Ubrałam białą płócienną koszulę i obcisłe dżinsy. Moje długie rude włosy uczesałam gładko do tyłu, zebrałam w umówiony koński ogon. Sporo czasu poświęciłam na porządny makijaż.
Do Mariotta przyjechałam kwadrans wcześniej, ale okazało się, że On już czekał. Siedział przy stoliku i palił papierosa. Przed nim stała kawa. Na przywitanie wstał, wskazał mi miejsce, oszczędnym ruchem odsunął krzesło. Siedzieliśmy w milczeniu. Nerwowo zagasił papierosa i przechylił się nad stolikiem. Poczułam zapach jego wody.