23

51 7 0
                                    

Ktoś się do nas zbliżał. Schowałam Edwarda za siebie i przybrałam postać bojową. Tobias lekko przykucnoł.

-Edward!!!

Ktoś wolał mojego syna. Strzeliłam nad sufitem kulką z ognia. Nagle zobaczyłam kły i zrozumiałam że trafiliśmy do groty wilków. Wilk z tunelu zaatakował więc strzeliłam w niego lodem i po dwóch krokach padł. Spojrzałam w górę i zorientowałam się że nad nami jest dziura. Rozpostarłam skrzydła chwyciłam Edwarda i wyniosłam na zewnątrz, później wróciłam po Tobiasa. Kiedy byliśmy już na powierzchni Cztery znów ruszył przodem. Ja uniosłam się nad ziemię ,a Edward tak jak tato pobiegł. Parę mil dalej znów była grota tym razem pusta.

-Musicie odpocząć. Dobranoc

-Dobranoc tato

-Dobranoc. Cztery.

Uśmiechnoł się do nas i pobiegł na zwiady. Nie mogłam zasnąć ciągle myślałam o tym co odkryłam. "Przecież to nie możliwe żebym czytała w myślach. Może jednak." Dalej nie mogłam znaleść odpowiedzi. Spojrzałam na Edwarda był kopią Tobiasa. Piękny i silny. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Sama nie wiem kiedy zdecydowałam się ruszyć, a jednak już po chwili trzymałam rękę na gardle intruza. Kiedy zorientowałam się kto to jest zamarłam.

-Co ty tu robisz?

-Puść mnie to ci wszystko wytłumaczę.

-Ani mi się śni. Mów co tu robisz albo nie będzie z tobą za wesoło.

-Ty mi grozisz?-zaczął się śmiać-Nie bądź śmieszna.

-Lepiej jej nie denerwuj psie.-odezwał się Tobias zza moich pleców.

Intruz zaśmiał się jeszcze głośniej. Wtedy ja przymroziłam go lodem. Zadrżał pod moim naciskiem.

-Sonia przestań błagam.

-Nie!!!-zaczęłam krzyczeć-Pamiętasz jak cię błagałam żebyś mnie nie gwałcił a ty to robiłeś dzień po dniu!!! Nienawidzę cię Hache!! Nie będę mieć dla ciebie litości!!!

Chwyciłam go mocniej. Wtedy chciałam go zabić. Uderzyłam jego głową kilka razy o skałę. Kiedy zobaczyłam że ma krew na zębach puściłam go.

-Nie umiesz mnie zabić.

W tym samym momencie zmienił się w wilka.

-Miłej zabawy w piekle -strzeliłam drzazgą z lodu.

Padł po kilku krokach. Padłam na kolana. Po chwili był już przy mnie Tobias. Zaczęłam płakać.

-Już wiesz co ten drań mi zrobił.

-Przepraszam Soniu.

-To nie twoja wina.

-Przepraszam że nie zdołałem cię ochronić.

Przytulił mnie do siebie.

-Muszę ci coś powiedzieć.

-O co chodzi?

-Nie jestem twoim bratem.

Morze Pełne ŁezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz