Chapter 4

144 21 15
                                    

- Noelia! Wstawaj do szkoły!

Przetarłam dłońmi oczy i ziewnęłam przeciągle. Do późna nie mogłam usnąć z powodu bólu brzucha. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie dzieje się nic złego z maluchem, ale boleści rozchodziły się na całe ciało i być może było to z nerwów.

- Muszę, mamo? - spytałam, uchylając jedną powiekę, by zobaczyć reakcje rodzicielki, która właśnie nade mną stała.

- Tak, musisz - odparła surowym tonem.

Wiedziałam, że z nią nie ma żartów. Mama potrafiła nawet oblać mnie zimną wodą z rana, tylko po to, żebym się szybciej zebrała do szkoły.

Jak byłam mała, to pamiętam też, jak codziennie rano wstawałyśmy razem wcześnie, żeby pojechać przed szkołą do marketu po moje ulubione rogaliki z czekoladą. Tata przede mną udawał, że nic nie wie, ale tak naprawdę dobrze wiedział, czemu tak szybko znikałyśmy. W końcu musiał dojeżdżać przez nas do pracy autobusem albo metrem. Oczywiście do czasu, aż się wkurzył i kupił drugie auto.

- No dobrze. Już idę - wymamrotałam w poduszkę.

Mama nawet nie ruszyła się o milimetr. Czekała, aż wstanę na nogi, ponieważ dobrze wiedziała, że jestem w stanie usnąć ponownie.

- No dobrze, dobrze. Wstaję. Pasi? - zachichotałam, zdejmując z siebie kołdrę i siadając na skraju łóżka.

Rodzicielka uśmiechnęła się do mnie i wyszła powoli z pokoju.

Ja zaś podeszłam do ogromnej szafy i otworzyłam jej drzwiczki. Moim oczom ukazały się tak bardzo znane mi półki z toną ubrań. Wzrokiem odnalazłam czarny crop top z żółtym logiem Nirvany oraz ciemne rurki. Sięgnęłam jeszcze tylko po czarne stopki do szuflady i udałam się do łazienki.

Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam w lustro. Wyglądałam całkowicie zwyczajnie. Nie byłam bledsza niż zazwyczaj, ani nie miałam worków pod oczami. Nawet oczy świeciły się tak, jak zawsze. Czy tak właśnie miałam wyglądać będąc w ciąży? Nie było to takie złe..

Kiedy byłam już gotowa - zeszłam na dół do salonu i grzecznie czekałam, aż mama zje śniadanie. Sama nie potrafiłam czegokolwiek przełknąć z rana. Zwyczajnie chciało mi się wymiotować na widok jedzenia.

- Gotowa? - usłyszałam zza pleców.

- Mhm - mruknęłam, wstając z sofy.

Na nogi założyłam jeszcze tylko czarne trampki i, biorąc wcześniej przygotowany plecak, wyszłam z domu.

Gdy tylko mama odblokowała auto, wślizgnęłam się na miejsce pasażera z przodu. Wyjęłam słuchawki i podłączyłam je do odtwarzacza mp3. Chwilę później rozsiadłam się wygodnie i pogrążyłam we wspaniałych dźwiękach muzyki Arctic Monkeys.

Kiedy dojechałyśmy już pod szkołę, rodzicielka szturchnęła mnie i kazała wysiąść.

- Miłego dnia, córeczko.

- Oby. Pa - rzuciłam smutno.

Właśnie zdałam sobie sprawę, że tak czy inaczej, jak rodzice dowiedzą się o ciąży, to fakt, że im od razu tego nie powiedziałam - złamie im serce. W końcu nie tak mnie wychowali. Zawsze wszystko im mówiłam. Nigdy nie kłamałam. Ech... to takie przykre i męczące.

Mimo wszystko na twarz przykleiłam sztuczny uśmiech i w ten oto sposób, poszłam na zajęcia. Nie zamierzałam nikomu pokazywać tego, że przechodzę ciężki czas w swoim życiu. W sumie kogo by to obchodziło. Ci ludzie respektują i akceptują wszystko, co mają podane na tacy. Nie są skorzy do myślenia czy analizowania sytuacji. W końcu... jestem albo byłam jedną z nich.

Mistakes Fanfiction || J.B.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz