Porwanie

66 7 0
                                    

ALEX

Andrew zaprowadził mnie do samochodu,bo ledwo stałam na nogach.Byłam w takim stanie,że ogarnęła mnie pustka zero uczuć tylko plakałam.Patrzyłam się za okno samochodu na mijajacych nas ludzi szczęśliwych ze swojego życia.Na pierwszy rzut oka tak wyglądali, ale przecież tak nie musiało być.Ten chłopak może jest prześladowany w szkole z powodu wagi,a ta dziewczynka może mieć ojca pijaka,który ją bije i wiele innych ludzi może miec taki życiowy dramat. Nie ma ludzi w pełni szczęśliwych. Każdy jakoś cierpi w swoim życiu.Tylko szkoda,że ja nie mogę jakoś być szczęśliwa choć trochę.Ciągle muszę cierpieć. Gwałt w parku,prześladowanie w szkole,rodzice,których nie obchodzę,moja waga,którą muszę zrzucić,kolejny raz mogłam być zgwałcona i jeszcze Jackson...Nie wiem czemu on mnie pocałował,bo raczej mnie nie kocha co?Nie można mnie pokochać.Ja jestem za brzydka!Za gruba!Ludzie mnie nienawidzą...i znowu to się powtórzy.Prześladowanie.Tu też będą to robić.

-Alex,już jesteśmy.Chodź do domu.-powiedział troskliwie mój brat i delikatnie złapał mnie za rękę jakbym miała się zaraz rozpaść na milion kawałeczków.

Nie odpowiedziałam tylko wyszłam z samochodu. Andrew otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Przywitał mnie Rasty pociesznie merdajac małym i króciutkim ogonkiem.Wzięłam go na ręce i poszłam z nim do salonu.Usiadłam w dużym i wygodnym fotelu i położyłam małą białą kuleczkę na moich kolanach.Zaczęłam głaskać jego miękkie i puszyste futerko.Ten tylko cieszył się z pieszczot i położył mi swój mały pyszczek na kolana i dał mi się po prostu głaskać.Ja się tylko uśmiechałam i po chwili poleciało mi z oczu kilka małych łez.Później zamieniły się w istny strumień. Piesek wstał i przyblizył swój pyszczek do mojej twarzy i lizał moje łzy.Kochany z niego pies.Po chwili podszesł do mnie mój brat i szczelnie zamknął mnie w swoim uścisku.Płakałam tak bardzo długo.Tak przynajmniej myślę.Chyba Andrew musiał mnie zanieść do łóżka,bo obudziłam się w swoim pokoju.Musiałam najwyraźniej zasnąć.Spojrzałam na zegarek w mojej komórce,którą wyjełam z kieszeni.Była godzina 13.Spałam jakieś 5 godzin.Chyba płakałam w śnie,bo moja poduszka jest mokra od łez. Nie do końca pamiętam co mi się śniło.Nie pamiętam też początku snu,ale wiem co to było.To była ta noc w parku...ten najgorszy dzień przez,który to wszystko się zaczęło...

Najgorsze jest to,że nadal pamiętam ten jego uśmiech i ta twarz.Byłam wtedy pijana,ale to pamiętam.Niestety.Nie został ukarany,bo jego rodzice przekupili sędziego,a ten uznał,że jest za mało dowodów,więc go nie skażą.Ta swiadomość,że on żyje,że mogę go zobaczyć poraz kolejny jest przerażająca.Wstałam z łóżka szybko.Gdy przypomniałam sobie to całe zdarzenie i prześladowanie w szkole zachciało mi się wymiotować.Nie miałam czym wymiotować,ale i tak to robiłam.Nie wiem kiedy,ale przy mnie pojawił się Andrew i trzymał mi włosy.Gdy skończyłam wyszliśmy z toalety i usiedliśmy na łóżku.Po chwili ciszy zaczął mówić.

-Alex,to jak wymiotujesz nie jest normalne.Tam nawet nie było jedzenia.Kiedy się tu wprowadziłaś... to jak schudłaś nie jest normalne.Nie jesteś gruba i jesteś piękna.Nie myśl o tamtej szkole.Teraz jesteś w nowej szkole i zaczynasz od nowa.Masz przyjaciółkę i kogoś kto się o ciebie martwi.Ktoś kto cię pokochał.Wiesz kto to.Rozmawiałem z nim.Widać było,że zależy mu na tobie i to jak zareagował dziś...on go prawie mógł zabić.-mówił smutnym głosem.

-Od kiedy wiesz o wymiotach?-zapytałam odwrócona od niego tyłem.

-Widziałem jak chudłaś i słyszałem jak wymiotujesz.Mam dobry słuch. Pomogę ci pozbyć się tej choroby, bo to jest choroba i sama sobie z tym nie poradzisz.-przytulił mnie mocno.

-Dobrze.-to jedyne co mogłam powiedzieć przez strumien lejących się łez.

Pocałował mnie w czoło i obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem.Później poszedł i wyszedł z pokoju zamykając cicho drzwi.Zostałam sama w tym dużym pokoju i wycierałam oczy z łez.Po chwili leżenia postanowiłam ogarnąć swój wygląd.Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.Miałam zaczerwienione oczy od płaczu,rozwaloną fryzurę i smugi tuszu spływające pod oczami.Musiałam to ogarnąć,więc wyjęłam płyn do de makijażu i waciki.Zmyłam tusz z twarzy.Wzięłam szczotkę i rozczesałam moje długie,rude,pofalowane włosy. Wzięłam gorący prysznic,bo taki uwielbiam.Przebrałam się w czystą koszulkę i krótkie spodenki.Zeszłam na dół,bo byłam głodna i chciałam coś zjeść,i nie zwymiotować tego później.Musi się udać. Nie chcę zawieść Andrew.

-Wygladasz już lepiej.Zrobiłem ci omlet i tym razem masz to w sobie zostawić.Dobrze?-zapytał z lekkim uśmiechem.

-Dobrze.-odpowiedziałam krótko.

Zjadłam powoli ten przepyszny omlet i podziękowałam bratu za posiłek.Poszłam do salonu i zaczęłam oglądać film,który akurat leciał w telewizji.Był to jakiś kryminał,ale ja akurat lubiłam oglądać takie coś.Na moich kolanach zasiadł Rasty i razem ogladalismy film.Andrew też się przysiadł i oglądał razem ze mną.Mój brzuch domagał się wymiotowania,ale ja nie mogłam.Po prostu nie mogłam.Muszę być silna.

Zaczęłam myśleć o Jacksonie.Jego dziewczyna umarła na bulimię,więc nie może się dowiedzieć o mojej chorobie. Byłby zły,a ja nie chcę,żeby się o mnie martwił.Mam nadzieję, że on mnie naprawdę kocha.Tylko ja nie miałam chłopaka choć wielu chciało ze mną być za nim stałam się gruba,ale ja odmawiałam.Jestem dość wstydliwa jeśli chodzi o związki i nie ufam ludziom za szybko,ale Rosie zaufałam prawie od razu.Widać,że jest tego warta.Ma coś w sobie,że nie umiem jej nie ufać.Może poproszę ją,żeby do mnie przyszła?Chyba jej powiem o wszystkim,ale nie wiem czy tak będę umiała. Zobaczę czy to się uda.Wzięłam komórkę i zadzwoniłam do niej,bo dała mi kiedyś swój numer.

-Halo?

-Cześć Rosie.To ja Alex.

-Alex!Wszystko dobrze?Coś się stało?

-Nie do końca, bo wiesz chcę,żebyś po lekcjach do mnie przyszła.Chcę ci coś powiedzieć. Możesz przyjsć?

-Tak,oczywiście,że przyjdę!Jestem twoją przyjaciółką i zawsze możesz na mnie liczyć.

-Dzięki.To pa!

-Pa!Będę od razu po lekcjach.

Po tym rozłączyła się.Na razie jej nie powiem o gwałcie tylko o prześladowaniu i o Jacksonie.Kiedyś jej powiem o mojej chorobie może dziś,ale nie wiem.Za 30 minut powinna przyjechać,więc powinnam trochę ogarnąc pokój.Szybko posprzątałam pokój,aż do pokoju wszedł Andrew. Był zdenerwowany.

-Alex ja muszę jechać natychmiast do szkoły,bo brazylijczycy przyjechali do dyrektora i muszę tam być.Nikomu nie otwieraj i zamknij drzwi.-powiedział w pośpiechu.

-Rosie ma przyjechać do mnie za 10 minut.-powiedziałam.

-To gdy przyjedzie zamknijcie drzwi i nie otwierajcie nikomu.Macie nie wycodzić póki do was nie wrócę. Pamiętaj!-krzyknął na końu i pobiegł na dół.

Chwilę później przyjechała Rosie i poszłyśmy do pokoju.Gdy miałam coś powiedzieć ktoś wszedł do mojego pokoju.Był to mężczyzna opalony z czarnymi wlosami i wygladał jakoś dziwnie...i miał żółte oczy.Za nim wszedł jeszcze jeden taki podobny też z żółtymi oczami. Podeszli do nas i złapali za ręce.Nie miałam siły walczyć tak samo jak Rosie,więc po prostu się poddaliśmy.Oni nie odzywli się tylko zaprowadzili nas do limuzyny.Już ją kiedyś widziałam...tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie...


Moja przyjaciółka MiaWhere stories live. Discover now