Odwiedziny

764 49 0
                                    

Kolejny tydzień minął spokojnie i beztrosko. Poznałem wiele nowych ludzi jednak najbardziej trzymałem się z Kate i Bradem , czułem ze to będą moi najlepsi przyjaciele w tej szkole . Jak podejrzewałem Kate wzbudzała wielkie poruszenie u facetów jak i u dziewczyn. Trudno było się jednak temu dziwić , nie można było jej pomylić z nikim była taka jedna w Hogwarcie. Tydzień leciał , lekcje też. Od momentu pod dębem Kate nie wspominała ani razu o swoich lub moich rodzicach. Byliśmy pochłonięci życiem szkoły i nauka. W tym tygodniu poczuliśmy już co to znaczy 3 referaty na poniedziałek. Każde z nas miało masę roboty. Był jednak piątkowy wieczór. Postanowiłem wybrać się do profesora Longbottom’a w odwiedziny. Znałem go prywatnie więc uważałem że będziemy mogli pogawędzić trochę w piątkowe popołudnie. Wybrałem się do niego chwilę po lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Zapukałem do drzwi na 1 piętrze tuż obok obrazu jakiegoś czarodzieja z bujną czupryna który co chwila przeskakiwał do innych obrazów i zagadywał pogoda , albo tym jak to młodzież Hogwartu zmienia się z roku na rok. Za drzwi usłyszałem :
- Proszę !
Profesor siedział na fotelu , przy kominku czytał jakąś książkę. Albus usiadł na drugim fotelu postawionym również obok kominka.
- Dzień dobry Al - powiedział profesor nadal nie wychylając nosa z książki.
- Dzień dobry Profesorze.
- Och Al nie musisz tak oficjalnie , nie jesteśmy na lekcji zielarstwa. Powiedz co cię do mnie sprowadza?
- Właściwie to przyszedłem po prostu w odwiedziny , wie pan tak po prostu porozmawiać.
- Cieszę się, że nie Masz zahamowań , wiesz " nie przyjdę porozmawiać bo to mój profesor i jak palmę coś głupiego to mnie ukarze ". Jesteś dobrym chłopcem Al , tak jak twój ojciec , on nie porzucił nigdy nikogo kogo znał i kochał , to wspaniały człowiek , muszę go odwiedzić, jednak sowy to nie to samo co butelka piwa kremowego , wygodna kanapa i miła pogawędka o meczach.
- Tak , sowy to nie to samo. - Al trochę tęsknił za ojcem , wiedział że może powiedzieć mu wszystko i był pewny że to najodważniejszy czarodziej w Wielkiej Brytanii i nie tylko.
- Wiem że tęsknisz Al , nie martw się to z czasem stanie się naturalne i nie będziesz już tak tęsknił. Dobrze porozmawiajmy o czymś innym. Wiesz zastanawia mnie pewna rzecz. Mogę cię o coś zapytać ?
- Proszę , niech pan pyta.
- Chodzi o ceremonie przydziału , bo widzisz tiara zastanawiała się ponad 5 minut nad tobą. Wiesz może czemu chłopcze ?
- Nie mam pojęcia , mówiła ze jestem trudnym wyborem , trudniejszym niż mój ojciec. Ale nie wiem czemu trwało to tak długo , nawet nie czułem tego upływu czasu .
- Hmm widzisz Albusie takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko , raz na 10 , 15 lat. To naprawdę bardzo niezwykłe . Często ci uczniowie w przyszłości odgrywają jakąś istotną rolę, robią coś niesamowitego.
- Wie pan nie sądzę że będę niesamowitym czarodziejem , mój ojciec to największy czarodziej naszych czasów , wątpię bym zdołał go przebić albo mu nawet dorównać , nie jestem raczej utalentowanym czarodziejem , a przynajmniej na razie nie widzę tego po sobie.
- Młodzieńcze nie musisz dorównywać ojcu , fakt on jest największym czarodziejem stulecia , albo i późniejszych lat , ale ty możesz osiągnąć również bardzo wiele , poza tym nie musisz być niesamowicie uzdolniony , twój ojciec też nie był zdolnym uczniem, czuł się jak ryba w wodzie tylko na zajęciach obrony przed czarną magia ale to było przeznaczenie. Możesz też spojrzeć na mnie. Byłem kiepski ze wszystkiego , poza zielarstwem , z tego miałem najwyższe stopnie , fatalnie szły mi eliksiry i transmutacja, poduczyłem się trochę z obrony dzięki Harremu , jednak gdyby nie on nie zdał bym sumów podobnie jak wielu innych. Był wspaniałym nauczycielem.
- Naprawdę ? Przecież pan jest taki mądry.
- Nie jestem mądry ,a w dodatku jestem wielką niezdara , ale to już inna sprawa. Cóż tiara wie co robi , mam nadzieję że będziesz wielkim człowiekiem . Kurczę ale ze mnie mało uprzejmy czarodziej. Nie zaproponowałem ci nawet butelki piwa. Lepiej późno niż wcale , podać ci coś chłopcze ? - zdarzył wstać z fotela i podejść do barku.
- Dziękuję profesorze , ja już chyba pójdę , wie pan piątkowy wieczór najlepiej spędzać w gronie przyjaciół- chwycił oparcia fotela i podniósł się , dopiero teraz poczuł jak zdrętwiały mu nogi.
- Tak , masz rację , nie zatrzymuje cię , idź i baw się dobrze Abusie.
- Do widzenia profesorze.
- Do widzenia .- powiedział profesor stojący już w tyłem do drzwi , Al zobaczył jeszcze , że nalewka sobie do szklanki odrobinę whyski . Al zamknął drzwi gabinetu i poszedł spotkać się z Kate i Bradem w pokoju wspólnym. Zastanawiało go bardzo jednak słowa profesora " ci uczniowie często stają się kimś bardzo ważnym " . Albus nie wyobrażał sobie siebie jako kogoś wyjątkowego. Szedł tak korytarzami w ciszy zastanawiając się nad słowami nauczyciela .

Przepraszam za nieobecność , ale na biwaku harcerskim trudno o chwilę spokoju . Dziękuje za głosy i to , że czytacie to bardzo wiele dla mnie znaczy , kolejny rozdział już niedługo. Zapraszam do zostawienia gwiazdek. :D

Albus Severus Potter. Dalsze losy rodu Potterów.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz