Rozdział 20

2.8K 132 0
                                    

Jakieś trzy godziny temu opuściliśmy wioske. Skakaliśmy z drzewa na drzewo, w ciszy. Od pewnego czasu czułam, że ktoś nas śledzi. Przez głowe przeleciała mi myśl, że może to ktoś z Konohy wyczuł moją czakre. Jednak czułam jakiś niepokój.
- Sasuke - Zaczęłam.
- Wiem. - Spojrzałam na niego, miał uaktywnionego sharingana. Okropne uczucie, gdy wiesz, że jesteś obserwowany. Inaczej się zachowujesz, czujesz niepokój wynikający z tego, że nie wiesz kiedy zaatakuje. Twoje zmysły muszą działać na najwyższych obrotach. Jeśli czegoś nie zobaczysz, nie usłyszysz, nie poczujesz, możesz skończyć trzy metry pod ziemią. Kurwa. Sasuke zatrzymał się raptownie łapiąc mnie za rękę. Zaraz po tym jak złapałam równowage, spojrzałam tam gdzie Sasuke. Kilka gałęzi przed nami stał Juugo. Co on tu robi? Usłyszałam krzyki z oddali. Karin. Biegła w naszą strone. Rozdzielili się?
-Juugo. - Usłyszałam chłodny głos Sasuke. - Dlaczego zostawiłeś Karin? - Patrzył na nas pustym wzrokiem, nic nie odpowiedział. Zmarszczyłam brwi. Za nami stanęła Karin.
- Zostawił mnie dwa kilometry od wioski. Powiedział, że musi do Sakury. - Ledwo wydyszała. Przeniosłam wzrok na chłopaka. Pusty wzrok, kropelki potu na czole, strasznie blady. Coś jest nie tak.
- Źle się czujesz? Boli cię coś? - Spytałam zatroskanym tonem. Patrzył się tylko na mnie. Dziwne.
- Juugo kurwa, mówi coś do ciebie. - Na cięte słowa Sasuke, tak jakby się otrząsnął. Kiwnął głową.
- Gdzie? Gdzie boli? - Nic tylko patrzył się na mnie. Ruszyłam w jego stronę, ale powstrzymał mnie żelazny uścisk Sasuke na moim i tak już zmasakrowanym nadgarstku. Syknęłam z bólu. Szybko przeniósł uścisk na moją dłoń.
- Ja pierwszy podejdę. - Sekunda i był przy nim. Odwróciłam się do Karin.
- Gdy jeszcze był z tobą, też się tak zachowywał? - Zapytałam. Chwile myślała.
- Tak. Musiałam go szukać, nie przyszedł tam gdzie się umówiliśmy, nie było go też w pokoju. Znalazłam go dopiero przy fontannie, jakieś dwie przecznice od hotelu. - Zmarszczyła brwi. - On nigdy tak nie robił. To Juugo, tam gdzie się umówił, tam będzie. - Karin którą poznałam zawsze była krzykliwa, ta była opanowana i skupiona. Wydaje mi się, że chciała pomóc temu chłopakowi. Chyba go lubi. Sasuke mnie zawołał. Nie stali już na jednym z drzew, byli pod nim. Juugo siedział oparty o pień. Szybko pojawiłam się przy nim i klęknęłam dotykając jego czoła. Rozpalone. Teraz mogłam bliżej przyjrzeć się jego twarzy. Cała oblana potem, blada, podkrążone oczy, białe, spierzchnięte usta jakby były zupełnie wysuszone.
- Sasuke, daj mi wode. - Bez słowa podał mi butelkę wody. Odkręciłam korek i wlałam ciecz do jego ust. Bardzo ochoczo połknął. Dałam mu więcej. Połknął. I tak wypił połowę butelki. - Możesz mówić? - Cisza. Nie może. - Boli cię coś? Mrugnij raz na tak, dwa na nie. - Opuścił powieki i ciężko je podniósł. Tylko raz. - Gdzie boli? Głowa? - Dwa razy. - Ręka lub noga? - Dwa razy. - Brzuch? - Raz. Od razu złapałam za jego koszulkę i jednym sprawnym ruchem rozerwałam ją. Moje oczy rozszerzyły się widząc to. Cały brzuch był mocno fioletowy, wyglądało to jak siniak, ale to nie siniak. Wiem co to.
- Jak najszybciej trzeba go zabrać do kryjówki. Nie może się rozprzestrzenić, ta trucizna wyżera go od środka.
Podałam Karin liste potrzebnych rzeczy. Nałożyłam fartuch i związałam włosy. Dokładnie umyłam ręce.
- Nie musisz tego robić. - Podskoczyłam. Stał dokładnie za mną.
- Ale chce. - Nabrałam odpowiednią ilość morfiny do strzykawki.
- Dlaczego? - Jego głos brzmiał chłodno, aż przeszły mnie ciarki. Wstrzyknęłam.
- Bo jeśli tego nie zrobie, umrze. - Zmarszczyłam brwi. - Sam powiedziałeś, że zostaje tu bo jestem dobrym medykiem.
- Daje ci wybór, nie musisz go leczyć. - Ja czegoś tu nie rozumiem.
- To twój przyjaciel. Powinieneś zrobić wszystko żeby utrzymać go przy życiu, a ty mi mówisz, że nie musze mu pomagać. - Powiedziałam oschle.
- Mam złe przeczucia. - Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Ja też. - Odpowiedziałam równie poważnie.
- Nie lecz go. - Westchnęłam.
- Muszę. Gdybym wiedziała, że moge mu pomóc, a bym tego nie zrobiła, nie wybaczyłabym sobie. - Przybliżył się.
- Dobrze, ale nie przesadź tak jak z Deidarą.
- Sie wie, mordo. - Rzuciłam dla rozluźnienia atmosfery. Zaśmiał się. Nachylił się i cmoknął moje usta.
- Trzymam cie za słowo. - Stałam jak zaczarowana. Potrząsnęłam głową, próbując się ogarnąć. Skup się Sakura, idziesz na wojne ze śmiercią i w gre nie wchodzi przegrana, nie za taką cene.

You're My Cult Leader- SasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz