Zdziwiłam się moją spokojną reakcją. Żadnego szoku, paniki. Jeszcze parę razy spróbowałam wydać jakieś dźwięki i dałam sobie spokój. Przecież mówił, że odbiera mi głos.
Leżałam samotnie wyciągnięta na białej pościeli i rozglądałam się po małej sypialni. Białe ściany, trochę boazerii, jakiś kiczowaty obrazek, delikatne światło sączące się przez zasunięte żaluzje. Mój wzrok zatrzymał się na klamce od drzwi.
A jeśli teraz ktoś by wszedł? Mógłby zrobić ze mną, co chciał i jak chciał. Nawet nie mogłabym krzyknąć.
Moja wyobraźnia zaczęła pracować, ciało natychmiast odpowiedziało. Tym razem jednak nie mogłam się dotknąć. Każdy mógłby to teraz zrobić, ale nie ja. Nie należę już do siebie.
Poczułam, jak przez moje ciało przebiega nieznośny dreszcz, fala, której nie można uspokoić. Wyprężyłam się w więzach, skręciłam, spróbowałam pracy mięśni ud, potem zwieraczy bez skutku. Fala tylko się wzmogła. Nie miałam najmniejszych szans na zaspokojenie. Po paru próbach, dysząc ciężko, opadłam bezwładnie na prześcieradło.
Przyszedł kilka minut później. Niespodziewanie, bez ostrzeżenia wkroczył do sypialni. Był ubrany, wypoczęty i w dobrym humorze. Jakby zaraz miał wyjść do pracy.
Jak się spało? spytał. Zrobił pauzę, jakby naprawdę czekał na odpowiedź. Od dziś to będzie Twoja sypialnia. Ale ćwiczyć będziemy w mniej komfortowych wnętrzach. Zobaczysz z resztą sama.
Położył dłoń na mojej piersi, delikatnie ścisnął między palcami sutek, patrząc na moją twarz. Drugą ręką dotknął moich ust, potarł kciukiem, po chwili obie ręce położył na moich piersiach. Moja z trudem odzyskana równowaga prysła jak bańka. Rozpłynęłam się w jego dłoniach.