Tajemnica

63 7 1
                                    

ANDREW

Jechałem szybko do szkoły.Wbiegłem do dyrektora.Wszyscy już tam byli czekali tylko na mnie.

-Siadaj Andrew.-powiedział dyrektor.-Teraz proszę powiedzcie nam dlaczego się tu zjawiliście?.

-Już wyjaśniam.Odmówiliście walki z nami,a my tej odmowy  nie przyjmujemy dlatego wzieliśmy na zakładników dwie dziewczyny Alex i Rosie.Są wam bliskie, więc jeśli nie zgodzicie się z nami walczyć nie znajdziecie ich nigdy,ale jeśli będziecie walczyć oddamy wam je nawet jeśli przegracie.-zakończył mówić.

Ja,Jackson i Noah byliśmy wsciekli,a Zackowi to,aż tak bardzo się nie udzieliło jak nam,ale też był przejęty. Chcieliśmy zatłuc ich na miejscu,ale nie mogliśmy.Uspokoiłem się i zabrałem głos.

-Dobrze będziemy z wami walczyć.Kiedy pojedynek?-zpytałem nerwowo.

-Możemy jutro o 16?Pasuje wam?-zapytał ten wyższy z dwójki.

-Tak,pasuje nam.Idziemy chłopaki.-powiedział Noah.

Wyszliśmy w 4 z gabinetu. Jackson i Noah byli tacy wkurzeni lecz nie mniej niż ja.Nieważne czy przegramy czy wygramy musimy im dokopać za je obie.Jechaliśmy do mojego domu,bo dziś to było nasze miejsce spotkań co ustaliliśmy niedawno.Usiadłem razem ze wszystkimi w salonie.Pierwszy przemówił Noah.

-Nie ważne czy wygramy czy przegramy,ale musimy gościom dokopać,bo porwali nam moją Rosie i Alex.-powiedział Noah wkurzony całą sytuacją.

-Możemy też z nimi wygrać. Nie musimy wcale przegrać.-powiedział Jackson po chwili ciszy.

-To prawda.To,że nikt z nimi nie wygrał to nie znaczy,że my z nimi nie wygramy.-powiedział Zack.

-Macie rację. Wygramy i pokażemy im,że nie jesteśmy tacy słabi.Chodźcie musimy potrenować.-powiedziałem wstając z kanapy.

Wszyscy poszli za mną.Poszliśmy do klubu wujka Jacksona. Pozwala nam tam cwiczyć.Teraz musimy dać z siebie wszystko.

ALEX

Po długiej jeździe samochód się zatrzymał.Najpierw wysiedli 2 mężczyźni,a później my wysiadłyśmy.Byłyśmy przed pięknym domkiem.Jesteśmy jeszcze w naszym mieście jak widzę,a ten dom wygląda na luksusowy.Dziwne,porywacze zabierają nas do takiego miejsca.Rosie chyba też to zdziwiło,bo popatrzyła się w moją stronę.Nasi ,,porywacze" zaprowadzili nas spokojnie do jednego z pokoi,a było ich dużo w tym domu.Kazali nam usiąść na lóżkach ruchem dłoni.

-Porwaliśmy was,żeby twój brat Alex i jego drużyna walczyła z nami.My nie przyjmujemy odmowy.Jak juz skończymy walkę z nimi wypuścimy was,więc nie przejmujcie się.Możecie próbować uciekać,ale nie uda wam się wyjść dalej niż poza ogrodzenie koło domu.Uwierzcie mi lepiej nie róbcie tego.Walka odbędzie się jutro o 16 00.Macie w domu jedzenie,ubrania, łazienkę i inne potrzebne rzeczy.Wrócimy po was jutro po walce.-tyle powiedział ten wyższy i wyszli sobie.

Przez chwilę nic nie mówiłyśmy tylko gapiłyśmy się na drzwi,którymi wyszli dwaj faceci.

-Może rozejrzymy się tu trochę?-powiedziała radośnie Rosie.

Nas porwali a ona się tak cieszy?!Jezu ja się zastanawiam czy ona jest normalna.

-Dobrze.Tylko wiesz porwali nas jacyś faceci,których nie znamy i tak sobie poszli zostawiając nas tutaj w tym domu.Nie dziwi cię to?-zapytałam lekko zszokowana jej zachowaniem.

-Nie.Dużo razy byłam porwana. Tak dokładnie to  mój 4 raz.Teraz mamy naprawdę dobre warunki,a skoro nie możemy uciec jak nam powiedzieli to możemy sobie pozwiedzać.-powiedziała z wielkim spokojem.

Moja przyjaciółka MiaWhere stories live. Discover now