Rozdział 11

2.7K 123 15
                                    

— Tato? Co tutaj robisz? Dlaczego nie jesteś w pracy? — zapytałam, gdy w moich oczach zebrały się łzy.

— Iza, idź, proszę do swojego pokoju — powiedział mój tata. Był opanowany i nie krzyczał, ale nie wiedziałam, co planował zrobić.

— Nigdzie nie idę! Mam prawie osiemnaście lat i nie zamierzam iść do swojego pokoju, a zanim coś powiesz, to chcę, żebyś wiedział, że kocham Darka i nie zamierzam się z nim rozstawać! — wyrzuciłam z siebie.

— Kochanie, nie zamierzam cię prosić, żebyś się z nim rozstała — powiedział spokojnie.

— Naprawdę?

— Muszę z panem porozmawiać. Chodźmy — mówiąc to, wskazał na drzwi.

— Nie! Ja też chcę to słyszeć — zaprotestowałam.

— Nie, Iza, pozwól nam — odezwał się Darek, wychodząc na zewnątrz.

Nie wiedziałam co zrobić. Krzątałam się po całym salonie, usilnie próbując znaleźć sobie jakieś miejsce. Po dwudziestu minutach oboje weszli do domu. Tata poszedł na górę, mówiąc, że zostawi nas samych.

— Wiesz, powinienem już iść. Do zobaczenia jutro.

— Nie, zostań, przecież tata pozwolił ci zostać. Proszę.

— Nie, naprawdę muszę już iść. Do zobaczenia. — Chciałam go pocałować na pożegnanie, lecz on zwinnie mnie ominął i wyszedł.

Zdziwiona poszłam na górę, gdzie spotkałam swojego ojca.

— Tato? O czym rozmawiałeś z Darkiem? — spytałam całkiem poważnie.

— Och, kochanie. Nic wielkiego, taka męska rozmowa — odpowiedział z fałszywym uśmiechem, którego trudno było nie dostrzec.

Zignorowałam to zachowanie i poszłam do swojego pokoju. Odrobiłam lekcje, wzięłam prysznic i postanowiłam napisać do Darka.

Ja: "Dobranoc kochanie. Dzisiaj było wspaniale."

D♥: "Dobranoc"

Miałam dziwne wrażenie, że jego wiadomość była taka pusta, taka chłodna...

Następnego dnia lekcje rozpoczynałam biologią. Stałam właśnie przy swojej szafce, gdy mój telefon zawibrował.

D♥: "Musimy porozmawiać po lekcji. Zostań w klasie."

Ja: "Okay. Nie ma sprawy."

Biologia i angielski minęły mi szybko. Tak jak prosił Darek, zostałam w sali i podeszłam do biurka nauczyciela.

— Wiesz, musimy porozmawiać — zaczął, gdy klasa była już pusta.

— O co chodzi? Coś się stało?

— Nie, w sumie tak. Okej, powiem bez owijania. Nie powinniśmy być już razem.

— Co? O czym ty mówisz? — Łzy pojawiły się w moich oczach.

— Iza, masz siedemnaście lat, a ja dwadzieścia siedem. To nienormalne. Powinnaś być z kimś w swoim wieku, a nie ze mną. Kocham cię, ale ten związek nie ma sensu.

— Darek przestań. To, co mówisz to bzdura...

— Nie, to nie bzdura. — Rozpłakałam się na dobre.

— Proszę, nie zostawiaj mnie!

— Kochanie, nie mam wyboru. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie spotkała w życiu. — Po tych słowach nie mogłam się uspokoić.

Zrobiłam krok do tyłu i trafiłam na ścianę. Zsunęłam się po niej w dół. Darek podszedł do mnie i delikatnie mnie podniósł. Otarł palcem łzy, spływające po moich policzkach i pocałował mnie w czoło.

— Po prostu musisz zapomnieć. Tak będzie najlepiej — pocieszał mnie, choć w jego oczach widziałam ból.

— Nie! Tak nie będzie najlepiej. Nie potrafię bez ciebie żyć! Nie zostawiaj mnie!

— Iza, powinnaś już iść — powiedział chłodno, ale widziałam w jego oczach smutek i ból.

Wybiegłam z klasy i szkoły. Nie wzięłam nawet kurtki. Biegłam przez ulicę. Ludzie patrzyli na mnie, lecz nikt mnie nie zatrzymał. Gdybym z nim nie była, to tak by mnie to nie bolało. Nie miałabym wspomnień... Ale mimo to nie chciałabym cofnąć czasu. Bo wspomnienia to jedyne co po nim miałam.

Pierwszy tydzień.

Drugi tydzień.

Trzeci tydzień.

Czwarty tydzień.

Pustka. Tylko to panowało we mnie w tym okropnym miesiącu. Moi rodzice dowiedzieli się o wszystkim. Przez ten czas nie chodziłam do szkoły. Jadłam tylko wtedy, gdy mnie do tego zmuszali. Moje życia straciło sens. Dowiedziałam się, że Darek zmienił szkołę, żeby mnie nie widywać. Raz w tygodniu przychodził do mnie psycholog, z którym nie zamieniłam nawet słowa. Dni mijały mi na siedzeniu w fotelu i wpatrywaniu się w okno. Codziennie miałam na sobie ten sam dres. Myłam się tylko po to, żeby nie śmierdzieć. Nie malowałam się. Nie podcinałam i czesałam włosów. Wszystko straciło sens. Nie widywałam się z przyjaciółmi. Przychodzili Daniel i Adrian, ale nie wpuszczałam ich. Moje myśli przerwało czyjeś wtargnięcie do pokoju.

— To musi się skończyć! Siedzisz tak już miesiąc. Przestań się nad sobą użalać. Znajdziesz sobie kogoś w swoim wieku. Ten związek nie miał sensu — krzyknął mój tata, a ja doznałam olśnienia.

— To ty! To ty kazałeś mu ze mną zerwać! To ty zniszczyłeś moje życie! To wszystko przez ciebie! — nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Krzyczałam tak bardzo, że dostałam chrypy.

Wybiegłam na zewnątrz. Nie patrzyłam na swój wygląd. On mnie kochał. Biegłam nie wiadomo gdzie. Łzy ciągle wypływały z moich oczu. Okłamał mnie, bo tata mu kazał.
Moje siły w nogach nagle mnie opuściły. Stanęłam. Byłam w jakimś parku. Wszędzie było już ciemno. Usiadłam na ławce i płakałam. Postanowiłam pójść do niego. Nie ważne, że byłam w takim stanie. Szłam do jego mieszkania, a w głowie kłębiły mi się różne myśli. Może powinnam zawrócić? Albo lepiej nie. Pójdę tam bez względu na wszystko. A może już kogoś miał? Nie. Widziałam ból w jego oczach, gdy zrywał ze mną. Właśnie stałam pod jego mieszkaniem. Weszłam na górę schodami. Miałam na sobie stary dres i rozczochrane włosy. Zapukałam do drzwi, a następnie usłyszałam kroki.

Nauczyciel D.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz