Sixteen

240 22 0
                                    


       Pocałunek śmierci.

Nie potrafiła się od niego oderwać. Ilekroć lekko się odsuwała, przyciągał ją jeszcze bliżej, a ona nie miała wyboru.

Chciała, cholernie tego chciała. Jego pocałunki sprawiały, że w jednej chwili zapomniała o wszystkim, co kiedykolwiek ich łączyło; wszystkich kłótniach i bezsennych nocach. Całował jak ktoś, kogo pragnęła od zawsze. Czuła, jakby był jej bliski. Naprawdę bliski.

Gdy wreszcie pozbyła się jego rąk z własnej twarzy i dzieliły ich od siebie centymetry, zaczęła myśleć racjonalnie. Fakt, oddychała ciężko i niestabilnie, nadal mając na ustach smak jego ust. Czuła, jak wbija w nią wzrok, tak jakby pytał, czemu to zrobiła.

Ona też patrzyła. Coś w jego twarzy nie dawało jej spokoju. Czemu w ogóle to zrobił? I czy w ogóle zamierzał się wytłumaczyć?

Po ciszy, która wydawała się trwa wieczność, nic nie nastąpiło. Po prostu się w nią wpatrywał, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Byli oddech przy oddechu, ciało przy ciele.

"Po prosto coś powiedz. Cokolwiek".

Ale nie zrobił tego.

Wybrał sobie idealny moment na milczenie. Zabawne, tyle razy dałaby wszystko, żeby tylko się zamknął.

Na chwilę przymknęła powieki, a gdy je otworzyła, nadal tam był.

Cofnęła się o krok, po czym wyszła, czując jak wypala jej dziury w plecach. Bez słowa.

Krople kapały z kranu, odbijając się od zlewu.

Minęło może trzydzieści sekund, od kiedy wbiegła do kuchni. Miała dosyć wszystkiego i czuła się okropnie. Nadal nie rozumiała, jej mózg nadal tego nie zajerestrował.

Pocałował ją. Tak po prostu, dla zabawy.

Wzięła kilka głębokich wdechów i oparła się o blat. Nigdy nie spodziewała się, że tyle może wydarzyć się w jedną noc.

Właśnie prawie ją zgwałcono i zabito, a ona sama z zimną krwią zamordowało troje ludzi, tymczasem przejmowała się tylko tym, co zaszło między nią a Andy'm.

A to, jak widać, nic nie znaczyło.

Pytanie brzmiało - czy ona podświadomie chciała, by tak było? Jeszcze przed kwadransem była gotowa go zabić, sądząc, że pozbędzie się wszystkich problemów. Ilekroć miała nadzieję, że z nim skończyła, on znów się pojawiał; i nie ukrywając, niszczył całe jej starania, by zapomnieć. A teraz scena z jej koszmarów wreszcie doszła do skutku, i w jednej chwili była w jego ramionach, tłumiąc wszystkie smutki.

Od dawna coś czuła... coś, czego nie potrafiła w żaden sposób określić. To było coś na pograniczu nienawiści i namiętności, która pojawiała się za każdym razem, gdy był blisko. Może chciała go tylko dlatego, że nie miał uczuć, zupełnie jak ona?

W końcu teraz to udowodniła. Była morderczynią. I wreszcie się z tym pogodziła.

Zauważyła, że coś leży na stole kuchennym.

To były trzy, foliowe woreczki wielkości jej dłoni, pełne jakiegoś białego świństwa, którego działania mogła się tylko domyślać. Zostawione ze stoickim spokojem na wierzchu, zupełnie, jakby były jego kolacją.

Coś ją tknęło.

Wcale nie musiał być świadomy tego, co robi.

Wzięła pierwszy z nich do ręki i zważyła. Może właśnie zakupił nowy towar i to była jego żałosna resztka? W trakcie jej wyprawy do Costroe's wiele mogło się wydarzyć.

Dark Ocean || Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz