Rozdział 35

2.5K 134 10
                                    

- EJ no co wy świrujecie? - Zapytałam marszcząc brwi. Szliśmy ośnieżonym mostem, a na nasze głowy padały duże płaty zimnego puchu. Wzdłuż mostu ciągnęły się pasma ozdobnych latarni i ławek. Było tu pięknie, ale zimno. A ja nienawidzę zimna.- Nie możemy już wracać do hotelu, chodźmy na imprezę, do klubu, do pabu albo na domówke.
- Znasz tu kogoś, żeby iść na dokomówke? - Odezwał się Juugo swoim jak zwykle spokojnym tonem, ale dało się w nim wyczuć rozbawienie.
- Nie, ale zawsze mogę kogoś poznać.- Śmiesznie poruszyłam brawimi.
- Nikogo nie będziesz poznawała. - Odwróciłam głowę w stronę Sasuke. Ten głupi kutas dalej patrzył przed siebie ręce trzymając w kieszeniach czarnego, krótkiego płaszcza. Wyglądał pięknie, idealnie i każda laska sie za nim ogladała. Wkurzał mnie.
- A właśnie, że będę. - Zmarszczyłam brwi. On mi nie będzie mówił co mam robić.
- Nie będziesz. - Odpowiedział sucho. A co ja zrobiłam? Prychnęłam i z prędkością światła "podeszłam" do grupki chłopaków idących za nami.
- Hej chłopcy, mam na imię Sakura. - Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam. Było ich 6, każdy z nich szybko sie przedstawił, ale jakoś nie mogłam zapamiętać ich imion, z wyjątkiem jednego. Yaki. Piękny blondyn o niebieskich oczach i łagodnych rysach twarzy. Totalne przeciwieństwo Sasuke.
- Miło mi was poznać. - Cały czas patrzyłam się w oczy Yakiego. Opamietaj się Sakura. - Umm, no to gdzie lecicie? - Przeleciałam wzrokiem po całej grupce. Wszyscy byli podobnego wzrostu i wszycy byli niżsi od Sasuke. Jezu, dlaczego wszystkich porównuje do tego idioty.
- Do klubu, może chciałabyś pó...
- Nie, nie chciałaby. - Nie dane było skończyć Yakiemu, bo nagle spod ziemi wyrósł Sasuke i w bardzo niegrzeczny sposób mu przerwał. O nie mój drogi.
- A właśnie, że bym...
- Nie, nie chciałabyś bo jesteś moją narzeczoną. - Głośno przełknęłam ślinę. Po tym jakim tonem wypowiedział te słowa, naprawdę pożałowałam, że podeszłam do tych chłopców. Aż ciarki mnie przeszły. Tych chłopaków chyba też, a po ich spojrzeniach mogłam wywnioskować, że się go bali.

Z hukiem zamknął drzwi od pokoju, aż się ściany zatrzęsły. Raz. Dwa. Trzy. Start.
- Co to kurwa miało być?! - Westchnęłm.
- To na co wyglądało! - Odkrzyknęłam.
- Sakura nie wkurwiaj mnie. Przez chwile, nie trzymałem cię za rękę, a ty nagle dostałaś zaniku pamieci i zapomniałaś z kim tutaj jesteś. - Zrobił przerwę na uspokojenie. Zamknął oczy i po chwili je otworzył.- Nie dajesz mi wyboru, znowu będę musiał chodzić z tobą krok w krok. - Nic nie odpowiadając rozebrałam się z płaszczyka i wysokich butów rzucając je gdzieś obok łóżka. Po czym jak najprędziej zamknęłam się w łazience. Musiałam zmyć z siebie złość. Złość na sama siebie.

Po długim prysznicu wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem w poszukiwaniu czegoś w czym mogę spać. Zdziwiłam się no Sasuke nie było w pokoju. Rozejrzałam się i zobaczyłam uchylone drzwi balkonowe. Przez głowę przeszła mi głupia i dziecinna myśl, żeby go tam zamknąć i nabijać się z tego jak wali w szybę. Uśmiechnęłam się do mojej wyobraźni i wyciągnęłam świeżą bieliznę, bluzę Sasuke i szare dresy. W takim outficie ruszyłam w stronę balkonu po drodze chwytając koc z łóżka. Delikatnie przesunełam drzwi i cicho jęknęłam kiedy moje bose stopy zetknęły się z lodowatymi kafelkami. Sasuke siedział na mini kanapie, czy czym takim, w ręku trzymając papierosa. Nie wiedziałam, że pali. Jak najszybciej pokonałam podłogę zrobioną kurwa z lodu i usiadłam obok niego szczelnie przykrywając się kocem. Zauważyłam, że też się przebrał w dresy. Przez chwile siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy na zaśnieżone centrum wioski.
- Nie wiedziałam, że palisz. - Powiedziałam po tym jak zaczął kolejnego papierosa.
- Bo nie pale. - Stwierdził i zaciągnął się dymem. Aha. No w ogóle. Wyciągając rękę spod koca sięgnełam do jego dłoni i złapałam papierosa pomiędzy swoje palce. Podniosłam go do ust i rozkoszując się smakiem ust Sasuke na filtrze, zaciągnęłam się.
- Palisz? - Zapytał wreszcie odrywając wzrok od od krajobrazu.
- Nie. - Odpowiedziałam i ponownie nabrałam dymu w płuca. - Chcesz trochę koca? - Nie czekając na jego odpowiedz, przysunęłam się bliżej i zarzuciłam materiał na jego klatkę piersiową. Poczułam lekkie mrowienie spowodowane jego dłońmi na moich biodrach, a już po sekundzie siedziałam na jego kolanach. Przełknęłam ślinę.
- N-nie jesteś na mnie zły? -Zapytałam próbując spojrzeć w jego świdrujące oczy dalej zszokowana jego czynem.
- A powinienem być? - Kiwnęłam głową. - Ale nie jestem. - Moje nogi były przerzucone po dwóch stronach jego ciała, a duże dłonie spoczywały na dole moich pleców. Nie mogłam się skupić, każda część moje ciała pękała ze szczęścia. - Nie rób tak więcej. - Delikatnie założył pasmo moich włosów za ucho, zamknęłam oczy delektując się dotykiem jego palców na moim policzku. - Bo jestem zazdrosny.

You're My Cult Leader- SasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz