Twelve

263 26 0
                                    


    Most.
    Szła przez most brooklyński, tak doskonale jej znany. Robiło się ciemno, chmury przysłaniały szare niebo przygotowując je do zabłyśnięcia tysiącami gwiazd. Ludzie, którzy jeszcze przed chwilą wpełzli chmarą na platformę, wydawali się tak po prostu zniknąć. Była sama.
    Nasunęła kaptur na głowę, ale jej ciemne włosy wydostały się na zewnątrz, opadając falami na ramiona. Poczuła chłodny wiatr na policzkach i spojrzała na miasto - jej mały ósmy cud świata. W przeciwieństwie do niej tętniło życiem, ale co z ludźmi ukrywającymi się za tymi światłami? Czy w rzeczywistości czuli pustkę, tak jak ona?
    Myśli rozsadzały jej głowę. Nie chciała, by ten spacer się kończył.
    - Annabeth!
    Zatrzymała się, słysząc swoje imię,ale nie odwróciła. Skądś znała ten niski głos. Rozpoznawała skrytą w nim melodię.
     W jednej, krótkiej chwili wszystkie wspomnienia wróciły. Wrócił dotyk jego dłoni na jej skórze, spojrzenie jego krzyżujące się z jej, jego cichy śmiech. Każde wzgardliwe słowo, każda chwila smutku spowodowana przez niego. Wróciła niepewność, którą czuła w jego obecności.
    - Annabeth! - tak, teraz była pewna.
    Ruszyła przed siebie, czując ciepło pod powiekami i zacisnęła ręce w pięści.
    Mieli się już nigdy więcej nie spotkać. Obiecał jej to. Nawet, jeśli jakaś jej cząstka chciała zobaczyć jego twarz, reszta kazała jej iść przed siebie. Dla swojego własnego dobra.
    Usłyszała, że ją goni, więc zaczęła biec. Biegła, a sekundy wydawały ciągnąć się w nieskończoność. Otarła łzę spływającą po policzku wierzchem dłoni. Jej ciało stało się lekkie niczym piórko. Nic jej nie ograniczało.
     Ale był zbyt szybki.
     - Annabeth.
      Jego oddech pieścił jej kark, tak, że wstrzymała oddech. Powoli odwróciła się, by na niego spojrzeć.
      Był spokojny i skupiony. Błękitne oczy błądziły po jej twarzy, usta miał zaciśnięte, a skórę tak samo nieskazitelną,jak ostatnim razem. Coś w nim się zmieniło, ale nie potrafiła powiedzieć, co.
     Rozchyliła wargi, by coś powiedzieć, ale w tym samym momencie grunt usunął jej się spod nóg.
     Zobaczyła, jak most zaczyna zapadać się pod jej stopami. Z paniką złapała się poręczy, lecz było już za późno - powoli spadała w otchłań.
     Posłała mu ostatnie spojrzenie. Wyciągnął w jej stronę dłoń. Nie próbowała nawet jej schwycić, gdy wylądowała w Tamizie.

*  *  *

    Beep, beep bitch.
    Jak uroczo. Wolną ręką walnęła budzik, tak, żeby na dobre się zamknął.
    Otworzyła oczy i spojrzała w sufit. Monotonnie taki sam, jak wszystko, co ją otaczało.
     A więc tak wyglądało jej życie. Poranna kawa i wegetacja, dopóki nie przyszedł sen.
     Minęły dwa tygodnie, a ona nadal myślała o człowieku, który nieomal je zrujnował, i doskonale wiedziała, że ich drogi już nie będą miały okazji się przeciąć.
     Na szczęście. Chyba.
     Wstała i po krótkim ogarnięciu się, zeszła do kuchni, by wypić swój ulubiony napój i włączyć telewizję śniadaniową. Zanosiło się na słoneczny dzień. Towarzyszyły jej odgłosy ruchu ulicznego.
    - Sprawca wypadku przy Hampton's Drive nadal nieodnaleziony... - z obojętnością odłożyła pilota na stolik do kawy. Przyzwyczaiła się już, tymbardziej, że sprawa cichła. Za kilka dni powinni przestać trąbić.
    Londyn nie był  bezpiecznym miastem. Po co, do diabła, rozstrząsywać śmierć dwóch śmieciów? Codziennie ginęły setki niewinnych ludzi.
     Ona też uchodziła za niewinną, a potem stała się morderczynią. Jasne, broniła się. Tego właśnie ją uczył, ale sam fakt, z jaką łatwością jej to przyszło...
     Po śniadaniu ubrała czarną koszulę i dżinsy pod kolor, z niezamierzonym rozdarciem na kolanie. Nie chciała być glamour - była zwykłą niezdarą. Włosy upięła w niskiego kitka, po czym nałożyła korektor pod oczy i maznęła rzęsy tuszem. I gotowe. Nie miała zbyt wielkich wymagań, jeśli chodziło o własny wygląd.
     Jej komórka zabrzęczała.
     Dzień dobry! Pamiętaj o dzisiejszej kolacji. 
      Westchnęła. Mama. Kolacja z Jamesem i Dwayne'em. 
     Porwała klucze i torbę i wyszła z domu. Prosto w serce Londynu.

Dark Ocean || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz