Rozdział 3, part I

2.2K 150 49
                                    

Harry co chwilę klął po nosem, ponieważ już od prawie dwóch godzin męczył się z karteczką znalezioną w falsyfikacie medalionu Salazara. Z całych sił próbował rozwikłać jej tajemnicę i dowiedzieć się, jakim cudem znalazła się w jego rękach i dlaczego przeniosła go akurat we wspomnienia Syriusza. Nie wątpił, że całość miała jakieś głębsze znaczenie. Z pewnością nie chodziło tylko o to, by Harry mógł pooglądać sobie obrazy z przeszłości Blacków i tym samym zaspokoić swoją ciekawość.

Rzucił kolejne zaklęcie i znów odpowiedziała mu głucha cisza. Pergamin nadal był pusty. Nie pojawiły się na nim żadne słowa, zupełnie nic się z nim nie stało. Harry jakiś czas temu był już tak zdenerwowany, że w akcie desperacji rzucił Lacarnum Inflamare. Pojawił się wówczas płomień, który językiem owinął się wokół karteczki, ale nie została ona w ogóle uszkodzona. Nie była nawet gorąca.

Harry westchnął głęboko, nie mając więcej sił ani chęci. Czuł złość na tę całą popapraną sytuację. Wczoraj zamiast powrócić do porządkowania rzeczy po rodzicach, najzwyczajniej w świecie zasnął. Zmęczony padł na łóżko i ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, były dwie sowy frywolnie fruwające pod sufitem pokoju. Obudził się dopiero następnego dnia w południe, kompletnie nie wiedząc, dlaczego był aż tak bardzo wyczerpany. Szybko przeczytał listy, jeden od Ginny z prośbą o spotkanie, a drugi od Andromedy, która zapraszała go w niedzielę na obiad. Obu paniom odpisał, że oczywiście się pojawi, po czym poszedł do kuchni po kawę i coś do jedzenia, bo kiszki grały mu marsza.

Od tej pory siedział na kanapie w salonie z różdżką w ręku, powoli tracąc nadzieję. Cała ta sprawa w ogóle nie trzymała się kupy. W końcu jakim cudem ktoś mógł zdobyć wspomnienia Syriusza, skoro ten był martwy od ponad dwunastu lat? Możliwe, że Syriusz przekazał je komuś przed śmiercią, ale komu i jak, skoro nie mógł wyściubić nosa poza drzwi kwatery Zakonu Feniksa? Chyba, że dał je komuś wcześniej, możliwe że zaraz po śmierci Lily i Jamesa albo nawet jeszcze przed nią. Harry nie podejrzewał, żeby Syriusz dał radę to zrobić, siedząc w Azkabanie.

- Remus na pewno by wiedział – sapnął Harry. – Problem w tym, że Remus też nie żyje!

Połowa ludzi, którzy chodzili z Syriuszem i Remusem do Hogwartu, nie żyła, a drugiej połowy Harry nie znał, więc musiał wymyślić coś innego. Wcześniej przyszło mu do głowy, że Stworek mógł być w to w jakimś stopniu zamieszany, ale szybko odrzucił ten pomysł. Skrzat nienawidził Syriusza i z pewnością by mu nie pomógł, tym bardziej po jego śmierci, kiedy Stworek nie musiał już Syriuszowi służyć.

Harry przymknął oczy, opierając głowę na kanapie. Nie było wyjścia. Jeżeli chciał rozwikłać tę sprawę, musiał powiedzieć o wszystkim Hermionie. Ona z pewnością będzie wiedziała co robić. Potter wzdrygnął się, kiedy wyobraził sobie wściekłą minę panny Granger. Dziewczyna z pewnością nawiąże do niebezpieczeństwa, ryzyka i braku rozwagi ze strony Harry'ego i będzie mu to wypominała przy każdej możliwej okoliczności.

Gdy już miał się zbierać, na karteczce pojawiły się kolejne słowa. Zanim jednak je wypowiedział, sprawdził, czy miał różdżkę w kieszeni.

- Reditio medii.

Po chwili ciało Harry'ego Pottera rozpłynęło się w powietrzu i w salonie słychać było już tylko błogą ciszę.

Kiedy Harry otworzył oczy, ze zdziwieniem spostrzegł, że znajdował się na hogwarckich błoniach. Znajdował się pomiędzy drzewami przy jeziorze, a w oddali majaczyły mury zamku. Tafla wody trwała nad wyraz spokojnie, jedynie macka kałamarnicy od czasu do czasu lekko ją mąciła, ale robiła to tak delikatnie, że prawie niezauważalnie.

Odwracając czas || HP, Harmione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz