Rozdział 4

4.3K 164 14
                                    

Obudziło mnie otwieranie się drzwi.

— Witaj. Mam dla ciebie kwiaty. — położył bukiet na moim stoliku.

— Co ty, znaczy, pan tu robi? — spytałam mocno zdezorientowana.

Och, mów mi Darek. Wiesz, pomyślałem, że muszę ci coś wyjaśnić. Bo ja cię chyba kocham. Tyle że to trudne, bo moją narzeczoną jest pani
Wagner. I nie wiem co robić.

— Że co? Ciebie do reszty popieprzyło? Oświadczyłeś się jej? — krzyknęłam na niego.

— No oczywiście. Przecież ona jest ze mną w ciąży — odpowiedział spokojnym głosem.

Miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje. Nagle wszystko się rozmazało. Otworzyłam oczy. To był tylko sen...

— To tylko sen — powiedziałam sama do siebie, po czym wstałam i skierowałam się do łazienki, biorąc ze sobą czarne dżinsy z dziurami, białą dopasowaną bluzkę i czarną skórzaną kurtkę.

Po dwudziestu minutach zeszłam na dół. Rozejrzałam się po salonie, a moje myśli powędrowały do niego. Ciekawe co wtedy robił. Podeszłam do drzwi, spoglądając w lustro. Byłam bardzo blada. Może dlatego, że znowu nic nie jadłam? Nie wiem, ale i tak nie miałam zamiaru tego zmieniać. To dopiero drugi dzień. Byłam silna i mogłam wytrzymać o wiele więcej. Chwyciłam swoją torbę, włożyłam buty i założyłam złotą chustę na szyję i czarne botki. Zamknęłam drzwi na klucz i wyszłam. Po kolejnych dwudziestu minutach dotarłam do szkoły. Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i nim zdążyłam się obrócić, by zobaczyć kto to, zasłonił mi oczy rękoma, chyba oczekując, że zgadnę, kim jest. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to:

— Daniel?

W tym momencie puścił mnie i obrócił mnie do siebie przodem, mówiąc przy tym:

— Kto to Daniel i dlaczego miałby ci zasłonić oczy? — spytał Adrian.

Opowiedziałam mu o Danielu, na co on tylko się uśmiechnął.

— No ładnie, ładnie kochanie. To co Darek to przeszłość? Teraz interesuje cię ten chłopak?

— Adrian. Przestań pierdolić głupoty. Z Danielem nic mnie nie łączy. Zresztą z Darkiem też nie — dodałam.

Po krótkiej rozmowie poszliśmy na lekcje. Miałam angielski. Niechętnie kierowałam się w stronę odpowiedniej sali. Przed drzwiami zobaczyłam Daniela otoczonego sztucznymi lalami, czyli dziewczynami z naszej szkoły, które znane były na 'inny' sposób. Ominęłam je i już miałam wejść do klasy, gdy ktoś chwycił mnie za rękę. Był to Daniel.

— Nazywam się Daniel Muszyński, miło mi cię poznać — powiedział z szerokim uśmiechem.

— Idź ty wariacie — odpowiedziałam, po czym rzuciłam się na niego i przytuliłam, oplatając nogi wokół jego pasa.

— Aż tak się stęskniłaś? — zapytał, nie ukrywając radości.

— Może — powiedziałam zadziornie i zeskoczyłam z niego.

Zadzwonił dzwonek, więc wszyscy weszliśmy do klasy. Czekał tam już Darek. Usiadłam jak zwykle w ostatniej ławce. Dosiadł się do mnie Daniel, który wyglądał dziś nienagannie. Wszystkie dziewczyny były zazdrosne, co było widać w ich oczach, gdy spoglądały na nas, udając, że kogoś szukają.

— Witam, dzisiaj zaczniemy od odpowiedzi ustnej na ocenę — zabrał głos ciemnowłosy.

Ucieszyłam się, bo byłam ostatnia w dzienniku, więc będę miała czas na powtórzenie materiału.

— No to zaczynamy od końca — rzekł — Iza zapraszam do mnie, a reszta ma robić zadania ze strony czterdziestej piątej.

— Powodzenia — usłyszałam głos Daniela.

Obdarowałam go promiennym uśmiechem i niechętnie wstałam oraz podeszłam do jego biurka.

— A więc nauczyłaś się?— szepnął pan Bednarczyk, gdy stałam tuż przed jego biurkiem.

— Nie za bardzo — powiedziałam równie cicho co on.

