Eden Elaine Dotart

4K 212 27
                                    


Rozdział 1

Eden Elaine Dotart



"Miasta były ogromne i zamieszkane przez miliony. Ludzie rządzili światem niepodzielnie przez milenia, ziemia należała tylko do nich. Otrzymali największy dar i obowiązek z możliwych. Byli odpowiedzialni za planetę i mogli czerpać wszystkie korzyści z jej dobrodziejstw. Zaprzepaścili jednak tę szansę i nieomal unicestwili miejsce zamieszkania wielu gatunków. Ludzie i wyższe formy życia koegzystowali ze sobą, dopóki ludzkość dobrze traktowała ich wspólny dom. Tajemne stworzenia nie wtrącały się w sprawy ludzi, to jednak zmieniło się na przełomie wieków, w trakcie trwania Ostatniej Wielkiej Wojny, znanej późniejszym pokoleniom jako Przełom. "

-- Eden!

"Wyższe Istoty wyszły z ukrycia i ukróciły rządy niszczycielskich hord ludzkich nim było za późno. Istoty przejęły władzę i uratowały świat przed apokalipsą. Nauka, jaką odebrali ludzie, stała się bolesną kartą historii obu cywilizacji. Wielkie Istoty były silniejsze od mężczyzn i kobiet, a ich magia pozwoliła zniewolić wyniszczoną przez wojny rasę ludzką. Odbudowano potęgę natury i zakazano wytwarzania broni - pieczę nad nowym światem objęły tajemnicze i potężne istoty. Stworzenia te nazywano Elfami, a ich rządy przywróciły ład i porządek na ziemi. "

— Elaine!

"Życie na ziemi stało się prostsze. Zniknęły metropolie ludzi, a powstawały wspaniałe miasta Elfów. Planetę porosły drzewa i nikt nie słyszał już o niszczycielskich wynalazkach człowieka. Zajęto się odbudowaniem gatunku ludzkiego, który już nigdy nie miał zasiadać na tronie. Elfy zadbały, by ludzie poznali swoje miejsce i odtąd wszystko było inaczej."

— Elaine, do cholery!

Dziewczyna z niechęcią oderwała oczy od lektury. Włożyła ulubioną wystrzępioną zakładkę między pożółkłe, ciasno zapisane karty i schowała książkę za plecami.

Już po chwili w progu jej pokoju stanął wysoki młodzieniec. Jego twarz nie była ani wyniosła, ani pospolita - był przystojny w surowy, męski sposób. Szeroka szczęka i gęste brwi sprawiały, że wyglądał na poważniejszego i starszego niż w rzeczywistości. Wprawdzie jego ramiona nie były szerokie, ale cała sylwetka zdawała się być silna i wysportowana. W pokoju stanął, brat dziewczyny.

— Ile razy trzeba cię wołać? — zapytał zachrypniętym głosem i popatrzył na nią z czymś podobnym do politowania i rozdrażnienia.

— Zaczytałam się — wyjaśniła Eden i wzruszyła ramionami.

Doskonale zdawała sobie sprawę, że rodzina nie podziela jej miłości do książek. Niewielu ludzi szanowało je w ciężkich czasach i niewielu było na nie stać. Rodzina Eden była na tyle zamożna, że dziewczyna poznała sztukę czytania, a jej zapał, widoczny jak na dłoni, sprawił, że ojciec kupił jej kilka egzemplarzy.

— Popsujesz sobie wzrok, wciąż ślęcząc nad tymi książkami - wygłosił swój osąd, który doskonale znała.

Podszedł bliżej pod pretekstem spojrzenia przez okno i jednym, szybkim ruchem wyrwał jej książkę zza pleców.

— Boże, Elaine, znowu czytasz te bzdury? To nie jest obiektywnie napisane - ten koleś kochał Elfy i im służył — wściekał się, wymachując cenną książką jak szmatką przed twarzą siostry.

Eden, a raczej Eden Elaine Dotart, nienawidziła, gdy ktoś nie szanował jej ukochanych książek.

— Oddaj to! — warknęła próbując dosięgnąć książki - nie była niską dziewczyną, ale brat i tak miał sporą przewagę.

Wyższe IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz