To są chyba jakieś żarty. Wczoraj cały dzień zastanawiałam się co mam zrobić, co okazało się kompletną stratą czasu. Teraz został mi jeden dzień na znalezienie w całym domu, jednego małego przedmiotu, wielkości opuszka palca. To jest niedorzeczne. Przecież on może być w każdym najmniejszym zakamarku jego mieszkania. Chodziłam po swoim pokoju, nerwowo ciągnąc się za końce włosów.
- Ale ze mnie idiotka - jęknęłam rozpaczliwie, siadając na łóżku i chowając twarz w dłonie. Co ja sobie myślałam, idąc na imprezę i pijąc tak dużą ilość alkoholu? Że jakiś miły pan zauważy, że nie jestem poczytalna i kulturalnie odprowadzi mnie do domu? Widocznie nie mam wyobraźni. W każdym razie, teraz nic już nie poradzę, bo co się stało to się nie odstanie. Podniosłam się z łózka podchodząc do lustra. Podciągnęłam delikatnie koszulkę do góry, spoglądając na swój brzuch, na którym było widać już mniej zaczerwienione, ale nadal widoczne plamki. Skrzywiłam się, zagryzając wewnętrzną stronę policzka. Brzydzi mnie sama myśl, że ten człowiek położył na mnie swoje ręce.
Opuściłam koszulkę, jednocześnie wypuszczając głośno powietrze z ust. Przeszłam kolejny raz, wzdłuż pokoju, rozmyślając w jaki sposób mam znaleźć to, o co mnie prosił Matt. Złapałam za telefon leżący na łóżku, wsuwając go do tylnej kieszeni spodni. Skierowałam się do wyjścia z pokoju, zabrałam kurtkę i nic nie mówiąc Oldze, wyszłam z domu. Zimne powietrze uderzyło w moją twarz, co sprawiło że na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Poprawiłam zamek w kurtce, podpinając ją pod samą szyję. Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony, co mnie niesamowicie w tym momencie denerwowało. Wsunęłam ręce do kieszeni i patrząc pod nogi zaczęłam kierować się w stronę domu Janka.
Kiedy znalazłam się na schodach, zapukałam delikatnie do drzwi. Obejrzałam się dookoła, czekając aż chłopak przyjdzie mi otworzyć. Cisza. Westchnęłam, klepiąc się po kieszeniach spodni z nadzieją, że zabrałam ze sobą klucze. Odsunęłam kieszonkę, na górze mojej kurtki, jednocześnie wypuszczając powietrze z ulgą. Nie chciało mi się teraz wracać do domu, tym bardziej, że zdążyłam zmarznąć idąc w jedną stronę. Wyciągnęłam mały kluczyk z kieszeni, następnie wsadzając go do drzwi i przekręcając nim w lewą stronę. Przechodząc przez próg domu, zerknęłam na zegarek, który pokazywał godzinę dziewiątą trzydzieści.
Pokręciłam głową rozbawiona, zdając sobie sprawę, że ta godzina nie jest jedną z godzin o której wstaje Jaś. No cóż, będzie się musiał przyzwyczaić.
Zdjęłam kurtkę, wieszając ją na wieszak, stojący obok lustra. Powolnym krokiem, skierowałam się na górę, idąc w stronę pokoju chłopaka. Uchyliłam cicho drzwi, prześlizgując się do środka. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy zobaczyłam że moje podejrzenia się sprawdziły. Chłopak spał w dość śmiesznej pozycji, co sprawiło że chciało mi się śmiać. Podeszłam cicho do łózka, kładąc się na nim. Nawet nie zdążyłam położyć głowy na poduszce, a ręka chłopaka objęła mnie w pasie. Przekręciłam głowę w jego stronę, od razu przenosząc wzrok na jego ciemne oczy.
- Nie chciałam Cię obudzić - skrzywiłam się, jednocześnie przybliżając do niego i wtulając głowę w klatkę piersiową.
- Zawsze możemy pospać razem - ziewnął, następnie całując mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się, unosząc głowę do góry, by była mniej więcej na tym samym poziomie co jego. Ułożyłam rękę na jego policzku, gładząc go kciukiem. Przymknęłam oczy, układając głowę na jego ramieniu. Może to dobry pomysł, żebym się przespała, patrząc na to, że ta noc nie należała do najlepszych. Przeniosłam drugą rękę, na klatkę piersiową chłopaka, zamykając całkowicie powieki.
***
Przebudziłam się, rozglądając po pokoju. Przetarłam oczy ręką, po chwili orientując się, że tym samym ruchem mogłam rozmazać swój makijaż. Westchnęłam przeciągle, obracając się na drugi bok. Kiedy zauważyłam, że nie ma obok mnie chłopaka, szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Czy to jest ten moment, kiedy powinnam zacząć szukać chipa? Janek będzie myślał, że wciąż śpię. Przełknęłam nerwowo ślinę, odgarniając kołdrę ze swojego ciała. Cicho podniosłam się z łóżka, próbując ograniczyć jego skrzypienie. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, przechodząc na palcach wzdłuż pokoju. Nie mam pojęcia od czego mam zacząć. Rozejrzałam się dookoła, skanując każdy kawałek jego pokoju. Łóżko, szafa, komoda, kolejna szafka - dążyłam wzrokiem po kolejnych miejscach, zastanawiając się gdzie może się to znajdować. Podeszłam do ciemnej półki, uchylając ją delikatnie. Skrzywiłam się na widok kilkunastu książek leżących w idealnym porządku. Zamknęłam cicho półkę, wplątując ręce we włosy. Przeszłam kilka kroków do przodu, obracając się wokół własnej osi. Moje oczy rozbłysły, kiedy zauważyłam wielki czarny laptop, leżący na szafce obok łóżka. Zaczęłam kierować się w jego stronę. Kiedy usłyszałam dźwięk otwierania drzwi obok, sapnęłam z przerażeniem, stając w miejscu i nie wiedząc co zrobić. Czuję się cholernie źle z tym co robię, a tym bardziej nie chcę zostać przyłapana na grzebaniu w jego rzeczach. Stałam w miejscu, wsłuchując się w kroki chłopaka, które ewidentnie pokazywały że schodził po schodach. Odetchnęłam z ulgą, podchodząc bliżej laptopa. Przeniosłam go na swoje kolana, oglądając go z każdej strony. Nie mam zielonego pojęcia gdzie on powinien być umieszczony. Jęknęłam cicho, odkładając go na miejsce. Zacisnęłam usta, sięgając po futerał laptopa i powoli wsuwając ręce do jego kieszonki. Rozszerzyłam oczy czując pod palcami mały, cienki przedmiot. Wyciągnęłam go szybko na zewnątrz, uśmiechając się do siebie. Poszło całkiem szybko, o ile to jest właściwa rzecz. Nie myśląc dłużej, wsadziłam mały kawałek metalu do przedniej kieszeni spodni, równocześnie z momentem otwierania się drzwi.
CZYTASZ
You saved my life
Fiksi Penggemar"- Moja propozycja brzmi tak - spojrzał na mnie znacząco - Rzucasz pracę, jesteś moja, dostajesz trzy tysiące miesięcznie - wypowiedział na jednym tchu. Stałam w miejscu analizując to, co własnie powiedział. Pokręciłam niedowierzająco głową. - Co? C...