Londyn cz.1

385 46 11
                                    

Mieszkanie było niewielkie, ale całkiem przytulne. Z klatki wchodzi się do salonu połączonego z kuchnią. Wszystko nowocześnie urządzone i w odcieniach szarości. Dalej na lewo łazienka i jeden pokój. Otworzyłam drzwi i stanęłam oniemiała.
Nie sądziłam, że "pełne wyposażenie" obejmie mini zbrojownię w domu...
Ułożyłam swoje ubrania (nie było ich wiele) w szafie i sięgnęłm po leżący na stoliku laptop. Wywiad bardzo dobrze się spisał, bo miałam wszystkie informacje o Urgenie Polygerze i jego synu, 20-letnim Jamiem. Cholera, muszę przyznać, że chłopak ma się czym pochwalić. 1,96m wzrostu, brązowe włosy, ciemne, prawie czarne oczy i piekielnie seksowny uśmiech. Do tego świetne ciało (od poniedziałku do czwartku chodził na siłownię w godzinach 9:00-12:00). Dzięki stworzonym przez wywiad profilu wiedziałam o nim praktycznie wszystko, począwszy od ulubionego dania (meksykańsie burrito) na tym ile w życiu dostał mandatów (tylko 4). Już się nie mogłam doczekać, żeby zobaczyć go na żywo...
Jednak zanim do tego dojdzie musiałam doprowadzić się do porządku. A to oznaczało porządne zakupy.
_______________________________

Kolejny dzień został przeze mnie oficjalnie znienawidzony. Zakupy to męczarnia, jedzenie mają tu okropnie bezsmakowe, a padający bez przerwy deszcz spowodował, że moje kochane włosy kręciły się jak nienormalne. Do tego koleś w metrze próbował mnie okraść (nie skończyło się to dobrze dla niego).
Kiedy nareszcie wróciłam do mieszkania i rozpakowałam rzeczy byłam padnięta. Rozłożyłam kanapę i położyłam się spać. Od jutra zaczynamy zabawę.
_______________________________
Równiutko o 9 stałam w szatni na siłowni, do której zawsze chodził Jamie. Przejrzałam się w lustrze i muszę przyznać, że byłam bardzo zadowolona. Włosy zaplotłam w dwa bokserskie warkocze i przerzuciłam przez ramiona. Miałam na sobie czarne spodenki i luźną, krwistoczerwoną koszulkę na cienkich ramiączkach. Na nogach przecudne, czarne adidasy za kostkę. Jednak skoro miałam przykuć uwagę Jamiego musiałam postarać się bardziej. Uwaga, to bardzo poważne poświęcenie... wytuszowałam rzęsy! Normalna laska dodałaby pewnie jeszcze jakiś cień, czy inne gówno, ale ponieważ nie potrafiłam, a dodatkowo moje rzęsy były piekielnie długie i gęste, po użyciu mascary wyglądałam...nieźle.

Tak więc weszłam na salę i rozpoczęłam rozgrzewkę, przy okazji badając teren. Siłownie oprócz szatni składała się jeszcze z 2 dużych pomieszczeń. Pierwsze było wypełnione różnego rodzaju maszynami do ćwiczeń. Amatorszczyzna. Ci ludzie nie mają pojęcia o prawdziwym wysiłku. W drugim pomieszczeniu zawieszono kilka worków treningowych i ustawiono spory ring.

Przez kilkadziesiąt dobrych minut biegałam na bieżni, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi. Raczej nie przywykli do widoku niezbyt pokaźnych rozmiarów dziewczyny zasuwającej przez 40 minut bez przerwy w takim tempie. Później przeszłam do drugiej sali i rozciągałam się w rogu. Mój cel, w obcisłej koszulce i szortach wyżywał się na ringu. Był całkiem niezły...całkiem. Kiedy skończył jego miejsce zastąpiła wielka dziewczyna i wciągnęła ze sobą (za włosy) sporo mniejszą laskę. Bez opamiętania wymierzała jej ciosy wykrzykując przy tym niezrozumiałe słowa. Wokół ringu zebrało się sporo osób, które kibicowały zawzięcie dziewczynom. W tym oczywiście Jamie.
Postanowiłam, że wykorzystam okazję...
Weszłam na ring i odepchnęłam agresywnego paszteta od zwijającej się na macie dziewczyny. To zadziwiające, że nikt jej nie pomógł, ale skoro żaden z "mężczyzn" nie uznał za stosowne pokazać tej drugiej gdzie jej miejsce to zrobię to ja.

-Powinnaś wyluzować-odezwałam się. W Lidze takie sytuacje to nie nowość, ale tu? Ta baba mnie wkurzała.

-Masz jakiś problem dziuniu?-syknęło 200 kilo żywej wagi. Była ode mnie wyższa i większa, ale cóż...jestem zawodowym mordercą.

-Ty masz, z hormonami. Dali ci męskie przez przypadek, czy o nie poprosiłaś?-zapytałam słodkim głosem a na sali rozległo się głośne "uuuuuuu".

Killer...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz