Rozdział 14: Walka

395 33 1
                                    

Cała komnata była wykuta w ogromnej bryle węgla. W jednym z narożników były kraty. Za nimi na podłodze siedzieli związani ze sobą tyłem David i Rosaly. Oboje byli nieco ubrudzeni węglem. Gdy usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi spojrzeli w ich stronę.
- Emily? To naprawdę ty? - powiedział David na nasz widok.
- To ja i Jake - powiedziałam uśmiechając się.
- Tak się cieszę, że cię widzę. Jak ci się udało przed nią uciec?
- Ukryliśmy się w korytarzu za skrzynią.
- Pomogłem jej trochę - wtrącił Jake.
- Wiecie może gdzie jest klucz do tych drzwi?
- Wisi tam na ścianie - powiedziała Rosaly wskazując ruchem głowy na ścianę obok drzwi wejściowych.
Jake wziął duży klucz i otworzył drzwi więzienia. Weszliśmy do środka, rozwiązaliśmy przyjaciół i wyszliśmy z za krat.

David spojrzał na mnie a ja na niego. Oboje dokładnie wiedzieliśmy, co chcemy w tej chwili zrobić. Chłopak podbiegł do mnie, położył mi dłonie w tali a ja oplotłam go rękoma wokół szyi.
- Tęskniłam... - powiedziałam cicho zamykając oczy.
David przysunął mnie do siebie i zaczął całować. Byłam taka szczęśliwa, że znów jesteśmy razem. Nie mogłam uwierzyć, że udało mi się go odnaleźć. Całowaliśmy się chwilę. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić na oczach Jake'a, ale za bardzo tęskniłam za Davidem.
- Emily, a podobno jesteście tylko przyjaciółmi - zachichotała Rosaly.
- Później będziecie mieć na to czas. Wynośmy się stąd jak najszybciej - powiedział Jake.

Nagle usłyszeliśmy czyiś śmiech. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę drzwi. Stała tam pani Russell. Zamknęła drzwi i weszła do środka.
- No proszę, jaki słodki obrazek. Aż żal wam było przerywać - powiedziała patrząc na mnie.
- Czego znowu chcesz? - powiedział David.
Kobieta skierowała rękę w stronę Rosaly i Jake'a i związała im ręce i nogi magicznym, mrocznym sznurem.
- Emily! - krzyknął Jake.
- Pomóż im a twój ukochany chłopak też oberwie - powiedziała.
Spojrzałam na Jake'a i Rosaly, a potem znów na złą królową.
- Czego chcesz? Uwolnij moich przyjaciół - powiedziałam.
- Nie wiesz? Mam dość tego, że jestem traktowana jako najgorsza z wszystkich dzieci Królowej Magii. A ty masz coś, dzięki czemu uda mi się przejąć władzę nad światem i wszystkimi wymiarami. Bardzo długo cię szukałam ale udało mi się. Teraz potrzebna mi jest tylko twoja niezwykła moc, Emily. Porwałam ich żeby cię tu zwabić i widzę, że mi się udało. Teraz mi nie uciekniesz.
- Co jest w mojej mocy takiego, że chcesz mi to ukraść?
- Nie powiedzieli ci? Cóż... Jesteś niezwykła i wiem, że od dawna to odczuwasz. Wyróżniasz się z tłumu i wyglądem, i różnymi cechami. Nie zastanawiało cię to nigdy dlaczego taka jesteś? Dlaczego masz inną urodę, dlaczego nie osiągnęłaś jeszcze pełni mocy, dlaczego nie możesz dotknąć nikogo, kto też ma moc?
- Skąd tyle o mnie wiesz? Czego mi nie powiedzieli i kto?
- Jak to kto? Twoi rodzice. Z resztą nie ważne. I tak nic to nie zmieni, bo zaraz odbiorę ci tę moc.
- Nie oddam ci niczego!
- Nie ma szans, że ci się to uda - powiedział David.
- Owszem, uda - powiedziała zła królowa strzelając w chłopaka mroczną błyskawicą.
David odskoczył w bok, więc kobieta nie trafiła.
- Zostaw go! - krzyknęłam.
- Ta wasza przesłodzona miłość nie doczeka kolejnego dnia - powiedziała ponownie strzelając czarnym, jak noc piorunem w Davida.
Tym razem trafiła.
Chłopak przewrócił się na ziemię. Wokół niego pojawiło się mnóstwo małych błyskawic. Powoli zaczął tracić siły. Odwróciłam się w jego stronę. Bardzo chciałam mu pomóc lecz bałam się, że kobieta strzeli i we mnie.
- A co ty masz za piękny naszyjnik? - powiedziała.
Skierowała dłoń w moją stronę i w magiczny sposób zerwała mi czerwony kamień z szyi.
- Oddaj mi go!
Zła królowa zaśmiała się.
- Muszę jakoś zmusić cię, żebyś pokazała mi swoją moc, żeby ukraść ci twoją magię.
Kobieta podrzuciła naszyjnik do góry i strzeliła czarnym piorunem roztrzaskując go na miliony małych kawałków.
- To jest moja magia! Nigdy mi jej nie zabierzesz!
Zamachnęłam się i strzeliłam w nią strumieniem wody. Królowa mroku wyczarowała przed sobą czarną bańkę, która wciągnęła do środka całą wodę. Zmieniła się ona w niebieskie iskierki, które następnie wniknęły w ciało kobiety. Tym samym ja poczułam się słabiej.
- I co? - uśmiechnęła się dumnie. - Trochę mi zajęło wynalezienie sposobu, jak wydobyć od ciebie twoją magię. Ale potrzebuję silniejszego ciosu w moim kierunku. No dalej, wiem, że potrafisz. Użyj na mnie mocy.
- Emily, nie daj się sprowokować. Nie używaj magii - powiedział Jake.
Ja jednak nie słuchałam go. Zdenerwowana i nieco przestraszona wpatrywałam się w złą kobietę.
- Spójrz tylko na swojego Davida. On umiera. Umiera przez ciebie - powiedziała.
Te słowa były dla mnie jak cios w samo serce. Nie rozumiałam co jest w mojej mocy takiego wyjątkowego, ale wiedziałam, że nie oddam jej tego. Nie poddam się. Muszę ocalić moich przyjaciół.

Poczułam przypływ adrenaliny a razem z nią moc, jakiej jeszcze nie czułam. Moje włosy zmieniły się w morskie fale a z oczu błysnęło mi jasne, niebieskie światło.
- Nie masz prawa nawet próbować odebrać mi mocy! - krzyknęłam.
Moje włosy zaczęły jeszcze mocniej falować na wszystkie strony, lekko co chwile się wydłużając, a jasnoniebieskie światło z moich oczu zaczęło świecić jeszcze jaśniej. Szybko wyciągnęłam ręce przed siebie i trysnęłam z nich wielkim strumieniem wody prosto w kobietę. Zdziwiona siłą mojej magii nie zdążyła nawet użyć swoich mocy. Wyciągnęła tylko ręce przed siebie a szeroki strumień wody z moich rąk wpłynął prosto w nie wnikając wewnątrz. Królowa zaczęła krzyczeć, a ja nie przestawałam. Moc uniosła mnie lekko nad ziemię. Kierowałam strumień wody w kobietę tak długo, jak umiałam.

W końcu mimowolnie spuściłam ręce i opadłam na ziemię. Moje oczy i włosy wróciły do normalnego stanu. Tak silna moc wyczerpała wszystkie moje siły. Ledwo stałam na nogach ogłuszona swoim własnym atakiem przeciw złej kobiecie. Nie miałam pojęcia, że tak potrafię. Natomiast zła kobieta stała przede mną całkowicie osłupiona. Spuściła ręce a z nich zaczął kapać czarny płyn. Sznur na rękach Rosaly i Jake'a oraz pioruny wokół Davida zniknęły. Jake zamroził drzwi, by Królowa Mroku nie mogła uciec. Ona w dalszym ciągu stała wpatrując się we mnie oszołomiona a z jej dłoni kapała czarna ciecz.
- Zwiąż ją Rosaly. Szybko! - powiedział Jake.
- Ale ja nie wyczaruje z węgla żadnej rośliny... Jest za twardy a ja za bardzo osłabiona... Nie mam siły... - powiedziała dziewczyna.
- Rosaly... - powiedziałam cicho rzucając lekko do przodu kwiat, który miałam we włosach.
Upadł na ziemię kawałek przede mną, a Rosaly zmieniła go w liany wiążąc złą królową.
Odwróciłam się w stronę Davida. Chłopak leżał na ziemi i miał zamknięte oczy. Nie ruszał się.
- David... - powiedziałam ostatkiem sił robiąc krok do przodu.
Wyciągając rękę w jego stronę przewróciłam się do przodu tracąc przytomność.

Moja MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz