- I nie usłyszysz - wywróciłam oczami, szarpiąc się z klamką samochodu, dobrze wiedząc, że i tak nie ustąpi.
Jak ogromnym idiotą trzeba być, żeby robić takie coś, zdając sobie sprawę, że nienawidzę szybkiej jazdy? Boje się jej cholernie od jednego momentu w przeszłości, a on to perfidnie wykorzystuje, by uzyskać ode mnie, jedna pieprzoną, nieistotną historię.
- To nie wyjdziesz - wzruszył ramionami, odpinając swój pas.
Warknęłam pod nosem, przymykając w złości oczy.
- Nie chcę o tym rozmawiać, zaakceptuj to - mruknęłam cicho, układając rękę na guziku odblokowującym drzwi, jednak została ona szybko strącona, przez palce chłopaka.
Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem, przez co odwróciłam głowę w drugą stronę, chcąc się od niego oderwać.
W aucie rozchodził się zapach tytoniu, który niemiłosiernie próbował dostać się do moich płuc
- Możesz tyle nie palić? - sapnęłam, zasłaniając nos dłonią.
- Nie mogę - rzucił sucho, demonstracyjnie zaciągając się, długim, białym papierosem.
- Twoja matka czeka na ciebie w domu - skubnęłam dolną wargę zębami, mając ogromną nadzieję, że chociaż trochę odpuści.
- Nie obchodzi mnie to.
- A powinno - wtrąciłam szybko, idąc w ślady chłopaka, odpinając swój pas.
Jego zachowanie zaczyna działać mi na nerwy. Zachowuje się jak czternastolatek, któremu duma nie pozwala schylić czoła.
- Nie pytałem Cię o zdanie - ułożył ręce na kierownicy, mimo że nadal staliśmy na poboczu.
- Nigdy mnie o nie nie pytasz - wzruszyłam ramionami.
- Bo za dużo mówisz - stwierdził, zerkając w lusterko.
- Ja za dużo mówię? To ty jeszcze przed chwilą cisnąłeś w stronę własnej matki, niecenzuralnymi słowami, prawdopodobnie ją tym raniąc! - podniosłam nieco głos, mając ochotę się na niego rzucić. Czy on naprawdę nie widzi, że inni także mają uczucia i coś do powiedzenia?
- Spierdalaj - warknął niskim głosem, sprawiając że ucichłam.
Odwróciłam głowę w stronę okna, opierając o nie policzek. Przymknęłam oczy, próbując opanować natłok słów, który w tej chwili cisnął mi się na język.
- Jesteś aroganckim, pozbawionym jakiegokolwiek wyczucia, gnojem - szepnęłam, przez zaciśnięte zęby.
- Odpuść sobie - mruknął obojętnie, wyrzucając kolejny niedopałek przez delikatnie uchyloną szybę.
- To ty mnie trzymasz w tym samochodzie, wbrew mojej woli - uderzyłam z otwartej dłoni w deskę rozdzielczą, próbując być chociaż trochę bardziej stanowcza.
Brwi szatyna uniosły się do góry, zwinnie odblokowując drzwi. Korzystając z okazji, pociągnęłam za rączkę, wychodząc na zewnątrz. Rozejrzałam się na boki, patrząc na ruchliwą jezdnię, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Ruszyłam przed siebie, oplatając swoje odkryte ramiona rękoma.
Perspektywa Janka:
Bycie twardą i stanowczą wcale nie wychodzi jej, tak jak sobie to wyobraża. Może mówi w mocniejszy sposób, ale jej oczy krzyczą, że za to przeprasza. To jest naprawdę zabawne, kiedy próbuje mi w jakiś sposób dogryźć, tylko ciągle nie może go znaleźć.
Patrzyłem spokojnie, jak jej ciało porusza się powolnym tempem przed siebie. Pokręciłem rozbawiony głową, przeczesując ręką włosy.
Kiedy jej postura zniknęła z mojego pola widzenia, odpaliłem samochód, ruszając poboczem do przodu. Jechałem naprawdę powoli, tuż za plecami dziewczyny, w zamian otrzymując głośne klaksony samochodów, jadących z naprzeciwka.
CZYTASZ
You saved my life
Fanfic"- Moja propozycja brzmi tak - spojrzał na mnie znacząco - Rzucasz pracę, jesteś moja, dostajesz trzy tysiące miesięcznie - wypowiedział na jednym tchu. Stałam w miejscu analizując to, co własnie powiedział. Pokręciłam niedowierzająco głową. - Co? C...