Rozdział 3

427 36 6
                                    

Ilość słów: 1902

Głowa chłopaka troszkę pulsowała, kiedy wkładał swoje ulubione rurki. Wczoraj z Harry'm do niczego nie doszło, posiedzieli jeszcze trochę opowiadając o swoich przeżyciach. Louis w pierwszej chwili chciał mu wyjaśnić wszystko aby poznał prawdę. Oczywiście, nie że się zakochał bo sam był tego nieświadomy. Chciał przyznać się, że jest biseksualny ale nie starczyło mu odwagi. Widząc go tak uradowanego nie chciał mu przerywać. Szczęście to coś w życiu Tomlinson'a, które mu brakuje. Nie czuję tego. Oprócz wieczorów spędzonych w towarzystwie Loczka. Chwytał, każda chwile, w której byli razem był świadomy, że z końcem miesiąca wszystko się skończy i będzie miał jeszcze mniej czasu dla swojego przyjaciela. Ona mu go zabierze a wtedy zostanie sam tak jak wtedy w klubie. Potrząsnął głową próbując jakoś opróżnić swoją głowę z myśli. Chciał zacząć wszystko od początku.

Zamknął drzwi na klucz i udał się w stronę schodów. Kiedy przeszedł obok pokoju młodych momentalnie się spiął mógł usłyszeć spanie i jęki.

- Harryyyy! - przeciągłe jęknięcie wydobyło się z czyjegoś gardła a Lou od razu zbiegł na dół cały zaczerwieniony. Nie wiedział czy było to z zażenowania lub tego, że właśnie posłuchał ich kiedy właśnie pierdolili się w swojej sypialni.

Zniesmaczony próbując jakoś zagłuszyć dźwięki wydawane przez nich zaczął podśpiewywać jakąś znajomą mu melodie. Zszedł na dół prawie wywracając się schodząc z ostatniego stopnia ale szybko chwycił się balustrady. Kiedy odzyskał równowagę udał się w dalszą drogę. Bardzo burczało mu w brzuchu a kiszki skręcały. Był taki głodny nie jadł nic od przylotu, kiedy to z resztą wpadli na obiad do jakiejś restauracji. Przypomniał mu się widok karmiących się nawzajem kochanków. Jak by mógł to by zwymiotował ale nie miał czym.

Louis nie był jakim dobrym kucharzem i wiedział, że mógł nawet przypalić wodę. Nie chciał próbować. Wbił na rozgrzaną patelkę dwa jajka przyprawił je i zrobił najłatwiejszą jajecznice. Ślinka ciepła mu na zapach potrawy. Był tak zajęty wykładaniem dania na talerz, że nawet nie zauważył wchodzącego Harry'ego. Ten otworzył lodówkę szukając czegoś co mógł zjeść na szybko a dopiero wtedy Lou mógł go zobaczyć. Włosy miał potargane, opuchnięte usta, oraz kiedy mężczyzna spojrzał się lepiej na jego szyję zauważył mała malinkę. Louis'owi od razu odszedł apetyt, wiec kiedy zasiadł za blatem wyspy kuchennej dziobał tylko w nim widelcem.

- Nie jesteś głodny? - zapytał chłopak, który zasiadł obok niego z kanapką.

Lou tylko spojrzał w jego oczy od razu słysząc w głowie jego jęki. Wyobraził go sobie pod sobą, kiedy wił się pod jego dotykiem. Chciał aby krzyczał, że chce więcej. Mężczyzna stał się cały czerwony chowając twarz w dłoniach.

- Jakoś straciłem apetyt. - chwile odczekali w ciszy, a kiedy Lou podniósł widelec z jedzeniem drugi chłopak odetchnął z ulgą.

- Pamiętasz może, na którą mamy być na miejscu.

- Na 2 PM będzie okey.

- A Niall...

- Będzie dzisiaj. - Styles wiedział, że to dla Lou drażliwy temat Ni zawsze był przy nim, kiedy to Harry zostawiał go samego. To z nim upijał się w trzy dupy. Nie, że uważa Louis'a za dziecko, które trzeba pilnować ale też nie chce aby upijał się z jego powodu. Był trochę zły na Niall'a, nie żeby był zazdrosny co to to nie.

- Może jak przyjedzie wpadniemy do jakiegoś baru? - chciał jakoś zrekompensować mu te wszystkie stracone chwile.

- Czemu nie. - odparł od niechcenia przeżuwając. Louis szybko skończył jeść wiec zszedł z krzesła włożył brudny talerz do zmywarki i wyszedł z kuchni nawet nie patrząc na drugiego mężczyznę. On z kolei patrzył się na niego świdrującym wzrokiem do czasu, kiedy jego postara nie znikła z pola jego widzenia. Wtedy westchnął zabierając z sobą butelkę wody poszedł w swoją stronę.

Wedding ✖ LSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz