SasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz