Emma Jackson
- Jadę za nim - mówię spoglądając na moich przyjaciół.
- Nie ma mowy, Simon chciał żebyśmy kontynuowali misje. - mówi Meg, ale w ogóle jej nie słucham. To wszystko przez nią. Mogła powstrzymać Simona przed wyjazdem, a jednak tego nie zrobiła. Jestem na nią zła. Przez nią misja może okazać się niepowodzeniem.
- Emma... To był wybór Simona. Osobiście na jego miejscu zrobiłbym to samo... dla miłości mojego życia - powiedział Tom. Wypowiadając te słodkie, a zarazem romantyczne słowa patrzył ciągle w brązowe oczy Lily.
A ja? Czy na miejscu Simona zrobiłabym to samo? Nie wiem... sama nigdy nie byłam w nikim zakochana. Nie wiem, jak to jest być zakochanym. Zaczynam jednak rozumieć Simona. Zrobił to bo bardzo zależy mu na Katherine. Obawiam się jednak, że sam nie da sobie rady. Obawiam się, że zginie. I dlatego muszę za nim jechać. To mój brat. Zawsze się mną opiekował, zawsze mogłam na niego liczyć. Teraz moja kolej. Chcę żeby teraz on miał we mnie podparcie. Chcę uświadomić mu, że bez względu na wszystko, on może liczyć na mnie.
- Muszę mu pomóc -mówię szeptem.
- I pomożesz. W swoim czasie. Simon to dzielny i odważny chłopak. Na pewno sobie poradzi. Obiecuję, że zaraz po zdobyciu laski Iris, pojedziemy za nim. Ale... Teraz skupmy się na misji. Bez ciebie nie damy sobie rady - powiedziała Lily kładąc na moim ramieniu swoją dłoń.
Naprawdę nie wiem co mam robić. Z jednej strony chcę pomóc Simonowi, a z drugiej strony nie chcę zostawiać moich przyjaciół samych. Co mam zrobić? Co mam zrobić? Co mam zrobić?
- No dobra. Zostaje. - mówię no co wszyscy się rozpromieniają. Atmosfera szybko się zmienia. Na twarzy każdego z nas pojawia się uśmiech. Tylko czy dobrze wybrałam? Tylko czy aby na pewno nie skazałam Simona na śmierć? A co by było gdybym postanowiła za nim wyjechać? Nigdy się nie przekonamy. Może to był dobry wybór? Może zły?
-Pod jednym warunkiem... - dodaje.
- Jakim? - spytał Tom
- Ruszamy natychmiast. Bez zastanowienia. Teraz. I tak za długo tu siedzimy
Na te słowa wstajemy od stolików i ruszamy ku wyjściu. Po chwili ktoś łapie mnie za ramie. Tą osobą okazuje się być Meg.
- Słuchaj Emma... Przepraszam, że go nie zatrzymałam po prostu uznałam, że to jego wybór - mówi Meg, zadziwiająco smutnym tonem głosu.
- Nie gniewam się. To ja powinnam ciebie przeprosić. Wcale się nie nienawidzę. Tak mi się tylko powiedziało. Zgoda? -pytam.
- Zgoda - mówi i uśmiecha się do mnie szczerze.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu wiem, że między mną, a Meg nadal jest szansa na przyjaźń. Musimy tylko współpracować i zniszczyć ten mur, który między nami stoi. Ten mur wybudowały podziemia teatru Forda. Dziś idąc tam znów, nie czuje już obawy bo wiem, że idą tam ze mną moi przyjaciele. Nie wiem co tam na nas czeka. I nie wiem jaki sekret posiada Meg, ale wiem jedno - musi się udać. Ryzyko jest ogromne, ale muszę stawić mu czoło. Nie wolno chować się podziemie.
**
Teatr Forda jak się okazuje jest bardzo blisko McDonalda, więc dochodzimy tam w niecałe piętnaście minut. Pomimo tego, że jest już późne popołudnie to słońce nadal bardzo mocno dogrzewa. Gdy wchodzimy do teatru na scenie odbywa się spektakl Szekspira - "Omyłek". Jest to komedia, więc mam nadzieje, że i nasza misja skończy się szczęśliwie. Powoli zaczynamy schodzić do podziemnego teatru. Kiedy dochodzimy na najniższe piętro teatru ,znów zauważam topornie drzwi. Spodziewałam się, że po raz drugi drzwi nawet nie drgną, spodziewałam się znów zmierzyć z moim odbiciem. Moje zdziwienie było ogromne gdy okazało się, że drzwi same się otworzyły, jakby podziemia teatru same nas zapraszały. Wymieniłam zdziwione spojrzenia z Meg. Podejrzewam, że ona również musiała się zmierzyć z lustrzanym odbiciem. Spokojnie weszliśmy przez te drzwi i nagle ogarnęła nas ciemność.
Nic nie widziałam.
- Meg?! Gdzie jesteś?! - krzyknęłam.
- Emma! Czy to ty? - spytała Lily gdzieś w oddali. Starałam się przejść do miejsca z którego dobiegał głos Lil, ale ciemny korytarz nie miał końca.
- Tom! Gdzie jesteś?! - usłyszałam tym razem krzyk Meg. Dobiegał on z przeciwnej strony korytarza.
- Lily?! - krzyknął tym razem Tom.
Nagle dostrzegłam małą pochodnię na krańcu korytarza. Chwyciłam za nią i zaczęłam wymachiwać nią w różne strony aby zauważyć kogoś z trójki moich przyjaciół. Nikogo nie widziałam. Jestem sama, po raz drugi z małą, starą pochodnią. To miejsce ma wiele tajemnic... Nie wiem gdzie mam iść. Nie wiem gdzie są moi przyjaciele. Nie wiem...
----------------------
JESZCZE WIĘKSZA MASAKRA
PS: W następnym rozdziale sprawdzimy co słychać u Simona
Bronze Eye
![](https://img.wattpad.com/cover/47274999-288-k345322.jpg)
CZYTASZ
Tak w ogóle to jestem Simon Jackson
FantasyKiedy wydaje mi się, że jestem zwykłym, spokojnym nastolatkiem nagle przypominam sobie - Ach no tak! Zapomniałem... Jestem herosem! I kiedy twoją przyjaciółkę porywa potwór, który dostał nagrodę w kategorii: "Najbrzydszy i najohydniejszy potwór na...