Rozdział 13: Wymiar mroku

429 33 2
                                    

Wyjęliśmy z kieszeni dwie czarne kulki. Teraz przyszedł czas na ratunek dla Rosaly i Davida. Ruszyliśmy do wymiaru mroku.

Zrobiło się ciemniej. Otworzyłam oczy. W wymiarze mroku nie było już tak ładnie, jak w poprzednich. Niebo było szare. Ziemia miała kolor czarny. Wszędzie było widać strzeliste góry albo jeziora smoły. W powietrzu unosił się dość nieprzyjemny zapach. Było tu też trochę tajemniczo. Lekka mgła unosiła się dookoła. Za nami było widać górę w kształcie dłoni wyrastającej z ziemi, na której stał ogromny zamek królowej tego świata.
- To co teraz robimy? - spytałam kolegi.
- Może chodźmy do Królowej? Ona może będzie znała panią Russell i będzie wiedziała co zrobiła z Rosaly i Davidem.
Poszliśmy więc w stronę zamku.

Po drodze widzieliśmy stado mrocznych pegazów. Były to czarne konie z czerwonymi oczami i czarnymi, dużymi skrzydłami. Spacerowały w pobliżu niewielkiej góry, a kilka koni nad nią latało. Mimo, że były mroczne i tajemnicze, to bardzo mi się podobały.

Podeszliśmy pod skałę w kształcie dłoni, na której stał zamek.
- Jak my mamy tam wejść? - spytałam kolegi.
- Nie mam pojęcia. Obejdźmy ją dookoła. Jakieś wejście musi być.
Rzeczywiście było. Z tyłu, w głąb góry wchodziły kręte, wykute w kamieniu schody. Jake wszedł pierwszy, a ja tuż za nim. Schody były bardzo długie a korytarz wąski. Wyjście znajdowało się tuż przy bramie wejściowej do mrocznego zamku. Ostrożnie weszliśmy do środka. Na ścianach wisiały świeczniki i oświetlały długi korytarz.

Nagle usłyszeliśmy kroki. Schowaliśmy się za ścianą. Na korytarzu pojawiła się kobieta. Gdy podeszła bliżej zobaczyliśmy, że to pani Russell. Wyglądała tylko trochę inaczej. Na głowie miała czarny diadem a ubrana była w długą suknię. Tuż za nią szła dziewczyna, mniej więcej w naszym wieku. Była bardzo do niej podobna. Również, jak pani Russell, miała czarne włosy, lecz jej były proste. Nosiła czarną, dopasowaną sukienkę prawie do kolan. Na nogach miała niskie buty na koturnach. Za nimi ktoś biegł. Była to kobieta ubrana w brązową, brudną sukienkę. Jej ciemnobrązowe włosy były spięte w dużego koka.
- Królowo! - zawołała.
Pani Russell i dziewczyna odwróciły się.
- To pani Russell jest królową mroku? - szepnęłam do Jake'a.
- Najwyraźniej tak... - odpowiedział zmartwiony.
Znów spojrzeliśmy na kobiety.
- O co chodzi!? - wykrzyknęła.
- Chciałam poinformować, że... Emily i Jake są już w naszym wymiarze - powiedziała służąca spuszczając głowę.
- W takim razie wyślij widma, by ich odszukali, schwytali i zaprowadzili do Czarnej Komnaty, do reszty zdrajców.
- Dobrze - odpowiedziała kobieta i pobiegła z powrotem.
- My, Camely, pójdziemy odwiedzić naszych więźniów. Chodź, córeczko - powiedziała pani Russell.
Obie skręciły korytarzem w lewo i poszły schodami w dół.
- To co teraz? - spytałam.
- Chodźmy za nimi. Spodziewam się, że mówiła o Rosaly i Davidzie.

Poszliśmy za kobietą i jej córką. Najpierw schodami w dół, a potem krętym korytarzem w prawo. Na jego końcu były jakieś drzwi. Obie weszły do środka zostawiając je uchylone. W lewo korytarz szedł dalej a po jego bokach stało mnóstwo wielkich skrzyń. Schowaliśmy się za najbliższą.
- Wypuść nas stąd! - usłyszałam krzyk.
Ten głos znałam doskonale. To był David. Gdy tylko go usłyszałam poczułam ciepło w sobie. Nic mu nie jest
- Niby dlaczego? - powiedziała Camely nieco piskliwym głosem.
- Na razie jesteście mi potrzebni. Do wymiaru mroku przybyli wasi przyjaciele, Jake i Emily. Będą na pewno chcieli was uwolnić. Wpadną tym w moją pułapkę i będę miała tu całą czwórkę - powiedziała pani Russell.
- I co z nami dalej zrobisz? - usłyszałam głos Rosaly.
- Z wami? Jeszcze nie wiem. Pewnie nakarmię wami mroczne widma. Nie jesteście mi potrzebni. Chcę tylko Emily - odpowiedziała Królowa Mroku.
Chce mnie? Dlaczego? O co tu chodzi?
- Ona ci się nie podda! Uwolni nas i zabierze z powrotem na Ziemię - powiedział David.
- Wątpię. Wysłałam po nich straż. Już niedługo zobaczysz swoją koleżankę. Choć długo się nią nie nacieszysz - zaśmiała się.
- Tak! Niedługo ci ją przyprowadzimy - dodała Camely.

Obie wyszły z komnaty zamykając za sobą drzwi. Klucz od nich powiesiły na ścianie niedaleko i poszły. Odczekaliśmy chwilę, aż nie było już słychać kroków i wyszliśmy z kryjówki. Wzięłam ze ściany klucz i otworzyłam drzwi.

Moja MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz