Rozdział IV

43 4 4
                                    

Tańczylismy bez końca... Nic więcej mnie nieinteresowało.... Wszystko było takie idealne... Sen na jawie.. No oczywiście..! Znowu Aleks sobie marzysz... Zaraz się obudzisz i po zawodach. Ale nie obchodziło mnie to. Chciałam żeby to trwało wiecznie... I w pewnym momencie poczułam mocne szarpniecie za rękę... Nie wiedziałam co się dzieje i dopiero po chwili usłyszałam:
- Odbijanka Księżniczko.! Zabieram cie od księcia! - no oczywiście...
No kto to mógł być? Wojtek.... Znowu mu coś się nie podobało i musiał to rozpieprzyć. Znam go od parunastu minut i mnie już wpienia... . No ale zanim się spostrzeglam tańczyłam z nim. A Darek z Julką. W sumie czy można nazwać tańcem piruet za piruetem przez piruet..? Wydaje mi się że niezbyt... Zakrecilo mi się w głowie i powoli tracilam panowanie nad krokami i staniem mniej więcej na własnych nogach... Zaczęło mi się robić niedobrze. Niewytrzymalam i krzyknelam do Wojtka:
- Dość, przestań..! - ale gdzieżby mnie tak słuchał..! Na moje szczęście muzyka przestała grać i była przerwa więc mogliśmy usiąść.. DZIĘKI CI BOŻE...!
Pierwsza uciekłam z parkietu i usiadłam wygodnie na kochanej zbawiającej mnie ławce szczęśliwa, że jest już po wszystkim. Blisko mnie usiadł Darek i przypadkiem mnie trącił ręką. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a on na to odpowiedział uśmiechając się promiennie:
- Czy coś nie tak..? Siedzę za blisko Ciebie Słońce..? - i nachylił się w moją stronę... Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam robić... I kiedy nasze twarze dzieliły centymetry wszyscy przy stoliku wybuchneli śmiechem i Darek też się zaczął śmiać... Tylko ja siedziałam jak słup soli...
- Ojejku, nie obrażaj się - powiedział mi przez śmiech
- Skąd ten pomysł..? - zapytałam jak gdyby nigdy nic - wszystko gra jak trzeba.

Te dziwną wymianę zdań przerwał Wojtek:
- To komu piwka..?
- Przecież prowadzisz motor, nie możesz pić - zaprotestowała Julka
- To nie odpowiedź na moje pytanie - odburknął jej - z resztą nie możesz mi rozkazywać. Potrafię o siebie zadbać i wiem ile mogę wypić! - krzyknął
I zaczęła się ostra wymiana zdań. Skończyło się na tym, że Wojtek i tak kupił co chciał, nam fundnął soki. Darek powiedział, że w dobrym towarzystwie nie trzeba pić alkoholu i wziął sobie kawę mrożoną.

I wtedy spojrzałam na zegarek:23.00!!
- Przepraszam was na chwilę ale praca wzywa - powiedziałam, poczym wzięłam aparat i pobiegłam w tłum. Na chwilę musiałam się rozstać z nowymi znajomymi i pobiegłam zrobić parę zdjęć, żeby potem redaktor nie był zły, że nic nie robiłam... Bo jak się zacznę bawić to o zdjęciach można zapomnieć. Ale ja, choć niezbyt rozmowna prywatnie to w takim fachu niestety z ludźmi słów kilka trzeba zamienić... Pod stolika do stolika, tu o coś zapytać, tam wysłuchać kawału, do kuchni do pań kucharek uradowanych jak zawsze moją wizytą i suma sumarą zeszły mi dwie godziny nawet nie wiedziałam kiedy...
Dotarło do mnie, że czas się zbierać do domu i zacząć pisać relacje... I już byłam w drodze do domu kiedy poczułam rękę na ramieniu
- Te..! Chciałaś nam uciec bez pożegnania..? - tak, rozpoznalam ten głos. Odwróciłam się i zobaczyłam udajacego fucha Darka....
- Ty to masz pomysły... - prychnelam - właśnie was szukałam
-To się dobrze składa - uśmiechnął się promiennie - Bo my mamy zamiar cie odprowadzić - nie czekając na moją reakcje Julka wzięła mnie pod rękę i poszliśmy w kierunku mojego domu.

Długo jeszcze staliśmy przed domem i gadaliśmy... A o e musiałam się wreszcie pożegnać.... Pewnie go więcej nie zobaczę.... Aleks cicho bądź!
- Dobra Pani Julko - podeszlam do nie i ja przytuliłam - i Panowie, żegnam!

-E! E! E! - krzyknął Wojtek - a z nami już się nie pożegnasz - strzelił minę biednego kotka że Shreka
- No jak mogłabym zapomnieć o Was - zaśmiałam się - przytuliłam Wojtka i Darka. On nie chciał mnie puścić... Ale pod naciskiem Wojtka musiał
- Kochaś - zawołał Wojtek - ty się nie przyzwyczajaj..! Jedziemy do domu!
- Narka - rzucili wszyscy na odchodne.

Weszłam do domu. Wszyscy już spali. Brawo Kochana! Ochrzan rano masz jak w banku. Ale miałam to gdzieś. Przeżyłam boski wieczór..... Wykapalam się i włączyłam moje kochanie - laptopa. Zabrałam się do pracy... W tle nucił mi Alvaro - El mismo sol, a czas płynął z szybkością światła.... Kiedy byłam gotowa i wszystko znalazło się w sieci, spojrzałam na zegarek: 6.30!!! W sumie... To po co iść spać.....? - zaśmiałam się w duchu. Wyłączyłam mojego nocnego towarzysza, położyłam się w moje ukochanej, miękkiej pościeli i zasnełam śniąc o Nowym Tajemniczym (Nie) Znajomym i o tym co by było gdyby....?

Kochasz Czy Nie Kochasz...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz