Rozdział 29

2.5K 124 4
                                    

Dziś mija dokładnie tydzień. Dokładnie tydzień nie widziałam Sasuke. Dokładnie tydzien jest na jakiejś misji. Kurwa tydzień. Gdy się obudzilam juz go nie było, gdzie jest? Czy cos mu się stało? Probowalam dowiedzieć się czegoś od Karin, ale ona wiedziała dokładnie tyle co ja. Westchnęłam spoglądając na zegarek. Dwadzieścia po szesnastej, a ja jestem dalej sama co jest naprawdę dziwne bo przez ten cały tydzień Deidara przychodził do mnie albo po mnie około 11. Fajnie było go znowu zobaczyc, posmiac się, pogadac. Jest naprawdę fajnym chlopakiem, nie wiem dlaczego go Sasuke tak nie lubi. Zresztą kogo on lubi. Jak ja moglam być taka ślepa i zakochać się w tak zimnym dupku. W tym samym momencie gdy o tym pomyslalam do głowy wpadł mi obraz na którym czarnowlosy sadza mnie na swoich kolanach i próbuje pocieszyć. Zaraz po nim pojawił się obraz jak zanosi mnie ledwo żywą do hotelu. Przed oczami stanął mi obraz Sasuke który jak najdelikatniej łapie mnie za rękę i spogląda na mnie zmartwionym wzrokiem który tak skutecznie próbuje ukryć. Sasuke juz nie...
Moje przemyślenia przerwało pukanie.
- Proszę!! - krzyknęłam, a zaraz potem na moich ustach pojawił się szeroki usmiech. W drzwiach stanął uśmiechnięty blondym z butelka szampana w rece .
- Witaj piekna. - śmiesznie poruszył brwiami.
- Siemano. - odpowiedzialam próbując opanować wielkiego banana zamiast moich ust.

- Przepraszam ze tyle mnie nie było i musialas się nudzic, ale teraz juz jestem i zapraszam cie na kolacje. - podszedł bliżej łóżka na którym siedzialam i uklęknął na jednym kolanie. - czy zaszczycisz mnie swoja obecnością? - On próbował być powazny, a ja umieralam ze śmiechu.
-Deidara jaki ty głupi jesteś!- Powiedziała i zarzuciła ręce na jego szyję,głowę chowając w jej zagłębieniu.
-Ej no. Ją tu próbuje być romantiko. - Udawał obrazonego. - Pojdziesz na tą kolację? - Szybko zmienił tonację oddając uscisk.
- Poczekaj chwile. - Wstalam,zachaczylam o szafę i zniknęłam w łazience.
Spędziłam w niej jakieś pół godziny i tyle mi wystarczyło aby stwierdzić że to zły pomysł. Miałam złe przeczucie. Wyszłam z łazienki w pełni ubrana i gotowa. Nie stroiłam się jakoś nadzwyczajnie, bo niby po co.
-Deidara.
-Pięknie wygladasz. - Powiedział mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł..- Wypaliłam nawet nad tym nie myśląc.Chłopak spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Co nie jest najlepszym pomysłem?- Zapytał unosząc swoją jasną brew.
- No ta kolacja.- Spojrzalam gdzieś w bok, byłe nie patrzeć w jego lazurowe oczy. - Nie zrozum mnie źle, chętnie bym z tobą poszła, ale nie wiemy kiedy wróci Sasuke.
- Jest ryzyko jest zabawa.- Kątem oka Spojrzalam na jego niegrzeczny uśmiech.
- Może wrócić jeszcze dzisiaj. - Kontynuowalam.
- Może, ale też nie musi. Jeśli nie zaryzykujemy świetna zabawa może nam uciec z przed nosa. - Może ma rację? Nawet gdyby wrócił dzisiaj to co może nam zrobić, no może oprócz zabicia nas, nic nie może. Jesteśmy dorośli, a Sasuke nie jest moim ojcem.- No nie daj Sie prosić Sakurka.
- Dobra. Idziemy!
- Wiedziałem!!

