Albus siedział na fotelu w pokoju wspólnym , była sobota , zeszły wieczór spędził z Kate i Bradem . Grali w szachy czarodziejów , Al grał najlepiej bo często grał z wujem Ronem a on był w tym najlepszy. Dzisiaj Al musiał udać się do biblioteki , potrzebował informacji do wypracowań na zielartwo , astronomię i historię magii. Była dopiero 9:15 ale biblioteka jest już otwarta zamierzał więc pójść i postarać się znaleźć książki do wszystkich wypracowań i może jedno z nich skończyć do południa. Wstał , przeszedł przez portret i ruszył w kierunku biblioteki. Udał się do działu roślin leczniczych. Potrzebował informacji o roślinach które pomagały w uleczeniu i zagojeniu rany po ugryzieniu sakwy brodatkowej. Znalazł egzemplarz " częste rany po zwierzętach magicznych , pomocne zioła " dla nie zaawansowanych , znalazł jeszcze " 101 ziół leczniczych , czyli apteka czarodzieja " rozsiadł się w bibliotece zaczął czytać w myślach książki , miał spory zwój pergaminu , kiedy znajdował coś przydatnego odczytywał to po cichu na głos a samo piszące pióro które dostał od mamy, zapisywało jego słowa. Był to bardzo przydatny gadżet Ale bardzo drogi kosztował 30 galeonòw . Mało kto w hogwarcie takie posiadał z wyjątkiem nauczycieli. Albus znalazł już sporo na zilearstwo dochodziła 10:45 postanowił ze poszuka teraz czegoś na astronomie. Tematem pracy był " wielki wóz " musieli napisać o jego odkryciu , wysypanej energii , symbolice , położeniu , znaczeniu dla czarodziejów i mugoli. Al znalazł książę " konstelacje nieba , tomik z okazji 12'lecia przelotu komety Mragara " Dosyć sprawnie szło mu zapisywanie notatek na pergaminie , najtrudniej było przerysować konstelacje , była to bardzo męcząca i monotonna robota. Kiedy skończył była już 12:24 , koło 13 zaczynał się obiad więc zwinął materiały , wziął książkę o walkach goblinòw od 13 do 15 wieku. Uznał ze upora się z tym wypracowaniem do 15 i spędzi jeszcze trochę czasu z Kate i Bradem , ale najpierw obiad. Poszedł więc do swojego dormitorium i wszystkie niezbędne rzeczy położył na łóżku. Dochodziła już 13 więc udał się do wielkiej sali , usiadł po prawej stronie Kate , ta przywitała go promiennym uśmiechem. - Część Al , gdzie podziewałeś się od rana ? - Byłem w bibliotece , pisałem wypracowania. - oznajmił nakładając sobie nieco dziczyzny i klusek śląskich ( tak nazywała je w domu mama , pokazała je jej nasza sąsiadka , która jest polką ale wiele lat mieszka w Angli ). Były to jego ulubione kluski .
- Och ja mam jeszcze do zrobienia jedno wypracowanie i jedno muszę przepisać bo uplamiłam pergamin sokiem Szeflery. Ale tym uplamionym zajmę się jutro.
- Ja skończę swoje do piętnastej.
- Ja pewnie też , słuchaj przejdziemy się potem na spacer po błoniach , ponoć będą trenować Ślizgoni. Chciałabym zobaczyć jak wygląda gra u nas w Hogwarcie.
-Pewnie Kate , możemy się przejść , jest dość ciepło ale sweter nie zaszkodzi.
- Super to o 15:30 w pokoju wspólnym ?
- Mi pasuje - uśmiechnął się do niej , nie mógł powstrzymać uśmiechu , przy niej chciał się śmiać cały czas.
Była już 15:30. Albus szedł po schodach z dormitorium wprost do pokoju wspólnego. Kate już czekała , dzisiaj ubrała się w granatową , jednolita sukienkę , granatowy , pasujący do sukienki sweterek , Al założył tylko granatowe jeansy , niezbyt wizytowa czarną bluzę z kapturem. Kate wyglądała świetnie jak zawsze. Zeszli ruchomymi schodami , zajęło im to trochę czasu , ponieważ źle ocenili kierunek ale po kilku minutach , trafili do wyjścia. Albus otworzył drzwi i poczuł powietrze na twarzy. Wyszli na zewnątrz , szli obok stadionu , obserwowali jak Ślizgoni podają sobie kafle i strzelają do bramek. Kate była zachwycona , jednak stwierdziła że to jeszcze nie poziom jaki obserwuję się na mistrzostwach. Poszliśmy dalej błoniami, powietrze jakby zgęstniało. Al miał wrażenie że może nadejść burza lecz na niebie poza lekką szczerością jesiennego nieba nie było żadnych dużych chmur. Szli błoniami wzdłuż zakazanego lasu , doszli aż do jeziora , stali na jego skraju. Al zaczął rozmowę.
- Podoba ci się w Hogwarcie ?
- Pewnie , jest super , dużo zajęć i pracy ale to normalne jak w każdej szkole.
- Chyba tak.
Usiedli na trawie , wpatrywali się w jezioro. Kate zamknęła oczy i położyła się na trawie. Teraz Al mógł w spokoju na nią patrzeć , uwielbiał to robić. Nagle Kate wstała , bez słowa usiadła z nienaturalnie wyprostowanymi plecami.
- Chcesz już iść Kate ? - Spytał patrząc na nią. Nie odpowiadała tylko siedziała bez ruchu z zamkniętymi oczami.
- Kate ? - Albus zaczął się niepokoić , czemu ona nie odpowiada? Czy coś się stało? I w tedy Kate otworzyła oczy , lecz były one jakby puste , nie widzące. Zaczęła poruszać ustami , Al usłyszał głos, tylko że to nie był jej głos , był jakiś inny.
- Cztery kwiaty , tyle cnót, każdy coś od siebie wzniósł, , wybieranie trudna rzecz , z czasem magia idzie precz , silne czary , wieków kilka lecz i to ulotne jest ,5 mędrzec już tu jest , jego moc przewyższy cień , kilka wiosen ma w zanadrzu , musi odkryć talent swój , i zobaczyć efekt czarów , taki jego jest już los , jest pokusa , pożądanie , oby nie omylił się , wtedy katastrofa spadnie i wybije wszystkich precz , pozostaną gołe mury , nic nie będzie , wiedza spłonie i zakończy magii czas , widać będzie tylko gruzy , żadnych oznak, życia brak , pozostaną tylko dwa a i na nie przyjdzie czas , wiec postaraj się i odkryj , gdzie twe miejsce jest na ziemi , tam się znajdziesz , gdy wybierzesz mądrze , lecz pamiętaj o przestrodze , nie poddawaj się i idź , jak twój ojciec , matka twoja , dumę , honor w sercu nieś.-
Wpatrywał się w Kate z przerażeniem , co to ma znaczyć , czy ona sobie z niego żartuje ? Tak ona musi się wygłupiać. Kate potrząsnęła głowa , przeszedł ja dreszcz , złapała się ręką za czoło. - Ała , ale boli mnie głowa. Spojrzała na Ala , ten musiał mieć tak przerażona minę , że od razu było widać iż coś się stało.
- Coś nie tak Albusie ? - nie wiedziała o co mu chodzi.
- Bardzo śmieszne Kate ale nie rób tak więcej. Nie musisz robić takich numerów bo idzie się przestraszyć.
- Jakich numerów , o czym ty mówisz ? - teraz zdezorientował ja do granic , o co właściwie mu chodziło?
- No bo ty zaczęłaś , przecież ty właśnie , no nie rób tak wiecej i tyle.
Teraz to on nie wiedział czy aby coś mu się nie przyśniło .
- Al powiesz mi o co ci wreszczie chodzi ? Czuje się jak idiotka , nie wiem co jest nie tak.
- Chyba powinniśmy iść do profesor Lobrn.
- Albus , tracę cierpliwość , możesz mi wytłumaczyć co ja ci takiego zrobiłam ? - zaczynał mnie coraz bardziej irytować , nie będzie ze mnie robił idiotki !
- Chodźmy , wyjaśnię ci po drodze.
Poszli w stronę zamku , na niebie było bardzo ciemno i ponuro lada chwila miał lunąć deszcz. Szli coraz to szybszym krokiem. Nagle gdzieś w obok zakazanego lasu uderzył piorun. Rozbrzmiał straszny huk .Kat aż odskoczyła ze strachu . I lunął deszcz. Popędzili biegiem do zamku , mając nadzieję zmoknąć jak najmniej.
CZYTASZ
Albus Severus Potter. Dalsze losy rodu Potterów.
FanfictionOpowieść ta będzie o losach Albusa Severusa Pottera . Ubolewalam nad tym że seria napisana przez autorkę tak szybko się skończyła więc postanowiłam napisać dalszy ciąg historii J.K.Rowing . To moja pierwsza opowieść , proszę o wyrozumiałość i zach...