2. Nie śliń się tak.

83 11 4
                                    

Kiedy ją zobaczyłem, otworzyłem buzię na wierzch.
- nie śliń się tak, bo zamienisz się w psa- zaśmiał się mój przyjaciel Ashton.
- wcale się nie ślinię. Ja tylko...- próbowałem się tłumaczyć, ale wyszło jak zwykle.
- ja tylko, ja tylko. I tak wiem co robiłeś- wybuchnął śmiechem.
- ha ha ha- powiedziałem sarkastycznie.
-hej, możemy pograć?- spytał Mike, który przyszedł z tą dziewczyną...
-Jasne, a kim jest twoja koleżanka?- powiedziałem patrząc na nią
-to jest Vanessa, moja kuzynka- przedstawił ją.
- he...- próbował zacząć Ashton, ale nie zdążył, ponieważ mu przerwałem:
- hej. Luke jestem.
- no siema. - machnęła ręką obojętnie. Jest inna niż wszystkie. Czuję to...
- to jak gramy? Ja i Vanessa na was dwóch.- powiedziałem, zanim którykolwiek zdążył się odezwać.
- może być- powiedział chętnie Mike- Ashton idziesz na budę, ja będe w polu.
-Ok- i poszedł w stronę bramki.
W tym czasie ja podszedłem bliżej dziewczyny, ale ona delikatnie się odsunęła. Nie spojrzała mi się w oczy. Wyglądała jakby się bała odezwać, więc musiałem ją troche ośmielić i zacząć rozmowę:
- dobra: gdzie wolisz iść? W pole, czy jako bramkarz?
- bramkarz
- no dobra. Mi pasuje- puściłem do niej oczko, ale ona tylko odwróciła się na pięcie i poszła. Nie będzie z nią tak łatwo jak myślałem. Ale ją chyba coś martwi. Tylko co?
Rozpoczęła się gra. Na początku piłka wylądowała u przeciwników i o mało co trafiliby do bramki, ale Vanessa obroniła. Jest niezła. Podała mi ją i pędem ruszyłem w stronę bramki. Mike się nie poddawał i próbował mi ją odebrać, jednak udało mi się strzelić gola! 1:0 na razie prowadzimy. Ostatecznie wygraliśmy 5:3 więc to bardzo dobry wynik. Po meczu usiedliśmy zmęczeni i oparliśmy się o ogrodzenie boiska. Każdy miał butelkę wody. Każdy oprócz mnie. Zastanawiałem się chwilę czy wziąć ją od Ashtona czy od Vanessy . Wybrałem dziewczynę. Jest to dobry powód do podejścia. Jak pomyślałem tak zrobiłem.
- ej Vanessa mogę od ciebie wodę?- wiem mógłbym troche milej, ale jakoś nie miałem weny do wymyślenia czegoś wykwintniejszego.
- jasne. Bierz- i podała mi ją, nadal nie patrząc na mnie. Zauważyłem, że co jakiś czas sprawdza komórkę. Zastanawiam się tylko, czy to dlatego, że czeka na wiadomość, czy po prostu z nudów. Obstawiam tę pierwszą opcje.
Po około 15 minutach siedzenia, chłopcy chcieli dalej grać. widziałem, że dziewczyna nie ma na to ochoty, więc też zostałem. Kiedy zaczęli grę z jakimiś innymi ludźmi, powoli przybliżyłem się do niej i powiedziałem:
- skąd jesteś?- brawo mistrzu. Jeszcze o wczorajszy obiad ją zapytaj...
- z Jervis street- odpowiedziała spokojnie i W KOŃCU spojrzała na mnie- wiesz gdzie to jest, co nie?- delikatnie się zaśmiała, na co ja też dostałem banana na buzi.
- no wiem... Moja ciocia tam mieszka i mama sobie ubzdurała, że musimy być tam przynajmniej raz w miesiącu- musiałem jakoś rozkręcić temat, aby ona również się trochę otworzyła.
-to jeszcze nie jest tak źle: ja tutaj przyjeżdżam co weekend. Nie pytaj. Wymysł mamy.I co weekend musze siedzieć z nim- wskazała na biegnącego kuzyna.
- no to przekichane. Znam go trochę. Czasem nie potrafię wytrzymać z nim pół godziny, a co dopiero dwa dni, praktycznie bez przerwy. On jest... Troche nadpobudliwy- zacząłem się śmiać i ona też. Udało mi się ją rozśmieszyć.
-a ile masz lat?- rozmowa się nie kleiła, a ja chciałem wiedzieć o niej jak najwięcej
-Siedemnaście, a ty?
- osiemnaście- nastąpiła chwila ciszy, która nie była niezręczna- a może wyskoczymy gdzieś dzisiaj? Jakie jedzenie preferujesz?- walnąłem z grubej rury, ale ona tylko odwróciła wzrok. Po chwili odpowiedziała:
-nie mogę... J-ja po prostu nie mogę- i wybiegła. Co jej się stało? Powiedziałem coś nie tak?
• • • • • • • • • •
Już jest jutro! Musiałam dodać ten rozdział, ponieważ rozsadza mnie energia i nie mam jak jej sporzytkować :)

Ogólnie to ff jest chyba fajne co nie???

No więc nie zmuszam, ale tu na dole możesz skomentować lub dać gwiazdkęto motywujące

Co Jej Jest? [Luke Hemmings]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz