Minęły dopiero dwa tygodnie od kiedy 5SOS wyjechało w trasę. Luke codziennie dzwoni. Tęsknie za nim, ale muszę skupić się na nauce. Niedługo piszę matury, bo już za miesiąc.
Po skończeniu liceum chcę pójść na studia i zostać lekarzem. Jeszcze nie jestem pewna, który kierunek, ale interesuję się pulmologią albo alergologią.
Kiedy siedziałam nad książkami usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Był pod stertą notatek.
-hej- usłyszałam jego lekko zachrypnięty głos. Przeliczyłam szybko te strefy czasowe. U nas była 8 wieczorem, czyli w Hiszpani jest 10 rano.
- cześć śpiochu- mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. W tym momencie do kuchni, w której zawsze się uczę, weszła mama. Rzuciła mi pełne radości spojrzenie, powiedziała cicho "ach dzieci i ta ich miłość" i wyszła- co tam?
- mamy dzisiaj cały dzień wolny, więc będę leżał w łóżku, a jutro dajemy koncert w Madrycie. Pobudka o 9 i próby. Ehh...- westchnął.
- ciężkie życie gwiazdy- odrzekłam sarkastycznie- dasz radę, misiek. Pomyśl o swojej dziewczynie, która musi siedzieć codziennie do pierwszej w nocy i zakuwać niepotrzebne rzeczy, które jej się nigdy nie przydadzą...
- okej. Rozumiem. Jak przyjadę, będziesz już po maturze, to uczcimy naszą pierwszą trasę i ukończenie twojej szkoły- bardziej stwierdził niż zaproponował, więc przytaknęłam.Idiotko, on tego nie widzi...
- Luke?- zapytałam.
- co?- odpowiedział, a ja oczyma wyobraźni widziałam jak przygryza wargę, jak to miał w zwyczaju.
- masz tam może internet?
- no mam. Skype?- domyślił się.
- Skype- zaśmialiśmy się.Kiedyś ogladaliśmy "gwiazd naszych wina". Było to pare dni przed jego wyjazdem i umówiliśmy się, że "skype" będzie naszym "ok".
Kiedy odpaliłam komputer i włączyłam skype'a blondyn zadzwonił do mnie. Był trochę zaspany, ale to nie przeszkadzało. Przegadaliśmy prawie dwie godziny, dopóki nie przerwali nam chłopacy, drąc się, że chcą jeść i Luke ma się szybko ubierać. Pożegnałam się i ruszyłam na podbój książek.
***Luke***
- no już jestem!- wpadłem do naszego salonu- to idziemy?
- no dobra. Gdzie dzisiaj- spytał Mike, a Calum bez wachania odpowiedział:
- jakaś dobra pizzeria! Znam nawet jedną. Jest tuż za rogiem...
- przygotował się chłopak- szepnął do mnie Ash- no to idziemy!- krzyknął do reszty.
-ej poczekaj! A co zrobimy jak zaatakują nas rzesze fanek błagających o zdjęcie i autograf. Zanim zamówimy jedzenie umrzemy z głodu- udawałem przerażenie, ale taka była prawda. Akcje tego typu zdarzały się coraz częściej.
- wiem!- powiedział Mike, który dotąd siedział cicho- zamówimy na wynos!
- dobry pomysł!- Potwierdził skinieniem głowy Calum trzymając słuchawkę przy uchu i zamawiając 4 pizze. No co? Czterech chłopaków, cztery pizze. Jesteśmy mężczyznami...************
Boziu jak ja kocham tego gifa w mediach! ❤
CZYTASZ
Co Jej Jest? [Luke Hemmings]
RandomJa: hej Vanessa: czego znowu chcesz? Ja: chciałem przeprosić za swoje zachowanie, głupio wyszło. Moglibyśmy spróbować jeszcze raz? Vanessa: nie wiem, muszę się zastanowić :) Ja: Jak zwykle wszystko spieprzyłem Vanessa: na razie nic nie spieprzyłeś...