Nagle rozbolał mnie brzuch. Zrobiło mi się odrobinę słabo, a nogi zaczęły mięknąć. Darek chyba to zauważył, bo wstał zza biurka. Potem widziałam tylko ciemność.

Darek

Podeszła do mojego biurka. Wyglądała dzisiaj tak pięknie. Czarne spodnie podkreślały seksownie jej zgrabne, długie nogi. Biała bluzka opinała umięśniony i płaski brzuch. Na modzie się nie znałem, ale wyglądała oszałamiająco.

— A więc nauczyłaś się? — spytałem cicho, żeby nikt nie usłyszał.

— Nie za bardzo — odpowiedziała równie cicho.

Wtedy zauważyłem, że coś się z nią dzieje. W jednej chwili Iza stała się jeszcze bledsza niż wcześniej. Wyglądała tak, jakby coś ją bolało. Zachwiała się i upadała, lecz zdążyłem ją złapać. Zemdlała. Krzyknąłem do klasy, by się nie ruszali z miejsc, a sam zaniosłem ją do pielęgniarki. Iza była leciutka jak piórko. Byłem zmartwiony i bałem się o nią, ale równocześnie cieszyłem się, że mogłem ją trzymać w swoich ramionach. Czułem się wtedy inaczej. Lepiej. Chwilę potem powoli otworzyła oczy.

Iza

Otworzyłam oczy. Nie wiedziałam, co się dzieje. Ktoś trzymał mnie na rękach. Przypomniałam sobie teraz. Zemdlałam. To Darek niósł mnie na rękach.

— Darek — powiedziałam, zapominając o formułce per pan.

— Wszytko w porządku. Zaraz będziemy u pielęgniarki. Zemdlałaś — oznajmił troskliwym głosem.

— Mogę iść sama... Już mi lepiej — ponownie się odezwałam.

— W żadnym wypadku. Poza tym lubię cię mieć w ramionach. — Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Nie mogłam uwierzyć w to, co tam się działo.

— Przecież jesteś nauczycielem. Sam mówiłeś, że traktujesz mnie jak zwykłą uczennicę. — Mącił mi w głowie.

Najpierw odrzucał, a potem całował. Już sama nie wiedziałam, co miałam myśleć.

— Kłamałem, bo bałem się, że za bardzo cię skrzywdzę. Tym, że w szkole będę musiał trzymać cię na dystans. Tym, że nie będziemy mogli chodzić na randki, między ludzi, bo ktoś nas rozpozna. W końcu uświadomiłem sobie, że nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować. A gdy mi powiedziałaś, że nie chcesz być tylko moją uczennicą, byłem już pewien, że nie mogę sobie ciebie odpuścić. — Jego słowa sprawiły, że poczułam się najszczęśliwsza na świecie.

Bez wahania nadal w jego ramionach wpiłam się w usta Darka. Całował delikatnie, a z czasem namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie z obawy, że ktoś może nas zobaczyć. I słusznie. Zza rogu wyszedł właśnie pan dyrektor. Gdy nas zobaczył, szeroko otworzył oczy.

— Panie Darku, co tu się dzieje ? — zapytał mocno oburzony.

— Iza zemdlała w klasie, niosłem ją właśnie do pielęgniarki, bo jest bardzo słaba i nie może iść sama — powiedział pewnie i przekonująco.

— O mój Boże. No to szybciej. Ja pójdę do klasy. Jeszcze sami coś wykombinują. Która sala?

— Numer dwadzieścia, ma pan absolutną rację — powiedział Darek, po czym szybkim krokiem skierował się do gabinetu pielęgniarki. Staliśmy już przed drzwiami.

— Obiecuję, że dokończymy to, co przerwaliśmy — szepnął mi na ucho i zwinnym ruchem otworzył drzwi.

Po przyjeździe moich rodziców zostałam zmuszona do zjedzenia obiadu. Oczywiście nikomu nie powiedziałam, że nie jadłam nic od dwóch dni. Omdlenie zostało wytłumaczone niezjedzonym śniadaniem i wszystko poza tym wróciło do normy. Tata bardzo się martwił i resztę dnia musiałam spędzić w łóżku. Zrozumiałam, że głodzenie się było z mojej strony głupotą. Poza tym po dzisiejszym dniu wrócił mi apetyt, więc leżałam w łóżku, zajadając się ogromnym kubełkiem lodów. Leżałam i oglądałam telewizję. Niespodziewanie mój telefon zawibrował. Na wyświetlaczu pokazały się trzy nieodebrane połączenia i dwie wiadomości.

Nauczyciel D.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz