Czas się ubrać powiedział wstając nagle. Szybkim ruchem rozwiązał mi nogi, potem odwiązał od łóżka sznur wiążący moje ręce. Kiedy wstałam, sznur przywiązał do wystającego w suficie pierścienia. Znów byłam wyprężona, tym razem w pionie.
Podszedł do niewielkiej szafki wyciągnął z niej buty i rzucił koło mnie na podłogę. Czarne, skórzane, do połowy uda, z bardzo wysokimi obcasami. Spojrzał na mnie i zobaczył zdziwienie w moich oczach.
Kiedy się przewrócisz, nie podeprzesz się rękami wyjaśnił - a ja nie chcę zniszczyć Ci kolan.
Potem wyciągnął coś, co w pierwszej chwili wzięłam za siodło. Gdy dopasował to do moich pleców, zrozumiałam, że to ciężki, skórzany gorset. Zrobiony był z grubej, sztywnej skóry, miał mnóstwo brzęczących sprzączek i pierścieni, ale z tyłu był sznurowany. Bielizna dla Klaczy pomyślałam.
Nigdy nie miałam na sobie prawdziwego gorsetu. Wiedziałam, że będzie ciasno, ale kiedy poczułam, jak sztywna skóra zaczyna pozbawiać mnie tchu, wpadłam w panikę. Chciałam krzyknąć, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Odruchowo szarpnęłam się do przodu, ale natychmiast poczułam mocny uścisk trzymający mnie za biodra.