13

86 10 0
                                    

Nazajutrz wstałam bardzo wcześnie. Wzięłam parę swoich rzeczy i poszłam do łazienki. W środku nikogo jeszcze nie było. Wzięłam szybki prysznic przebrałam się i wyszłam na korytarz. Nagle za mną pojawił się Hache.

-Hache zostaw mnie w spokoju.

-Nie

-Czego ty odemnie chcesz?

-Tego żebyś była ze mną.

-Nigdy nie będę z takim kłamcą.

Kiedy wypowiedziałam ostatnie słowo poczułam uderzenie. Piekł mnie lewy policzek.

-Soniu wybacz ja nie chciałem.

-Zostaw mnie. Nie chcę cię więcej widzieć.

Pobiegłam w wzdłuż korytarza prosto do brata. Kiedy dotarłam na miejsce zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Tris.

-Cześć Tris jest mój brat.

-Przed chwilą wyszedł. Znajdziesz go w sali treningowej.

-Oki dzięki. Jak tam twoja ciąża?

-Dobrze dziecko jest zdrowie i już za 8 miesięcy przyjdzie na świat.

-Cieszę się. Ja raczej niedonoszę.

-Dlaczego?

-Mam przecież treningi i Hache chce żebym poroniła.

-Ciężka sprawa

-Tak. To Tobias jest w sali treningowej?

-Tak. Skąd znasz jego prawdziwe imię?

-Sam mi wczoraj powiedział.

-Oki

Kiedy zamkneła drzwi pobiegłam do sali treningowej. W Jamie byłam już tak zamyślona że nie zauważyłam Tobiasa i wpadłam na niego.

-Uważaj trochę siostrzyczko.

-Dobrze. Szłam właśnie do ciebie.

-Co się stało? Dlaczego masz siny policzek?

-Właśnie z tym do ciebie przychodzę. Hache zaczaił się na mnie pod łazienką i chciał żebym z nim była, a kiedy powiedziałam mu że nie to mnie uderzył.

-Zatłukę gnoja.

-Tobias przestań.

-Nie puszczę mu tego płazem. Idę go poszukać. Zaczekaj tutaj.

-Dobrze.

Usiadłam sobie na ziemi pod ścianą i czekałam na brata. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki. To był Max.

-Czemu tu siedzisz?

-Czekam na brata.

Usiadł kołomnie i mnie przytulił.

-Wszystko w porządku?

-Tak

-Dlaczego masz siny policzek?

-Hache mnie uderzył.

Zauważyłam w oczach Maksa złość.

-Tylko nie zrób czegoś głupiego.

-Dobrze tylko połamię mu parę kości. -Cztery już poszedł się za mnie mścić.

-Dobry z niego brat.

-Tak. Jest najlepszy.

-Muszę iść do pracy.

-Dobrze. Kocham cię.

-Ja ciebie też.

Pocałował mnie tak jak dawniej że aż brakło mi tchu i odszedł. Po około godzinie wrócił Tobias.

-Zemsta dokonana.-wyszczerzył zęby w uśmiechu.

-Co mu zrobiłeś?

-Połamałem mu parę kości.

-Oj bracie.

-On już cię nie tknie. Od dziś śpisz w moim pokoju gościnnym.

-Naprawdę nie trzeba.

-Będziesz tam spać tylko przez miesiąc.

-Dlaczego?

-Bo za miesiąc ty i Max bierzecie ślub.

-No tak. Dzięki

-Nie dziękuj.

Uśmiechłam się do niego a on mnie przytulił.

-Zawsze mi czegoś w życiu brakowało teraz już wiem czego.

-Czego?

-Ciebie.


Morze Pełne ŁezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz