31

70 6 0
                                    

Wstałam bardzo wcześnie cała oblana potem. To był okropny koszmar. Usiadłam na łóżku ale w dalszym ciągu widziałam umierającego Tobiasa. Tak bardzo mnie to przeraźło że nie miałam ochoty się szykować do ślubu. Po paru minutach ktoś zapukał do moich drzwi.

-Proszę.

-To tylko ja. -Jace zajrzał do środka.

-Coś się stało?

-Przyszedłem ci pomóc się przyszykować. -popatrzył na mnie badawczym wzrokiem. -Co się stało?

-Miałam koszmar.

-Może o nim opowiesz?

-Dobrze. Byliśmy na przyjęciu weselnym i nagle do sali wszedł Tobias. Zobaczył mnie i Maksa jak się całujemy i wpadł w szał. Rzucił się na Maksa wtedy on do niego strzelił. Wszędzie była krew. A potem Tobias...on...po prostu....umarł.

-Przykro mi ale to był tylko sen. Wszystko będzie dobrze zobaczysz.

-Jesteś dla mnie taki wyrozumiały.

-Tak. Dobrze choć włożyć suknię, a ja ci później zrobię makijaż i fryzurę.

-Dobrze.

Poszłam do łazienki się ubrać. Później już w sukni usiadłam przed lustrem. Jace pracował jak profesjonalny makijarzysta kiedy skończył zajął się fryzurą. Godzinę później wyglądałam jak księżniczka. Obruciłam się do niego i pocałowałam w policzek.

-Dziękuję dobry z cb przyjaciel.

-Dzięki ale to jeszcze nie koniec.

-Jakto

-To ja zaprowadze cię do ołtarza.

-Dziękuję -znów go pocałowałam.

Uśmiechnoł się do mnie i wyprowadził z pokoju. Szliśmy wolno. W połowie drogi zobaczyłam jakiś cień.

-Jace spójrz.

-Soniu jesteś zdenerwowana i masz przywidzenia.

-Może masz rację.

Uśmiechnoł się do mnie. Już nie spojrzałam w tamtym kierunku. Skupiłam się na równowadze. Miałam za wysokie obcasy i w pewnym momencie omało się nie przewróciłam. Po chwili byliśmy już przy ołtarzu i Jace podał Maksowi moją dłoń.

-Moi drodzy zebraliśmy się tutaj aby połączyć tę parę świętym węzłem małżeńskim. Jest ktoś kto się na to nie zgadza.

Nikt się nie odezwał.

-Dobrze więc. Czy ty Maksymilianie Harper bierzesz sobie Samante Salvador za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz jej aż do śmierci?

-Tak

-Czy ty Samanto Salvador bierzesz sobie Maksymiliana Harpera za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz go aż do śmierci?

-Tak

-Poproszę o obrączki. Załóżcie je sobie. Ogłaszam was mężem i żoną możesz pocałować pannę młodą.

Kiedy mnie pocałował wszystkie wspomnienia wróciły. Poczułam się tak jakby całego tego polowania nie było. Na przyjęcie pojechaliśmy samochodem. Było mnóstwo gości. Zabawa była wspaniała nagle otworzyły się drzwi i mój sen stał się rzeczywistością. Tobias wszedł do środka i kiedy spojrzał na mnie wiedziałam że umrze. W tym samym momencie Max wyjął broń. Ja pobiegłam i zasłoniłam go swoim ciałem w tym samym momencie jak Max wystrzelił. Kula przebiła mi pierś i upadłam.

-Sonia!!

-Czemu to zrobiłaś?

-Kocham cię Cztery i zawsze...będę.

Po tych słowach pochłonęła mnie ciemność.

Morze Pełne ŁezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz