Siedziałam na gałęzi 3 metry nad ziemią. Przyglądałam się oddalonemu o kilkadziesiąt metrów miasteczku. Zapalone w oknach światła, słyszalne z dala śmiechy i głośne rozmowy...nie mieli pojęcia co ich czeka. Co roku wybieraliśmy inne miasteczko, ale schemat był ten sam...
Czekać na sygnał, zaatakować dwójkami, znaleźć rekrutów, resztę...cóż mają do czynienia z Ligą zabójców. Zawsze dziwiło mnie, że się nie spodziewali.
W tybetańskich górach od wieków krążyła legenda o duchach, które raz do roku napadały na wioski. Podobno zjawy szukały pomsty za zniszczenie starego klasztoru, ukrytego w górach...
Najlepsze było to, że w pewnym sensie mieli rację. Liga osiedliła się w klasztorze zaraz po jej utworzeniu. Budynek był ukryty i podobno otoczony magią, która nie pozwalała go odnaleźć. W dzień stulecia powstania Ligi część jej członków chciała obalić obecnego przywódcę, jednak kiedy im się nie udało spalili klasztor, a przynajmniej jej część. Liczyli na to, że wszyscy zginęli więc założyli sobie miasteczka w okolicach klasztoru. Od tamtej pory urządzamy polowanie...
-Lari-szepnął Killian przerywając moje rozmyślania-Ruszamy.
_________________________________________________Kiedy dotarliśmy do wioski dało się słyszeć krzyki. Mężczyźni różnej postury wybiegali z domów, chcąc bronić swoich bliskich. Jeden z nich rzucił się na mnie z siekierą, jednak rzut noża go zatrzymał. Wyciągnęłam ostrze z jego klatki piersiowej i ruszyłam na kolejnego napastnika To nawet nie była walka. Istna rzeź. Ci ludzie nie miel szans ze szkolonymi od lat wojownikami...
Podeszłam do jednego z domów i wyważyłam drzwi. Wewnątrz małego pomieszczenia stał pokaźny mężczyzna, zasłaniając swoim ciałem dwójkę małych dzieci. Jak na mój gust 6 lat. Bliźniaki. W oczach dziewczynki było widać przerażenie, jednak chłopczyk ściskając ją za rękę rzucał na mnie wyzywające spojrzenie.-Nie weźmiecie ich, nie pozwolę na to!-Zawył ojciec i wycelował we mnie spluwę. Amator. Uchyliłam się i kiedy próbował przeładować pistolet skoczyłam na niego. Kilka uderzeń w łączenia nerwów i padł nieruchomo na ziemię. Był świadomy i widział co się działo, jednak na najbliższe kilka godzin był sparaliżowany.
-Wy-zawołałam wskazując na dzieciaki-Idziecie ze mną!
Spanikowane ruszyły do wyjścia, przy którym stał Killian siłując się z dwójką napastników. Jeden rzut shurikenami i obaj padli na glebę.-Zwariowałaś? To dzieci!-zawołał widząc przerażoną dwójkę stojącą za mną.
-I tak nie mają już rodziny-odparłam i kazałam chłopakowi odprowadzić maluchy do punktu zbiórki.
Wkroczyłam do kolejnego domu, ten sam schemat, tyle, że tym razem kilkunastoletni chłopak został moim rekrutem. Będzie dobry, bo rzucił się na mnie i powalił na deski. Kiedy na jego twarz wpłynął zwycięski uśmiech zadałam mu cios trzonkiem noża w tył głowy. Omamiony poluźnił uścisk, a ja wykorzystując jego rozproszenie pozbawiłam go przytomności. Ponownie przy wejściu stał Killian i czekał na "towar" do dostarczenia. Z niesmakiem zaciągnął chłopaka a ja ruszyłam dalej.
W ostatnim domu, do ktorego postanowiłam zajrzeć było ciemno. Na ziemi siedziała kobieta i przy małej świeczce śpiewała kilkumiesięcznemu dziecku kołysankę.
-Wiem po co tu jesteś-powiedziała smutno kiedy z hukiem wpadłam do jej domu. Coś mnie tknęło. Mieliśmy nikogo nie oszczędzać, jednak widziałam w jej oczach coś, za czym tęskniłam od czasu wypadku. Matczyna miłość. Kobieta wstała i cała we łzach podeszła do mnie.-Zostań tu, zgaś świecę i dopilnuj żeby dziecko nie płakało dopóki nie znikniemy-poleciłam i odwróciłam się szybko. Widziałam jeszcze szok malujący się na jej twarzy i ciche chlipnięcie, kiedy uświadomiła sobie, że poza tym, że pozwoliłam jej żyć, to nie zabrałam małego.
-No proszę, Varali ma jednak serce-zakpił Killian, który przyglądał się temu z progu.
-Zamknij się i dopilnuj, żeby nikt tu nie wchodził-syknęłam i ruszyłam dalej. Jednak nie skupiałam się już na szukaniu potencjalnych członków. Oddałam się walce. Współczucie było słabością. Litość to mankament, na który nie powinnam była sobie pozwolić...

CZYTASZ
Killer...
Fiksi RemajaGłówna bohaterka nie jest zwyczajna. I nie chodzi tu bynajmniej o wygląd. Bo przecież jaka NORMALNA nastolatka potrafi zabijać, tym bardziej na polecenie? Jak zmieni się jej życie, gdy CEL stanie się jej obiektem westchnień?