Siedzielismy w stołówce, przy pięknie przykrytym stole. Zjedlismy pyszne tagliatelle z krewetkami, otworzylismy szampana i po prostu gadamy. Jest tak miło, przez chwilę nawet zapomniałam że jestem porwana i przetrzymywana w siedzibie Akatsuki. Kto by pomyślał że przestępcy z księgi bingo mogą być normalni. Zawsze sobie ich wyobrazalam jako ponurych samotnikow, którzy siedzą w pokoju i obmyslaja kolejne zabójstwo czy napad. A tu proszę taka miła kolacyjka z morderca. Boże, co ją robię w swoim życiu, co ją powiem dzieciom. " A no wiesz kiedyś byłam na kolacji z takim jednym morderca, nawet spoko było" , ojnie nie, to nie brzmi dobrze. Westchnelam gdy "wybudzilam" się z moich przemyslen, znowu poczułam dziwną obawę,że zaraz w drzwiach stanie wściekły Sasuke i znowu doprowadzi Deidara do stanu krytycznego. Odkleilam wzrok od żywych oczu chłopak i Spojrzalam na zegarek zawieszony nad drzwiami. Jest już po 20, a ja poczułam się źle.
- Deidara, możemy już się zbierać? - Zignorowalam fakt,że najprawdopodobniej przerwalam mu jakąś historyjke z dzieciństwa której i tak nie słuchałam od dłuższego czasu.
- Jasne.- Uslyszalam rozczarowanie w jego głosie. Poczułam poczucie winy, które szybko zdeptalam swoją czarna szpilka.
Podziękowałam blondynowi za zabawę,pocałowałam go w policzek i rozeszlismy się do pokoi. Byłam jakoś dziwnie przybita. Na początku fajnie się bawilam, ale w pewnym momencie chcialam jak najszybciej wrócić do łóżka. Otworzyłam drzwi i weszłam w głąb pomieszczenia niedbale rzucając w kąt buty.
- Dobrze się bawilas z tym kutasem?- Podskoczylam na dźwięk jego głosu , zaraz potem zesztywnialam. Siedział na łóżku. Ubrany w biała koszule i czarne dżinsy.- Zapytalem o coś.- Wstał i zaczął podchodzić w moja stronę. W ciemności która panowała ledwo widziałam jego czarne oczy. Przelknelam głośno ślinę kiedy stanął tak blisko, że prawie się stykalismy. Górował nademna wzrostem i postura. Poczułam się taką bezbronna.- Ledwo co wyzdrowiałaś i ledwo co wyszedłem, a ty juz popierdolilas na kolację z największym celem w tej organizacji.- Wszystko to mówił cicho, bez emocji.Nie miałam odwagi spojrzeć w jego oczy, więc wbilam wzrok w moje palce.- Popatrz na mnie Sakura.- nawet nie drgnelam. Dwa palce delikatnie podniosły mój podbródek. Zamknęła oczy delektujac się jego dotykiem, lecz zaraz je otworzyłam patrząc z dołu w jego czarne oczy.- Jestem zły ,wiesz. - Kiwniecie głową, tylko na tyle było mnie stać.- Na tego frajera,na Ciebie i na siebie też. Bo to ja powinienem być na jego miejscu. Widziałem jak go pocalowalas, tak sama z siebie.
- Tylko w policzek.- Wreszcie dalam radę wydusic z siebie jakiś zdanie.
- Mnie nigdy nie pocalowalas. Zrób to teraz.- Przez kilka sekund stałam i analizowalam jego słowa, aż w koncu stanęłam na palcach i przywarłam ustami do jego ciepłego policzka. - Sakura. - Wiedziałam o co mu chodzi. Nie odrywając ust odnalazłam jego wargi i delikatnie je mlusnelam. Nie musiałam długo czekać na reakcje. Sasuke przywarl do mnie całym ciałem, oplatajac moja talię swoim silnym ramieniem, drugą dłonią przetrzymywał moja głowę. Niech nie przestaje. Blagam.

You're My Cult Leader- SasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz