11.

267 37 4
                                    

Pewnym krokiem weszła do gabinetu, na którego drzwiach wielkimi literami pisało "52. IRWIN". Poprawiła włosy, następnie bez pukania przeszła do drugiej części biura. W środku Ashton przeglądał dokumenty w teczce, na której widniało nazwisko O'Pry, oczywiście obce Tarver.

Mężczyzna był tak zajęty papierami, iż wejście Shannon przeszło obok niego, jakby jego skupienie wytworzyło swego rodzaju tarczę przed... wszystkim.

- Ekhem - starała się zwrócić na siebie uwagę psychologa. - Teraz wizyta Tarver! - pomachała mu przed oczami dłonią, kiedy zdziwiony omiatał ją wzrokiem.

Musiał przyznać, że w podartych spodniach i zwykłej koszulce z nadrukiem nie spodziewał się jej zobaczyć. Przywykł do typowo dziewczęcych stylizacji Shannon, która niegdyś była blondynką. A wyraźne, choć niegrube kreski na jej powiekach podniecały ogień pytań, które chciał jej zadać.

- Sporo się zmieniło od ostatniego wieczoru, huh? - powiedział z odrobiną kpiny w głosie, uważnie oglądając jej reakcje.

- Dał on więcej, niż wszystkie twoje sesje. Jakie to uczucie? - zadrwiła, oglądając lakier na swoich paznokciach.

Szczęka Ashtona niemal opadła.

- Kto by pomyślał, że w jedynie 15 godzin można stać się tak pyskatym - mruknął do siebie, jednak tak, by Shannon usłyszała.

Ale te słowa nie trafiły w nią ani trochę.

- Kto by pomyślał, że coś, na co poświęcałeś wiele godzin stało się w kilka minut, bez twojego udziału - mruknęła opryskliwie, po czym podniosła wzrok na psychologa.

Jednak Ashton tłumił w sobie wszelkie słowa, gesty, emocje które miał ogromną ochotę rzucić w stronę swojej pacjentki czy okazać jako zwykły człowiek. Nie mógł tego zrobić, nie był słaby.

- Zaczynamy? - spytał, chowając teczkę do szuflady oznakowanej literką "O".

- Na szczęście ostatni raz - powiedziała cicho.

- Nie uważasz, że przesadzasz? Zachowaj te komentarze dla siebie. - Ashton burknął, po czym ponownie zaczął szukać czegoś w szufladach.

- Wybacz, nie chciałam urazić pana Wielkiego Znawcy Ludzkich Umysłów!

- Dość tego. - Warknął, po czym przeszedł przez dębowe drzwi do drugiej części swojego gabinetu. Usiadł przy biurku, następnie wyjął z szuflady paczkę papierosów.

- Psycholog wytrącony z równowagi - zaśmiała się ironicznie Shannon.

A Irwin miał jej już powoli dość. Zaciągnął się kłębem dymu, aby po chwili go wypuścić z ust.

- Wiesz na czym polega twój problem? - spytał z nieco spokojniejszym tonem głosu. Tarver skrzyżowała ręce pod biustem, czekając na odpowiedź. Ashton jeszcze raz wciągnął dym do płuc. - Nie widzisz granic. Rzecz jasna, niektóre są po to, aby je przekraczać, ale ty przechodzisz przez te nieodpowiednie. A zdajesz sobie sprawę co z tego wynika?

Jesteś silna, on cię nie złamie, nie daj mu się...

- To. - Wskazał dłonią na jej osobę. - To nie jesteś ty. To mieszanka tego kim chciałaś być. A w konsekwencji gdzieś zgubiłaś prawdziwą siebie - to była zapłata za przekroczenie jednej z tych nieodpowiednich granic. Wiesz kto jeszcze miał taki problem? - Ashton zgasił papierosa i rozgonił dym wokół siebie.

- Ty? - Shannon wciąż szła w zaparte, ignorując połowę jego wypowiedzi.

W odpowiedzi otrzymała jego drwiący śmiech.

- Nic do ciebie nie dociera... - westchnienie uciekło z jego ust.

- Więc kto?

- On.

- Jaki on? - zaśmiała się gorzko, jednak jemu wcale nie było do śmiechu.

- Twój koszmar, prześladowca, ktoś kogo nienawidzisz bardziej niż mnie.

I tylko to jedno słowo sprawiło, iż Shannon spowrotem spadła na ziemię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 14, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Psycholog// Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz