Rozdział 12

274 19 9
                                    

Ilość słów: 1239

Harry pov

Godzina na zegarze wskazuje 5 AM a ja dalej nie mogę spać. Przeczesuje palcami moje włosy i bardziej wtulam się w plecy drobnego szatyna przede mną. Słyszę jego równy oddech więc zamykam oczy delektując się ostatnimi chwilami z nim spędzonym.

Ślub. Jak ja mogłem to zrobić. Jak mogłem być tak głupi żeby posłuchać jej matki. Ponieważ to ona mi kazała święta spędzone z nimi były najgorszymi do tej pory. Sporo przepychu i dwulicowości innych ludzi. Nie kocham jej ale musiałem kupić ten pierdolony pierścionek. Jej matka tak się ucieszyła kiedy w Wigilię uklęknąłem na jedno kolano i poprosiłem o rękę. Co ja w niej widziałem? Właśnie przede mną leży najwspanialszy anioł jakiego mogłem w całym moim życiu spotkać. Niesamowite jet to że moją miłość znalazłem dosłownie pod nosem. Tyle lat przyjaźni. Było kilka chwil w których czasami za długo i nostalgicznie na siebie spoglądaliśmy oraz kilka momentów które pamiętam jak by były wczoraj. Nasz pierwszy pocałunek. Od szkoły średniej wiedziałem że Louis woli obie płci kilka razy nawet żartowaliśmy o tym że jedli nikogo odpowiedniego nie znajdziemy będziemy razem. Ale to były wtedy żarty a teraz to co innego.

Kocham go i to tak cholernie mocno. Ale. Właśnie jest to jedno "ale" - nie chce zranić Kendall.

Ostatni raz spoglądam w jego stronę po czym całuję w czoło i jak najciszej się da wychodzę z pokoju. Na dole słychać głosy więc szybko przechodzę do mojego prowizorycznego pokoju.

Opadłem na łóżko od razu chwyciłem telefon wchodząc w galerie. Spędziłem godzinę oglądając stare zdjęcia swoje oraz Louisa, kiedy do pokoju wszedł nie proszony gość.

- Co ty tutaj robisz Niall? - dorzuciłem telefon spoglądając na twarz zdyszanego blondyna.

- Musisz być z Lou. - warczy rzucając się na niego. Chwilę szarpie się z nim  nie mogąc podnieść się ze swojego miejsca, albo Niall mnie posłuchał i zaczął chodzić na siłownię lub jestem tak zmęczony życiem.

- Czy możesz mnie puścić. - warczę, Niall przełyka szybko ślinę puszczając moje ciało. Podchodzi do komody wyjmuje bluzkę oraz spodnie dresowe rzucając nimi we mnie.

- Zbieraj się, musimy ci coś udowodnić.

Przeszliśmy cały dom najciszej jak się dało nie zostając ani razu przyłapanym. Weszliśmy do małej altany blisko jeziora w którym znajdowali się Liam i Elena. Dwójka rozmawiała zawzięcie co chwile spoglądając w telefon.

- Jesteśmy. - zawołał Niall zasiadając na ławce a ja stanąłem z boku przyglądając się powstałej sytuacji.

Elena podniosła wzrok w stronę Niall'a a potem jej spojrzenie padło na mnie mrużąc oczami.

- Ty! - wskazała na mnie palcem przez co waham się i zamiast odpowiadać przyglądam się jej oczom.

- Jesteś debilem największym na świecie debilem! - podeszła w moją stronę jak dla mnie z zamiarem uderzenia mnie lub coś ale ona tylko odetchnęła ciężko i podała mi swój telefon.

Po tym co zobaczyłem doznałem szoku spodziewałem się po niej wszystkiego od oszukiwania mnie po zdradę ale nie byle jaką. Ta dwulicowa suka Kendal.

- Jak ona mogła to zrobić z moim kuzynem.

- Widzisz jest... Co kurwa, to twój kuzyn? - jej oczy powiększyły się do rodzajów spodków a telefon prawie wypadł jej z ręki ale Liam szybko zareagował łapiąc go w locie.

- Jeszcze lepiej! - krzyczy Niall podnosząc się ze swojego miejsca. - Nie jesteś wściekły?

- Nie.

Wedding ✖ LSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz