Rozdział 19.

2K 122 15
                                    


-I nie chcę, żebyś stąd teraz uciekła. To długa historia, ale mamy czas. Odpowiem ci na każde pytanie.- próbuje ująć moją dłoń, lecz szybko ją zabieram z sofy i kładę ją sobie na kolanie. Z ust Justina wylatuje ciche westchnięcie. Przeczesuje zmartwiony włosy, a potem przez moment spogląda na mnie. Kiedy nie reaguję na jego słowa, postanawia kontynuować. -Jeremy zostawił moją matkę zanim się urodziłem. Powiedział, że to nie jego problem, bo to na jej głowie było zabezpieczenie się. Frajer.- syczy. -Trafiłem do domu dziecka i od początku mieli ze mną problemy. Byłem zamknięty w sobie, nie mówiłem zbyt wiele. Milczałem, bo odwiedzał mnie on.- przerywa na moment i przełyka ślinę. -Groził mi, że kiedy stąd wyjdę, będzie tylko gorzej, bo moja matka nie daje mu spokoju. No i od tego się zaczęło.

-Dlaczego nie powiedziałeś tego nikomu?- pytam cicho.

-Nikt by mi nie uwierzył, a tamten by się nade mną znęcał jeszcze bardziej. To nie miało sensu.

Reszta historii naświetla mi kilka spraw. Justin ma brata- Jaxona. Chłopak stoczył się na samo dno i z tego, co dowiedział się Justin, jest ćpunem. W wieku siedmiu lat został zaadoptowany przez Michaela McClain'a- słynnego przedsiębiorce, naprawdę dobrze zarabiającego człowieka. To dzięki niemu Justin żyje tak, jak żyje. Chłopak jednak nie próżnował, bo chwytał się każdej możliwej pracy, by dorobić sobie grosza i stanąć na nogach. Za pierwsze oszczędności kupił zepsute auto, które sam naprawił. Nie powiem, Dodge Charger wygląda jak nowiutkie cacko wyjęte z salonu. A to tylko za sprawą rąk Biebera wygląda, jak wygląda. Za resztę oszczędności chciał kupić mieszkanie, ale jego ojczym stwierdził, że te pieniądze może przeznaczyć na utrzymanie go, a sam zaproponował mu kupno tego, w którym siedzimy.

-Okej, opowiedziałeś mi prawie całą swoją biografię, a pominąłeś najważniejszy wątek.- przerywam mu w końcu, a on wywraca oczami i poprawia się na swoim miejscu. Jeremy dał mu spokój aż do czternastego roku życia. Justin wtedy miał iść na swoją pierwszą imprezę w towarzystwie dziewczyny. To bardzo ważny moment w życiu młodzieńca- pierwszy taniec z płcią przeciwną, wymiana spojrzeń i komentarze ze stron kolegów. Wiele dla niego znaczył ten bal. Szedł na niego z niejaką Nicol, którą wszyscy bardzo lubili. Justin jednak nie dotarł do niej, ponieważ zatrzymał go jakiś mężczyzna i zaciągając do samochodu wyjaśnił, kim jest. I od tamtej pory ponownie zaczęło się gnębienie. Kolejne groźby, wyłudzanie pieniędzy, aż do chwili, kiedy Justin stanął na własne nogi. Zaczął poważnie traktować relację z Nicol, aż stali się parą. Kiedy Jeremy się o tym dowiedział, zrobił wszystko, by to zepsuć. Chciał, aby szatyn cierpiał na każdy możliwy sposób. Zabrał mu dziewczynę, porwał ją, jak mnie, przetrzymywał, głodził, bił, wykorzystywał. Sęk w tym, że jej nie udało mu się uratować. Zginęła, pogrzeb odbył się rok po jej zaginięciu. Rodzice dziewczyny nie wiedzą, z czyich rąk zginęła dokładnie.

-Zac doskonale znał całą historię, dlatego robił wszystko, żeby cię odzyskać. Wiedział, że długo się zbierałem po stracie Nicol i nie chciał, żebym przechodził przez to samo.- po tych słowach w głowie zapala się żółta lampka. Dlaczego miałby się przejmować mną tak, jak Nicol, skoro nas nic nie łączy?

-Dlaczego w takim razie byłeś wobec niego taki agresywny i go uderzyłeś?- pytam, pocierając z zaciekawieniem podbródek.

-Bo to był moment, gdzie chciałem zabić Jeremy'ego, a on mi zniszczył cały plan. Naprawdę chcę to zrobić. Za to, że gnębi mnie już przez tyle lat. Należy mu się.- mrugam parę razy nie dowierzając w to, co usłyszałam.

-Pójdziesz siedzieć!- wołam z przerażeniem i podkulam pod siebie kolana.

-Kto przejmuje się przestępcą? Wiesz, że on jest poszukiwany? Przez to, że złamas zmienia ciągle kryjówki, to nikt go nie złapał jeszcze. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i ucieknie przed karą, skurwiel. Myli się, karma wraca, tatusiu.- syczy przez zęby i oddycha ciężko. Nie odzywam się, bo nie wiem, co powiedzieć. Nie mam już pytań, teraz muszę tylko przefaksować wszystkie informacje, jakie do mnie dotarły. Zrywam się więc z sofy i nie patrząc na Justina, po prostu zaczynam iść w stronę hallu.

End of the road || JBFFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz