18

68 8 0
                                    

Rankiem byłam dalej oszołomiona jego wyznaniem." Kiedy wracaliśmy nic nie mówił tylko chował twarz w dłoniach. Bałam się że czymś go zraniłam. " Moje wspomnienia przerwał mi Max.

-Cześć - był strasznie szczęśliwy.

-Cześć

-Jeszcze jutro i przy ołtarzu powiemy sobie "Tak ".

-Tak wiem. Już nie mogę się doczekać.

-Zgodnie z tradycją pan młody przed ślubem nie może zobaczyć panny młodej.

-Tak wiem. Więc zobaczymy się dopiero przy ołtarzu?

-Tak

-Okay

Kiedy odszedł uśmiechnęłam się. Cały jutrzejszy dzień będę mogła spędzić z bratem. Poszłam poszukać Tobiasa. Stał w Jamie z paroma innymi kolegami. Kiedy mnie zobaczył zamachał do mnie przyjaźnie. Podeszłam do niego.

-Cześć

-Cześć

-No tak mogłam się domyślić że jesteś pijany.

-Oj przestań to się dzieje raz w miesiącu.

-I tak mi się to nie podoba ale cóż nie zamierzam się z tobą kłócić.

Uśmiechnoł się tylko do mnie. Nie miałam ochoty dłużej oglądać go w tym stanie. Poszłam się przejść miałam przy sobie broń. Kiedy dotarłam nad rzekę. Zauważyłam że ktoś mnie śledzi. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć kto za mną idzie.

-Hache czego odemnie chcesz?

-Wyjdź za mnie a daruję ci życie.

Poczułam chłód lufy na skroni. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł tak blisko.

-To strzelaj bo nigdy za ciebie nie wyjdę.

Wprowadził kulę do lufy. Zamknęłam oczy. Jednak strzał nie padł bo po drugiej stronie rzeki stało pół mojej nowej frakcji z bronią w gotowości. Hache wyrzucił swoją broń i zaczął się wycofywać. Wiedziałam że teraz odszedł by za parę dni znów próbować mnie zabić. 

Morze Pełne ŁezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz