rozdział 7

2.5K 201 13
                                    

Z łóżka wstałam bardzo szybko i energicznie już nie mogłam się doczekać konfrontacji z Leo. Tak napawdę, to nie wiem czy mam go przekreślić już ze swojego życia raz na zawsze i go unikać czy  dać mu wytłumaczyć i się z nim pogodzić, lub wygarnąć mu wszystko chwilę go unikać a później się pogodzić. Te trzy opcje mają liczne plusy i minusy. Ale wszystko się okaże jak go zobacze, znając życie wybuchnę przy wszystkich i zrobię wielką szopkę przy całej szkole. A to jest zbędne. A może odpuszczę sobie dzisiejszy dzień, zostanę w domu i będe miała wszystko w dupie? Jednak zdecydowałam, że pójdę do szkoły. Dziś czy jutro ale z Leo muszę porozmawiać.  

Ubrałam zwykły czarny t-shirt, czarne jeansy, i czarne forcy, włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Spakowałam się do szkoły, do tylnej kieszeni spodni włożyłam ip i zeszłam na dół na śniadanie.

-Cześć-powiedziałam do siostry, która siedziała przy wyspie kuchennej.

-Hej-odpowiedziała z pełną budzią

Wziełam chleb, i nutelle, kromke posmarowałam czekoladą. Do szklani wlałam mleko i usiadłam z posiłkiem przy stole. 

-Słyszałam jak wczoraj śpiewałaś-przyzna mi się

-I co z tego?-fuknęłam

-Bo wiesz, masz jeszcze ładniejszy głos niż pare lat temu, powinnaś zacząć regularnie śpiewać.

-Dziękuje za te miłe komplementy, ale nie nie zacznę.

-Dlaczego no?!-oburzyła się

-Ja już zakończyłam temat na dziś o tym. Pa. 

-Cześć-powiedziała z niechęcią, nie ona się lepiej zajmie swoim życiem  a nie.  Dziś stwierdziłam, że do szkoły pojadę na deskorolce, więc szybko założyłam plecak na ramiona a deskę do ręki wzięłam i wyszłam. 

Położyłam jedną nogę na desce a drugą się odepchnęłam, i zaczęłam jechać. Jak to na mnie przystało zaczęłam robić jakieś triki na desce i aż zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Gdy dojechałam do szkoły, włożyłam deskę do szafki i ruszyłam w stronę klasy. 

Pod klasą spotkałam Victorię opartą o ścianę, przystanęła obok niej.

-Hej-powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam 

-Cześć, jak tam samopoczucie-przekartkowała zeszyt od muzyki.

-Hmm.. powiedzmy że jest okej, bywało gorzej.

-To co gotowa na rozmowę z Leo.

-Po pierwsze nie wiadomo czy zechcę w ogóle z nim rozmawiać, jeśli coś to ty mu to wytłumacz że ja wszystko wiem, i nie chce z nim utrzymywać kontaktu okej? Tylko jak ci pokażę ręką, to mu to powiesz.

-Dobrze. Teraz mamy muzykę, nienawidzę tej baby-zmarszczyła brwi

-A to dlaczego?-zaczęłam się śmiać

-Bo ona nie uznaje u nikogo talentu, tylko u Leo i u Shanon. Na każdej lekcji musimy śpiewać jakieś durne piosenki w duetach. Powalone. Każdy dostaje opiernicz prócz tamtej dwójki.-zacisnęła dłonie w pięści

-Nie może być tak źle-walnęłam ją w ramię

-Ała, to bolało-potarła swoje niby bolące miejsce.-Patrz nadchodzi Shanon, nic jej nie mów. To jest najgorsza laska w klasie. Ona może ci zniszczyć życie w piekło, to jest miss perfekcji. 

-Czyżby zaraz się dowiemy-zadrwiłam, popatrzyłam się na plastikową blondynkę o niebieskich oczach, krótkiej spódniczce i crop topie.

-Na co się gapisz ofermo?-zapytała mnie

Zwykły chłopak/B&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz