ansel

158 13 7
                                    

„Wiosna ma wiele zalet. W końcu przed twoimi oczami pojawiają się kolory, znika ta nudna i przerażająca biel. Co prawda, topiący się śnieg sprawia, że masz ochotę się powiesić. Ale skoro ludzi przeżyli potop szwedzki żyjąc w średniowieczu to ja sobie też poradzę."

Wewnętrzny monolog Ansela został przerwany pod wpływem wdepnięcia w kałużę. I nie to wcale nie były białe trampki.

Wcale.

„Cały świat się na mnie uwziął, zabiłem kogoś w poprzednim wcieleniu czy co..?"

Zdezorientowany Ansel stanął na środku chodnika. Kompletnie nie wiedział co ma zrobić. Z przemoczonym i brudnym butem zaczął wpatrywać się w logo Starbucksa kilkadziesiąt metrów od niego. Chłopak na myśl o tej popularnej kawiarni od razu poczuł zapach swojej ulubionej kawy i niczym w transie zaczął podążać za zapachem.

Jego cel znajdował się po drugiej stronie ulicy, więc skierował się w stronę pasów. Ignorując wszystko i wszystkich zatopił się w swoich głupich przemyśleniach na pierwsze-lepsze tematy, które przyszły mu do głowy.

Co poradzić, że chłopak nie jest zdolny do myślenia na bardziej wymagające tematy.

„Czemu przed moimi oczami pojawia się Starbucks, gdy nie mam pieniędzy? Całe życie oszczędzam by potem wydać to na jedną kawę. Nie żebym narzekał, bo kurcze, nie ma nic..."

Jego przemyślenia zostały przerwane przez pisk opon. Ansel spanikowany odwrócił głowę w lewo i zobaczył samochód jadący w jego stronę. W panice szybko uciekł z jezdni, by uratować siebie i kierowcę przed tragedią. Z bijącym sercem przykucnął na chodniku chwytając się za serce. Wszystko wydarzyło się w ciągu sekundy; ratunek, panika i przerażenie.

Słysząc trzask drzwi samochodowych wstał by zobaczyć blondynkę idącą w jego stronę.

- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?

Krzyknęła wściekła na nieznajomego. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że na tym świecie żyją tacy idioci! Jak można przechodzić przez jezdnię nie upewniając się o zbliżającym się pojeździe?!

Ansel podniósł dłonie do góry chcąc uspokoić rozhisteryzowaną blondynkę. Położył dłonie na jej ramionach i zaczął brać głębokie oddechy patrząc w oczy nieznajomej. Czym prędzej chciał ją uspokoić i wyjaśnić wszystko choć trochę w przyjaznej atmosferze.

Dziewczyna jednak nie dała mu się zmanipulować i strąciła jego dłonie.

- Nie zależy ci na życiu, czy co? - spytała z pogardą.

Chłopak westchnął i po szybkim uświadomieniu o beznadziejnych argumentach poddał się. Skapitulował i uśmiechnął się niepewnie do blondynki.

- Czy w ramach przeprosin za mój beznadziejny przypadek mogę postawić ci kawę?

- Nie przyjmę kawy od samobójcy.

Ansel wywrócił oczami.

- Zaraz, od samobójcy. Może jestem kosmitą i tylko w chwili potrącenia przez uroczą blondynkę dostanę się na moją planetę?

Nieznajoma pokiwała bezradnie głową.

- W porządku, Alien.

Chłopak zaśmiał się na to przezwisko i popchnął dziewczynę w kierunku Starbucksa. Przynajmniej raz wyda swoje pieniądze mądrze.

W końcu niecodziennie stawia się wielkanocną kawę niedoszłemu mordercy.

X

Uwielbiam tą część, serio.

/Jak polecicie Easter Coffee komukolwiek będę gotowała Wam obiady lol/

~ earnest

easter coffee ▲ multifandom ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz