Nagle usłyszałam gwar.
- Budzi się - powiedział David.
Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w białym pomieszczeniu. Leżałam na łóżku.
- Gdzie ja jestem? - spytałam cicho.
- W szpitalu - odpowiedziała moja mama.
Wokół mojego łóżka stało dużo osób. Byli tam moi rodzice z Olivią, rodzice Davida, lekarz, pani Evans, Roxy z mamą, David, Jake i Rosaly. David siedział na brzegu mojego łóżka i trzymał mnie za rękę.
- Co się stało? - spytałam.
- Wygrałaś - powiedział Jake.
- Pamiętam, że walczyłam z panią Russell.
- Tak i pokonałaś ją. Odebrałaś jej moc mroku - powiedziała pani Evans.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Twoja magia okazała się być na tyle silna, że udało ci się pozbawić mocy samą Królową Mroku. Trafiając w jej dłonie strumieniem wody pod odpowiednim kątem, przy odpowiedniej sytuacji ona wlała się w nie ściągając z niej całą moc. Już jej nie ma. Czarny płyn, który potem płynął z jej rąk to była właśnie jej moc mroku. Odebrałaś jej ją w ostatnim momencie.
- Uratowałaś mi życie, kochana - wtrącił David.
- Pani Russell trafiła Davida mrocznym piorunem. Jest to bardzo potężna moc wyciągająca z ciebie całą energię. Gdybyś nie pozbawiła jej wtedy mocy już by go tu nie było - powiedziała znów pani Evans.
Spojrzałam na chłopaka. Na samą myśl, że mogłam go stracić chciało mi się płakać. Miałabym zostać sama? Po policzku spłynęła mi łza.
- Nie płacz, słonko. Już dobrze. Nic mi nie jest - powiedział przytulając mnie.
Spostrzegłam, że chłopak ma zabandażowaną lewą rękę.
- Co ci się stało? - spytałam.
- To też przez panią Russell. Gdy uderzyła we mnie tym piorunem siła była tak wielka, że moja ręka została złamała. Na szczęście się zagoi - odpowiedział uśmiechając się.
- Emily, gdybyś się wtedy widziała. Wpadłaś w furie. Włosy zmieniły ci się w fale a z oczu błysnęło jasne, błękitne światło. Ja sam się trochę przestraszyłem - powiedział Jake.
- Włosy po tym zmieniły ci kolor, spójrz - dodała Rosaly.
Chwyciłam kosmyk swoich włosów. Faktycznie, mają teraz lekko błękitny odcień.
- Powinno ci to zniknąć jak w pełni odzyskasz siły - powiedziała pani Evans.
- Są piękne - uśmiechnęłam się.
- Teraz musisz odpoczywać. Gdy zaatakowałaś panią Russell, by bronić przyjaciół, zużyłaś całą swoją energię. Dlatego potem zemdlałaś.
- Cieszę się, że nic ci nie jest - powiedziała Roxy.
- Emily? Mam ci jeszcze coś do powiedzenia - powiedział wtedy David.
- Co takiego?
- Widziałem jak zareagowałaś na atak pani Russell na mnie. Niestety nie pamiętam dalej niż do momentu, w którym trafiłaś ją strumieniem wody. Potem same zamknęły mi się oczy. Słyszałem potem jeszcze chwile głos, a potem już nic nie pamiętam. Mimo wszystko dziękuję ci za wszystko co zrobiłaś.
Przez chwile patrzył na mnie uśmiechnięty.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał.
Otworzyłam szeroko oczy i usta. Chyba nie do końca jeszcze w to wierzyłam. Poczułam wielką radość.
- Oczywiście. Kocham cię David - odpowiedziałam siadając na łóżku i mocno przytuliłam się do niego.
- Ja ciebie też... - powiedział.
- Jakie to słodkie - powiedziały równo Roxy i Rosaly.
Byłam bardzo szczęśliwa. Przyjaciel oraz chłopak moich marzeń wreszcie się zdecydował, by ze mną być.
- Siedząc w zamku mroku zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo cię potrzebuje. Czas zrobić kolejny krok do przodu. Nie mogę się bać - powiedział David.
- Bać? Czego?
- Związku. Odpowiedzialności. Teraz już wiem. Wiem, że bardzo cię kocham. Jeśli ciągle bym się bał w końcu mógłbym cię stracić.
Spojrzałam na rodziców i położyłam się z powrotem.
- A wy, nie macie nic przeciwko temu, prawda? - spytałam uśmiechając się.
- Nie, córeczko. Widać, jaka jesteś przy nim szczęśliwa - powiedziała moja mama. - Ja od początku wiedziałam, że kiedyś będziecie razem. Łączy was wyjątkowa więź.
- To dobry chłopak dla ciebie. Przez całe dwa dni, jak tu leżałaś, praktycznie nie ruszał się z twojego łóżka. Kocha cię i to widać. Wiem, że będzie potrafił się tobą zaopiekować - powiedział mój tata uśmiechając się do Davida.
- A wy? - spytał chłopak swoich rodziców.
- Emily broniła cię przed złą królową nie zastanawiając się nad tym, że może jej się coś stać. Bardzo ci dziękujemy za uratowanie życia naszego jedynego syna. Bądźcie razem szczęśliwi - powiedział tata Davida patrząc na mnie.
Uśmiechnęłam się. Jego mama skinęła głową zgadzając się ze słowami męża.
Spojrzałam na Jake'a.
- Spokojnie, Emi. Już się z tym pogodziłem, że nie mam u ciebie najmniejszych szans... - powiedział.
- Ale zawsze będziesz moim przyjacielem.
- No dobrze. Już koniec tych czułości - przerwał lekarz. - Koniec odwiedzin. David, do siebie. Dziewczyna ci się już obudziła. Poza tym, masz łóżko obok niej.Wszyscy pożegnali się z nami i wyszli z pokoju, a w środku został tylko David, ja i doktor.
- Ale przecież nic mi już nie jest - powiedział chłopak.
- David, do siebie, albo przeniesiemy cię do innej sali, a swoją dziewczynę zobaczysz dopiero za tydzień, jak stąd wyjdzie.
- No dobra...
David puścił moją rękę i poszedł na łóżko obok, jak kazał lekarz. Doskonale jednak wiedziałam co zrobi, gdy on stąd wyjdzie.
- Dobrze wiesz, że musisz zostać tu na obserwacje. Musimy wiedzieć czy coś jeszcze się nie dzieje z tobą po uderzeniu mrocznym piorunem.
- No wiem...Lekarz powiedział, że przyjdzie wieczorem i wyszedł z sali. David zrobił to, co przewidywałam. Wstał i znów usiadł obok mnie.
- To mamy do wieczora zrzędę z głowy - powiedział.
Roześmiałam się.
- On zawsze jest taki marudny?
- Tak. Masakra. Wczoraj był nawet bardziej. Nie do wytrzymania. Przespałaś najgorsze.
- To dobrze - znów się śmiałam.
- Mam coś dla ciebie, kochanie.
- Co takiego?
Chłopak sięgnął do szuflady szafki przy swoim łóżku. Wyjął z niej naszyjnik. Taki sam, jak ten, który zniszczyła mi pani Russell.
- Zrobiłem dla ciebie go od nowa. Widziałem, co zrobiła ci z poprzednim.
- Zniszczyła mi pamiątkę po cudownym wieczorze.
- Dlatego daje ci drugi, kochanie - uśmiechnął się.
Chłopak zawiesił mi go na szyi.
- Dziękuję - powiedziałam patrząc mu w oczy.
CZYTASZ
Moja Magia
FantasySą cztery magiczne zdolności i osiem mocy. Magia jest na świecie wszechobecna. W małym miasteczku mieszka Emily Hudson, zwyczajna dziewczyna, choć wyróżniająca się nietypową, nietutejszą urodą. Ma przyjaciół, chodzi do szkoły. Lecz nagle, któregoś d...