V

69 7 4
                                    

Po kilku minutach w końcu doszliśmy do kawiarni. Musieli niedawno ją otworzyć, ponieważ nigdy wcześniej o niej nie słyszałam.
Przed wejściem stało kilka osób, a wśród nich czarnowłosa dziewczyna, która ucieszyła się na widok moich nowych znajomych.
Super.
Brunetka szybko podbiegła do Gilinskiego i wskoczyla na niego. Rzuciła mi także zabójcze spojrzenie, ale to tylko szczegół.
- Liv, to je... - Jack G nie zdążył dokończyć, bo jego dziewczyna wciągnęła go do kawiarni. Reszta weszła za nimi.
Podniosłam jedną brew do góry.
- Musisz jej wybaczyć, ona juz taka jest. Ale Jack jest w niej chorobliwie zakochany. - odpowiedział mi na nie zadane pytanie Johnson.- I nie, nie tylko ty tego nie rozumiesz.
Po tych słowach mimowolnie moje kąciki ust powędrowały ku górze, a ja skierowalam się do wejścia. Jack chwycił mój nadgarstek, kiedy chciałam pociągnąć za klamkę.
- Nie. - Po tych słowach puścił moją dłoń i otworzył mi drzwi.
Nie ukrywam, zrobiło mi się miło. A w mojej głowie narodziło się pytanie, czy wszyscy chłopcy są tacy. Gdyby tak było, to chyba zaczęłabym żałować, że wcześniej z żadnym się nie zadawałam.
Wchodząc do pomieszczenia szybko znalazłam resztę znajomych. Zajęli przyjemny kącik kawiarni. Aaron pomachał do mnie.
- Co ci zamówić? - zapytal Cam, kiedy zajęłam miejsce obok niego.
- Nie trzeba. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Wow, robisz postępy Olivia.
- Dobra zamowię ci to samo, co dla siebie. - Powiedział i puścił do mnie oczko.
Dobra, teraz juz wiem, czemu nigdy nie zadawałam się z żadnym chłopakiem.
Kiedy kelnerka podeszła do naszego stolika, zaczęłam rozglądać się po reszcie lokalu. Od razu przyszła mi na myśl Camille, która na pewno zakochałaby się w tym miejscu. Dookoła nas było mnóstwo osób w mniej więcej naszym wieku.
Kurwa.
Przy stoliku na przeciwko mnie siedział Steve i właśnie pomachał do mnie. Zignorowałam go. Postanowiłam przyjrzeć się bliżej "swojej ekipie". Aaron razem z Johnsonem prowadzili zażartą rozmowę na jakis temat i chyba cieszyłam się, że jej nie słyszę. Cameron obok mnie pisał z kimś na fb. Mimo wielkiego zainteresowania uszanowalam jego prywatność i nie patrzyłam więcej w jego telefon. (Chyba) dziewczyna Gilinskiego była w trakcie mierzenia mnie wzorkiem, a kiedy popatrzyłam jej w oczy, rzuciła się na Jacka wpychając mu język do ust. Oczywiście sprawdzając przy tym czy ich obserwuję.
- Zaraz sie zerzygam. - powiedziałam pod nosem i usłyszałam chichot Camerona. - Idę do łazienki.
Nie zastanawiając się długo, czy to dobry pomysł ruszyłam pewnym krokiem, lecz niestety szybko ktoś stanął na mojej drodze.
- O, cóż za miłe spotkanie. - powiedział z ironią chłopak, na którego wpadłam.
Dlaczego zawsze muszę mieć takiego pieprzonego pecha?
Starałam się wyminąć sprytnie syna mojej wychowawczyni robiąc krok w prawo, ale niestety on doskonale to wyczuł.
- Czemu przede mną uciekasz? - zapytał, tym razem bez żadnej ironii.
- Nie uciekam. - powiedziałam nie myśląc nad tym zbyt długo.
No dobra uciekam. Ale kogo to obchodzi.
- Nie jestem ślepy.
Nie mialam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Zamurowało mnie. Staliśmy tak patrząc na siebie przez kilkanaście znacznie za długich sekund.

**
Okej, próbuję reaktywowac to opowiadanie. Kazdy komentarz motywuje mnie i jest mile widziany.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Salin [Cara Delevingne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz