1.

1.4K 139 3
                                    

Gwałtownie podnosi się z łóżka i ociera łzy z policzków.

-Bezpieczna...- mówi sama do siebie.

Chociaż psychopata, który zniszczył jej życie już dawno siedzi za kratkami, to w jej głowie horror odtwarza się na nowo każdej nocy.

Shannon ostatni raz przetarła zmęczone oczy, gdy do jej uszu dobiegł denerwujący dźwięk budzika.

Zmęczona zwlekła się z łóżka. Po porannej toalecie zrobiła sobie śniadanie, podczas którego jej telefon dawał o sobie znać.

-Halo?- pyta, starając się brzmieć jak najnaturalniej.

-Shann, za godzinę po ciebie przyjeżdżam. Masz się nie spóźnić!- krzyczy do słuchawki jej przyjaciółka, Jessie.

-Co z tobą nie tak?- pyta rozbawiona. Zwykle to ona musiała mieć wszystko pod kontrolą; pilnowała czego tylko mogła, żeby było wręcz idealnie.

-Moje drogie dziecko, jak przyjadę i nie będziesz gotowa to wywlokę cię tak jak będziesz tam stać!

-Oczywiście.- odpowiedziała tłumiąc śmiech, na określenie jej osoby przez Jessie.

 

~*~

-Nie!- sprzeciwiała się Tarver i krzyżowała ręce pod biustem, gdy zorientowała się gdzie są.

-Twoja mama spędziła godziny na umówienie cię do niego i wydała dużo kasy na to, więc łaskawie rusz dupę i strać dwie cenne godziny swojego życia na tą wizytę.- odpowiedziała jej przyjacióła. Shannon niechętnie wzięła swoją torebkę i z wielkim grymasem wyszła z auta.

Niepewnie przekroczyła próg budynku. Podeszła do recepcji, a biuściasta blondynka spojrzała na nią spod byka.

-Dzień dobry, ja do...

-Nazwisko.- odpowiedziała niegrzecznie, rzując przy tym gumę z otwartą buzią.

"Ciekawe ile razy dała dupy pracodawcy, zanim ją przyjęli...?" zastanawiała się Shannon.

-Tarver.- powiedziała i wymusiła uśmiech na twarzy.

-Pani do pana Irwina?- powiedziała blondi na tyle głośno, że spora grupa personelu spojrzała na nią. Tarver pokiwała głową, a recepcjonistka odesłała ją do biura numer 52.

Dwukrotnie zastukała do drzwi i weszła.

Gabinet jej nie zachwycił- był bardzo duży. Przy  oknie stało wielkie, dębowe biurko. Na ścianie przeciwnej dwa brązowe fotele, a między nimi malutki stolik do kawy. Stała tam również malutka biblioteczka, a każda z książek w niej była w skórzanej okładce. Ściany były pokryte brunatną farbą.

Miejsce było bardzo ciepłe, co na pewno sprzyjało sesjom psychologicznym, jednak dziewczyna unikała tego koloru jak ognia. Dlaczego? Każdy w końcu miał swoje dziwactwa, a to było jej.

-Dzień dobry.- z zaplecza wyłonił się dość wysoki blondyn, miał lekko kręcone włosy i czarne okulary na czubku nosa. Po twarzy możnaby powiedzieć, że ma max 20 lat.- Shannon Tarver, tak?- zapytał, biorąc z biurka jakieś kartki spięte spinaczem biurowym.

-T-tak. Gdzie pan Irwin?

-To ja.- zaśmiał się, a Shannon szczęka opadła. Myślała, że to będzie jakiś siwy dziadek z dwustuletnim doświadczeniem, skoro to taki spec.

Wróciła wzrokiem na chłopaka, który obserwował ją z wielkim uśmiechem.

"Co go tak cieszy?!"

-Nie ma co tracić czasu. Zapraszam.- staną przy drzwiach, z których chwilę temu wyszedł i gestem ręki zaprosił blondynkę do środka. Niepewnie weszła tam, a za nią pan Irwin i zamknął drzwi.

-Zacznijmy od zbudowania jakiejś relacji...

-oczywiście... Będziemy zadawać sobie pytania jak małe dzieci...

-Skoro zasady już omówiliśmy to zaczynaj.- psycholog usiadł na skórzanym fotelu, a Shannon posłała mu zdziwione spojrzenie. Ten gestem ręki wskazał na siedzenie na przeciwko niego.

-Po co to?

-To jest część mojej pracy.

-Ile ma pan lat?

-26.

-Młody pan jak na psychologa. Zawsze chciał pan to robić?

-To nie jest randka, tylko...

-Czy pan coś sugeruje?- zapytała z dość obojętnym- jak dla niej- tonem głosu, na co mężczyzna przysunął się do niej i wyszeptał do ucha.

-Teraz moja kolej.- jego ciepły oddech odbił się od szyi Shannon, wywołując u niej ciepły dreszcz.

-Mogłam zapytać o co chcę, a pan mi nie odpowiedział. Dlaczego?

-Jakie masz zainteresowania?

-Zadałam panu pytanie.

-Ja tobie również.- znacznie przybliżył się do dziewczyny, a ich wzroki się spotkały, przez co oddech uwiązł jej w gardle. On tylko uśmiechnął się triumfalnie.- Nie zachowuj się jak dziecko.

-A może tak lubię?

-Więc będę cię traktować jak dziecko.- wyjął ze swojego segregatora plik kartek i podał je dziewczynie razem z długopisem.

-Chyba pan żartuje.- na kartkach były pytania typu "czy boisz się ciemności?"

-Nie.- spoważniał i wręczył jej długopis.- Nie spiesz się, masz na to dwie godziny.

 

~~~*~~~

Hej :) dziękuje za 14 gwiazdek pod poprzednim ♥ jak się podoba?

Psycholog// Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz