-Co jest? Miałaś zły sen?- Zapytała zaniepokojona Diana.
-yyy... t-t-tak
Nie mogłam uwierzyć, że to mi się śniło. To wszystko wydawało się takie realne. Czy Paul nie istieje?
-Wstawaj, bo już po szesnastej. Przespałaś prawie cały dzień.
-Przecież byłam na spacerze.
-Słucham? Dobrze się czujesz?
-Przecież przyłapałam was no i p-później poszłyście, a ja zaczęłam się szykować.
-Nie. Ja tylko odprowadziłam Lenę do wyjścia i przyszłam, a ty już spałaś.
***
-Ja chyba kupię tą sukienkę.- Diana wskazała na delikatnie fioletową sukienkę z kloszowanym dołem.
-No nie wiem. To chyba nie w twoim stylu.- Stwierdziła Lena.
-A ty co sądzisz Ivy?- Diana tym razem zwróciła się do mnie.- Pasuje mi?
-Jest okey.
-Nie interesuje cię zbytnio to?
-Chciałabym odpocząć. Miałam ciężki sen i no wiecie...
-Spoko. Nie ma problemu. Idź do domu.
______
Myszki, myszeczki...
Przepraszam za ten beznadziejny i krótki rozdział. Dodatkowo cała wena ze mnie wypłynęła. Obiecuję że kolejny będzie lepszy.
CZYTASZ
depresja to imię
Fiksi RemajaNutka depresji I nutka smutku I jeszcze jakaś, Co po cichutku W noc się wymknęła Tak bez kontroli Buja gdzieś w chmurach Troszeczkę broi A rano wstanie Znów niedospana, Ale swym szczęściem Jakby pijana... Historia jak wszytskie. Ból, cierpien...